OGRZEWALNIA GORĄCEGO SERCA


Ojciec Święty Jan Paweł II wyraził przed laty myśl – życzenie: “Częstochowa to dobre miasto”

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że papieskie życzenie nabrało charakteru przesłania testamentowego, jakże trudnego dla władz miasta do spełnienia. Na przestrzeni pięciu lat (2000-2005) liczba bezdomnych wzrosła o prawie 100 procent. W roku 2000 było ich 300, dziś, po pięciu latach, oficjalnie zarejestrowanych jest 500. 300 z nich objęto pomocą MOPS-u i Caritasu. 200 pozostaje poza nawiasem nadziei, dobroci i miłosierdzia. Zimne statystyki mrożą krew w żyłach, tym więc większa jest radość, kiedy dotykamy gorących serc i spotykamy się z empatia wobec wykluczonych z normalnego życia, bez względu na przyczyny tego nieszczęścia.

22. listopada na terenie przytuliska dla bezdomnych mężczyzn, zwanego popularnie “Za kominem” otwarto ogrzewalnię dla bezdomnych, w której będą mogli się ogrzać, wypić szklankę ciepłej herbaty… Nie dziwi więc radość dyrektor częstochowskiego MOPS-u, pani Elżbiety Różyckiej. – To podanie ręki człowiekowi, który sięgnął prawie dna. A przecież bezdomni to często wspaniali ludzie, którym w życiu się nie powiodło – mówiła dyr. E. Różycka.
W uroczystym otwarciu uczestniczyli: Metropolita Częstochowski Arcybiskup dr Stanisław Nowak, który poświęcił obiekt, dyrektor częstochowskiego Caritas, ksiądz Stanisław Iłczyk, jego zastępca ksiądz Ryszard Umański, przedstawiciel głównego inwestora – Urzędu Miasta, prezydent Częstochowy, Tadeusz Wrona oraz właściciele firmy Sebex, wykonawcy obiektu – Ryszard Kożuch i Piotr Wójtowicz. Po zakończeniu uroczystości otwarcia poprosiliśmy abpa Stanisława Nowaka o krótką refleksję dla “Gazety Częstochowskiej”. – Mam w sobie uczucie wielkiej radości i szczęścia, że ogrzewalnia powstała. Traktuję to jako pierwszy krok w dziele Miłosierdzia, w dziele wielkiej pomocy dla bezdomnych i cieszę się, już na zapas, na następne. Wierzę, że będą. W Archidiecezji pracuje już Komitet Wsparcia Bezrobotnych, ale najważniejsze jest działanie na rzecz bezdomnych, często chorych, najbiedniejszych. Ci ludzie potrzebują największego wsparcia – powiedział nam abp Nowak.
Swojej satysfakcji z wybudowania ogrzewalni nie ukrywał Piotr Wójtowicz, szef firmy Sebex mówiąc, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, że ludzie będą mieli gdzie się ogrzać, nie będą marznąć. Cieszył się, że firmie udało się dotrzymać wyśrubowanych terminów. Jak wspomniał, pracownicy nie szczędzili nawet swojego wolnego czasu i pracowali po 16 godzin.
Dyrektor częstochowskiego Caritas, ksiądz Stanisław Iłczyk nawiązał do idei św. Brata Alberta – Adama Chmielowskiego, który mówił, że gdyby miał dwie dusze, to jedną oddałby malarstwu, a drugą drugiemu człowiekowi, biednemu. Ponieważ ma tylko jedną, to oddaje ją drugiemu człowiekowi. Tak powstało jego wielkie dzieło Miłosierdzia. Kiedy ktoś zapytał brata Alberta czy jest szczęśliwy odpowiedział: “W ciągu roku rozdaję tysiące bochenków chleba, daję zupę biednym i daję im schronienie nad głową. Niech to będzie odpowiedzią dla ciebie, czy jestem szczęśliwy.” – My musimy sięgać zawsze do tego wzoru, kontynuował ks. Iłczyk. – Ogrzewalnia nie jest wyrazem współczucia, jest naszą, wobec tych ludzi, powinnością W ogrzewalni na ścinanie wisi Krzyż i wizerunek Matki Bożej, będzie jeszcze obraz św. Brata Alberta. Dzieło zostanie zawierzone Chrystusowi, Matce Najświętszej i św. Bratu Albertowi z Krakowa.
W opinii księdza Stanisława Iłczyka ogrzewalnia może stać się prawdziwym azylem dla człowieka umęczonego biedą, nałogami, różnymi sytuacjami życiowymi. – Często chowa się on w kanale, na działkowych ogródkach, by jego życie było niezauważalne. Często kończy się to zamarznięciem, śmiercią z wycieńczenia. Może ogrzewalnia stanie się dla niego ostatnią deską ratunku – skonstatował ks. S. Iłczyk.
Ksiądz Ryszard Umański, wicedyrektor Caritasu, który nadzorował budowę, zapytany o swoje spostrzeżenia, powiedział: – Ogrzewalnia będzie służyć 50 osobom, tym, którzy gdziekolwiek się w tej chwili znajdują, na działkach, w podziemiach szpitali, na klatkach schodowych. Możemy się wszyscy cieszyć, że w mieście powstało miejsce ciepłego serca. Była to inicjatywa Caritasu, ale sfinansowana została przez prezydenta i urząd miasta.
Na budowie bywał ksiądz bardzo często…
– Od początku kapłańskiej drogi moją dewizą jest pomaganie potrzebującym. Teraz zetknąłem się z bezdomnością. Spotykam się z bezdomnymi na co dzień. Wiele się od nich uczę, nade wszystko pokory. Moją nadzieją, wolą i pragnieniem jest, by im pokazać światełko w tunelu, zwłaszcza tym, dla których ono już dawno zgasło. Znalazłem wśród wykonawców tej inwestycji duchowych sojuszników. Panowie Piotr Wójtowicz i Ryszard Kożuch w pracę włożyli serce, niektórzy z bezdomnych znaleźli u nich zatrudnienie.

Budynek kosztował 216 tys. złotych. Utrzymanie obiektu do końca tego roku pochłonie 30 tys. złotych.

PIOTR PROSZOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *