Na szczątkach częstochowskiego przemysłu


Niszczejący skansen górniczy w podjasnogórskim parku doczekał się wreszcie projektu modernizacji

Jednak plany remontu nie uwzględniały koniecznej – zdaniem środowiska górniczego – wystawy historycznej. Petycje komisji NOT-u ds. Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego w Regionie Częstochowskim oraz Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa w Częstochowie wysyłane do Urzędu Miasta w tej sprawie zaowocowały spotkaniem przedstawicieli magistratu, Muzeum i środowiska górniczego (18 sierpnia).
– Jesteśmy usatysfakcjonowani wynikiem rozmów w Urzędzie Miasta. Naczelnik Wydziału Kultury i Sztuki Ireneusz Kozera uzyskał od wykonawcy prac remontowych, Budowlanej Wytwórczej Spółdzielni Pracy w Kłobucku zapewnienie, że w wyremontowanym skansenie w wydzielonej sali zostaną stworzone dogodne warunki dla ekspozycji muzealnej – mówi Jerzy Gładysz, przewodniczący komisji NOT-u ds. Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego w Regionie Częstochowskim.
W podziemiach będzie można zaprezentować eksponaty z drewna, papieru, skóry, nie zniszczą się ponieważ firma obiecała odpowiednią izolację i wentylację sali oraz dodatkowe drzwi wewnętrzne.
– Widziałem takie rozwiązanie w Muzeum Piwowarstwa w Tychach, w środku tego muzeum jest zabudowana sala z pełną klimatyzacją gdzie odbywają się np. seanse filmowe o historii browaru. To nam nasunęło myśl, żeby coś podobnego zrobić w naszym “skansenie”. Posiadamy filmy na temat hutnictwa i górnictwa, można by organizować projekcje – mówi Gładysz.
Porozumienie osiągnięte 18 sierpnia zakłada także wytypowanie kilku osób z komisji NOT-u ds. Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego w Regionie Częstochowskim oraz Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa w Częstochowie, które pełnić będą rolę doradców merytorycznych przy remoncie skansenu.
Zdaniem Jerzego Gładysza porozumienie dopina ostatni guzik w walce o skansen, ponieważ w ostatnim czasie obiekty (pawilon “B”, “skansen”) zostały przekazane wykonawcy do remontu. Jednak, aby cieszyć się zwycięstwem środowisko górnicze musiało stoczyć trwającą kilka lat batalię z urzędnikami.
Na biurko prezydenta miasta trafiły trzy pisma w sprawie remontu skansenu: jedno w lipcu 2003 r., kolejne w lutym 2005 r., a ostatnie 29 lipca br. I choć sprawę pozytywnie oceniał dyrektor Muzeum Częstochowskiego Janusz Jadczyk i Naczelnik Wydziału Kultury i Sztuki Ireneusz Kozera ostateczna decyzja o zmianie dotychczasowego projektu modernizacji nie została podjęta przez kilka lat. – A czas uciekał, jeszcze kilka tygodni i nie byłoby możliwości zapewnienia w skansenie warunków optymalnych dla wystawy muzealnej – mówi Jerzy Gładysz.

600-letnia tradycja

W regionie częstochowskim złoża rud żelaza od wieków były naturalnym bogactwem tej ziemi. Górnictwo i hutnictwo na tym terenie ma ponad 600-letnią tradycję. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne i średniowieczne dokumenty. W przywileju wydanym 3 maja 1377 r. książę Władysław Opolczyk nadaje dwóm braciom prawo do Rudy Błeszyńskiej – dokument ten jest wcześniejszy niż fundacja Jasnej Góry! Ślady pieców dymarskich i żużli żelazistych z przełomu XIII i XIV w. istnieją na zamku w Olsztynie koło Częstochowy oraz w Koziegłowach. W końcu XIV w. istniało w okolicach Częstochowy ok. 10, a w wieku XVI ok. 47 kuźnic dymarskich. Ślady hutnictwa wskazują jednocześnie na górnictwo rud, nieodłącznie związane z hutnictwem. Dynamiczny rozwój górnictwa i hutnictwa datuje się w regionie częstochowskim na przełom XVI i XVII w. dzięki działalności starosty krzepickiego i olsztyńskiego Mikołaja Wolskiego (1549 – 1630). W okresie rozbiorów nastąpiło załamanie górnictwa i hutnictwa rud jednak dzięki determinacji i pracy wielu ludzi (takich jak Stanisław Staszic, Drucki-Lubecki, hr. Reden) oraz działalności Banku Polskiego w XIX w. przemysł ten stanął znów na nogi. W latach 1830 – 1840 czynnych było 15 kopalń, a wydobycie sięgało 50 tys. ton rocznie. W 1854 r. powstała kolej Warszawsko-Wiedeńska, zbudowano wielkie piece w hucie Bankowa, Blachowni, Pankach, Zawierciu i Częstochowie. W 1870 powstało w Zagłębiu Staropolskim pierwsze laboratorium chemiczne dla rud żelaza. Zatrudnienie w przemyśle górniczym i hutniczym sięgało 6 tys. osób, a wydobycie wzrosło do roku 1900 do 180 tys. ton rocznie. Dużą rolę odegrało tu wybudowanie kolei transsyberyjskiej w latach 1891 – 1900 (dostawy rud z Krzywego Rogu). W 1913 r. produkcja stali surowej osiągnęła 1,7 mln. ton. Trudności rozpoczęły się po 1918 r. czyli po odzyskaniu niepodległości, kiedy straty materialne były znaczne w wyniku działań wojennych. Z powodu braku dostaw hutnictwo musiało przestawić się na proces złomowy. Nieliczne kopalnie posiadały urządzenia mechaniczne. Dopiero w 1932 r. wprowadzono do kopalń energię elektryczną. Rozpoczęto badania złóż, w wyniku których zwiększono wydobycie do 870 tys. ton (1938). Wyraźny spadek wydobycie nastąpił w okresie kryzysu gospodarczego w latach 1931-1933 (77 tys. ton). W 1938 rozpoczęto budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego, przemysłu w Stalowej Woli, Hutę “Kościuszko”, “Pokój”, “Baildon”. Ten rozwój przerwała II wojna światowa. W czasie okupacji ogółem wydobyto 3,5 mln. ton rudy.

Bezmyślna likwidacja

Dalszy rozwój górnictwa nastąpił dopiero po roku 1950 i trwał aż do 1970 r. ogółem w latach 1945 – 1982 wydobyto 46 mln ton, co stanowiło 82 proc. wydobycia krajowego. W tym okresie wybudowano 21 nowych kopalń. – Wtedy właśnie, w okresie największego rozkwitu górnictwa, jednoznacznie, arbitralnie, zdecydowano o likwidacji całości górnictwa rud żelaza w regionie częstochowskim i w Polsce. Likwidację kopalń prowadzono bezwzględnie i szybko. W okręgu staropolskim zakończono eksploatację w 1970 r., w 1973 zlikwidowano największą Kopalnię “Barbara-Kuźnica” o wydobyciu ok. 400 tys. ton rocznie, wydobycie w regionie łęczyckim stanęło w 1976. Jako powód likwidacji podano wyczerpanie się zasobów rudy, co mówiąc oględnie, mijało się z prawdą – mówi Jerzy Gładysz.
Środowisko górnicze przyjęło decyzje o likwidacji górnictwa jako “polityczną”. 30 czerwca 1982 r. wydobyto ostatnią w regionie częstochowskim rudę żelaza w kopalni “Wręczyca”. Pierwszy raz po 600 latach przerwano wydobycie i oparto przemysł hutniczy na rudach importowanych. Rudy żelaza eksploatowane w kraju pokrywały ok. 15 proc. zapotrzebowania hut. Uznano, że ich wydobycie jest nieopłacalne. – Nie uwzględniono faktu, że nasze rudy jako zasadowe potrzebowały do wytopu mniej tzw. paliwa umownego, czyli koksu niż kwaśne rudy krzyworoskie. Można było również przy eksploatacji rud żelaza wydobywać iły jako surowiec dla przemysłu ceramicznego oraz po uzdatnieniu wykorzystywać pompowane wody dołowe – wyjaśnia Jerzy Gładysz.
Po likwidacji górnictwa rud żelaza całe zapotrzebowanie hut pokrywane jest prze import co poważnie obciążą finanse krajowe. Wzrosło także bezrobocie. W latach 60. zatrudnienie w przemyśle hutniczym i górniczym znajdowało ponad 18 tys. osób. Dzięki górnictwu rozbudowanych zostało szereg miasteczek w regionie, budowano drogi, wodociągi, szkoły, ośrodki zdrowia, a także obiekty sportowe. Górnictwo odegrało ważną rolę w rozwoju gospodarczym i cywilizacyjnym regionu częstochowskiego.
Zasoby rud żelaza ciągną się w tzw. “częstochowskim obszarze rudonośnym” od Zawiercia, przez Poraj, Częstochowę, Kłobuck, Krzepice aż po Wieluń na długości ok. 120 km na obszarze ok. 2 tys. km2. W złożu do dzisiaj pozostaje 426 mln. ton zasobów, które zgodnie z kryteriami bilansowości zostały w 1984 r. uznane za nieprzemysłowe, a w 1994 r. skreślone z krajowego bilansu zasobów.

Muzeum Górnictwa Rud

W 1968 r., w okresie gdy zaczęto ograniczać wydobycie rud żelaza, otwarto Muzeum Górnictwa Rud jako samodzielny oddział Muzeum Częstochowskiego. Obiekt mieścił się w pawilonie “A” w parku niedaleko Jasnej Góry. Wówczas było to jedyne muzeum techniki górnictwa i hutnictwa w Polsce. Muzeum to pod koniec lat 80. zostało zlikwidowane. Eksponaty przeniesiono do urządzonej pod Częstochową Kopalni Zabytkowej “Szczekaczka” – mimo zainteresowania zwiedzających ten obiekt również zlikwidowano (1983 r.) Dzięki staraniom środowiska górniczego wybudowano wówczas replikę kopalni w podziemiach pomiędzy pawilonami “A” i “B”. W “skansenie”, bo tak nazywa replikę środowisko górnicze, znalazły się maszyny i narzędzia ze “Szczekaczki”. W 1989 r. nastąpiło uroczyste otwarcie obiektu połączone z wystawą dotyczącą historii hutnictwa i górnictwa w regionie częstochowskim. W 1996 r. po remoncie pawilonu “A” zamurowano przejście do części podziemnej i tym samym zamknięto “skansen” dla zwiedzających. Eksponaty trafiły do magazynów Muzeum, a pawilon “A” jest wykorzystywany na wystawy czasowe. Koło Seniorów SITG, byłych pracowników górnictwa, zdołało zainteresować władze obiektem dopiero w 2001 r. w grudniu tego roku rozpoczęły się prace budowlane mające na celu ponowne udostępnienie repliki zwiedzającym, m.in. zbudowano zewnętrzne wejście do podziemia. Jednak na tym się skończyło, replika wewnątrz niszczała. Dalsze prace ruszyły kiedy znalazły się pieniądze na remont pawilonu “B”, Urząd Miasta ogłosił przetarg, wygrała firma Archilex. Projekt oddano we wrześniu lub październiku ubiegłego roku do magistratu. – Wiedzieliśmy, że powstał taki projekt ponieważ architekt poprosił nas o pewne materiały, ale ten projekt nie uwzględnia wykonania stałej wystawy poświęconej hutnictwu i górnictwu. Aby ona powstała musiałaby mieć specjalne warunki, takie jak w pawilonie “A”, a tam na dole jest wilgoć, nie ma ogrzewania i takie eksponaty jak np. dokumenty, mapy, plansze, nie mogą być pokazane w podziemiach. Postulowaliśmy więc aby ten projekt remontu uwzględniał stałą wystawę, wystosowaliśmy w tej sprawie trzy pisma do Urzędu Miasta. Równolegle rozmawialiśmy z dyrekcją Muzeum i z naczelnikiem Kozerą. Najpierw proponowaliśmy żeby na wystawę stałą przeznaczyć pawilon “B”, ale Muzeum ma inne plany i chce tam zrobić wystawę rzemiosła ludowego, powracając do tradycji wystawy przemysłowej z 1909 r., gdzie w tym pawilonie była właśnie podobna wystawa. Uważamy, że nie można pokazywać repliki kopalni bez historii. Dopiero po ostatnim spotkaniu w Urzędzie Miasta 18 sierpnia udało się dojść do porozumienia – mówi Jerzy Gładysz.
Nie można już cofnąć skutków bezmyślnych działań elit rządzących, które doprowadziły do likwidacji górnictwa w regionie częstochowskim i w całej Polsce. Jednak, aby przyszłe pokolenia mogły uczyć się na błędach swoich poprzedników naszym obowiązkiem jest zachowanie i prezentowanie historii tej gałęzi przemysłu, która dla naszego regionu ma tak wielkie znaczenie.

ŁUKASZ SOŚNIAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *