HUTA W RĘKACH RZĄDU


Nikt nie wygwizdał wiceministra Andrzeja Szarawarskiego. Przeciwnie, grzecznie i kurtuazyjnie związkowcy wręczyli mu zegarek przypominający, że to ostatni czas myśleć o ratowaniu Huty “Częstochowa”. Sesja Rady Miasta poświęcona w całości problemom największego częstochowskiego zakładu pracy nie miała tak dramatycznego przebiegu jak się spodziewano.
O konieczności poświęcenia problemom huty specjalnej sesji Rady mówiono od dawna. Były już podobne sesje organizowane w Chorzowie, Dąbrowie Górniczej, Rudzie Śląskiej. Efekt ich nie ograniczał się do pustych apeli.

Nikt nie wygwizdał wiceministra Andrzeja Szarawarskiego. Przeciwnie, grzecznie i kurtuazyjnie związkowcy wręczyli mu zegarek przypominający, że to ostatni czas myśleć o ratowaniu Huty “Częstochowa”. Sesja Rady Miasta poświęcona w całości problemom największego częstochowskiego zakładu pracy nie miała tak dramatycznego przebiegu jak się spodziewano.
O konieczności poświęcenia problemom huty specjalnej sesji Rady mówiono od dawna. Były już podobne sesje organizowane w Chorzowie, Dąbrowie Górniczej, Rudzie Śląskiej. Efekt ich nie ograniczał się do pustych apeli.
Do zwołania sesji doszło z inicjatywy posła SLD Jacka Kasprzyka. Gościem specjalnym był wiceminister gospodarki Andrzej Szarawarski. W dniu sesji – 18 IX – prasa ujawniła stanowisko rządu w negocjacjach z Unią Europejską, dotyczące restrukturyzacji hutnictwa. Według ujawnionej notatki ogłoszona ma być upadłość Huty “Częstochowa”. Nie ma innego wyjścia?
Sytuacja finansowa huty jest pochodną przeprowadzonej modernizacji i restrukturyzacji – tłumaczył prezes Zarządu Huty Wacław Korczak. W latach 90-tych inwestycje modernizacyjne kosztowały 350 mln dol. Były one realizowane z zysku huty, z kredytów bankowych, z zadłużenia u kooperantów. “Modernizacja to ucieczka do przodu” – mówił Korczak. – “Dzięki temu mamy jedną z najnowocześniejszych hut w Europie, przez kilka najbliższych lat nie musimy inwestować w jej modernizację. Ten program inwestycyjny był prowadzony za akceptacją właściciela, mieliśmy na to zgodę KERM. Ostatnie trzy lata poświęciliśmy na restrukturyzację zatrudnienia. Wydaliśmy 50 mln zł tworząc 1000 miejsc pracy. Tworząc nie płaciliśmy składki na ZUS, ale co jest lepsze: płacić i produkować bezrobocie czy tworzyć nowe miejsca pracy? Mamy zaległości z tytułu ochrony środowiska. Ale owe pieniądze posłużyły sfinansowaniu programu chroniącego środowisko. Jako jeden z pierwszych zakładów hutniczych zostaliśmy skreśleni z listy największych trucicieli”.
Czy państwo chce?
Wacław Korczak przyznał, że sytuacja finansowa huty jest dramatyczna. “Od trzech lat jesteśmy praktycznie bankrutem”. Jednak, jak zauważył, nie było przypadku na całym świecie, by restrukturyzacja hutnictwa odbywała się bez udziału państwa. Czy w interesie państwa jest upadłość nowoczesnej huty, której produkt jest poszukiwany na rynku, która ma więcej zamówień niż możliwości realizacji?
Pytaniem jest, czy państwo chce i może pomóc Hucie “Częstochowa”. Faktem bezsprzecznym jest zadłużenie – 1,2 mld zł, przy wielkości majątku ok. 440 mln zł; czyli sytuacja finansowa wymagająca – w świetle prawa – natychmiastowego zgłoszenia wniosku o upadłość. Ale faktem jest także, że nasza huta – w odróżnieniu od Huty “Katowice” czy Huty “Sendzimir” – nie korzystała dotąd z oddłużeń czy państwowych gwarancji kredytowych.
Wystąpienia Andrzeja Szarawarskiego, odpowiadającego w rządzie za hutnictwo, nie przyniosło wyjaśnienia. Minister przedstawił możliwość realizacji dwóch wariantów. Pierwszy – to konwersja zadłużenia na akcje: “Mało prawdopodobne, bo banki się nie godzą, a dla małych wierzycieli otrzymanie akcji niedochodowej huty to śmierć”; włączenie do koncernu Polskie Huty Stali: “Niemożliwe, bo długi huty obniżyłyby wartość PHS”; skorzystanie z oddłużeniowego pakietu Kołodki: “I tak nie uratuje huty”. Tyle minister o wariancie pierwszym, zakładającym przetrwanie Huty “Częstochowa”. Wariant II, w/g ministra, to: “Odcięcie ogonów zadłużenia poprzez ogłoszenie upadłości” i tworzenie na bazie dotychczasowej huty nowego, niezadłużonego podmiotu.
Dwa tygodnie
Można by mniemać, że minister widzi w upadłości ratunek dla miejsc pracy hutników. Ale równocześnie, w tym samym wystąpieniu, minister zgromił media, że straszą społeczeństwo upadłością huty. Takich niekonsekwencji było więcej. Ostrzegał np., żebyśmy nie liczyli, że rząd pomoże hucie, tak jak chciał pomóc Stoczni Szczecińskiej. I od razu przyznał, że tamta pomoc była nieskuteczna. Apelował do Rady Miasta o rozważenie przyznania hucie gwarancji kredytowych, by umożliwić realizację zamówień. I nie potrafił odpowiedzieć, jaką decyzję w sprawie huty podejmie w ciągu dwóch tygodni rząd. Mitycznych dwóch tygodni – dodajmy – bo o tych dwóch tygodniach oczekiwania na konkretny program restrukturyzacji hutnictwa mówi rząd od czerwca.
Minister nie przyjął też krytyki dotyczącej nierównego traktowania polskich hut – kierowania od dziesięciu lat pomocy publicznej głównie do huty “Katowice”. “Wszystkie huty są traktowane równo” – krzyczał z oburzeniem. Po czym przyznał, że w programie restrukturyzacji przewidziano na najbliższe dwa lata 3 mld zł publicznej pomocy (umorzenia podatkowe, środki z obligacji, gwarancje kredytowe na inwestycje) dla PHS.
Co więc będzie z naszą hutą? Nie wiadomo. Równie dobrze nasi radni mogli o to spytać wróżkę Józefinę Pelegrini. A co miasto może zrobić dla huty? Zadłużenie huty wobec miasta wynosi ok. 70 mln zł. Prezydent Wiesław Maras przedstawił cały ciąg działań, polegający na odraczaniu egzekucji tej należności, o konwersji jej na pohutniczy majątek. W imieniu miasta deklarował dalszą pomoc. Jaką? Na to pytanie żaden prezydent i żadna Rada nie odpowie, dopóki nie będzie znane stanowisko rządu określające przyszłość naszego zakładu.
Z ptaniem: Co trzeba zrobić, by uratować Hutę Częstochowa – zwróciliśmy się do: prezesa Zarządu Huty Częstochowa S.A. – Wacława Korczaka oraz posłów na Sejm RP: Szymona Giżyńskiego – PiS i Jacka Kasprzyka – SLD.
Wacław Korczak –
– Wszystko co można zrobić powiedział już minister Szarawarski podczas ostatniej sesji Rady Miasta. Później, co niektórzy powiedzieli zbyt wiele i niepotrzebnie.
Nie ukrywam, że sytuacja jest kłopotliwa, bo jeżeli 350 milionów dolarów Huta zainwestowała w unowocześnienie i nie otrzymała pomocy od właściciela, czyli Skarbu Państwa, to niestety, dług musi być i jest. Gdyby właściciel trzy i pół roku temu pomógł – Huta byłaby w innym miejscu. Nie narosłyby odsetki i koszty funkcjonowania byłyby mniejsze. Minister Szarawarski potwierdził wyniki przeprowadzonego audytu i powiedział, że skarbu państwa nie stać na tak wysokie wspomożenie Huty, taką pomoc, w wyniku której do 2006 roku nastąpiłoby oddłużenie Huty, umożliwiające jej całkowite funkcjonowanie na rynku otwartym. W związku z tym proponuje się restrukturyzację przez upadłość lub pozyskanie strategicznego inwestora. Inwestorzy, owszem są zainteresowani, bowiem Huta jest zakładem bardzo nowoczesnym i w dodatku całkowicie zrestrukturyzowanym pracowniczo. Na dziś jednak nie jest możliwa sprzedaż przedsiębiorstwa za realną wartość, bo, niestety, z długiem nikt Huty nie kupi. A sprzedać Hutę za małą cenę, tak zwaną symboliczną złotówkę, po prostu nie wolno. Przecież nie o to chodzi w tym wszystkim. Za dużo wysiłku w rozwój Huty włożyła cała załoga i kierownictwo, by dziś oddać tak nowoczesny zakład w prezencie. Zostaje więc restrukturyzacja przez upadłość. Jest to proces znany i praktykowany w świecie. W naszym przypadku, po pierwsze – musimy dojść do porozumienia z wierzycielami, szczególnie strategicznymi, po drugie – utrzymać koniecznie produkcję, a po trzecie, gdy spełnione zostaną dwa pierwsze warunki, utrzymać zrestrukturyzowaną załogę. Gdy to nastąpi, a niewątpliwie nastąpi, to pracę będą miały spółki wyodrębnione z Huty oraz inne firmy kooperujące z Hutą i jej spółkami. Takie zapewnienia mamy ze strony właściciela, a my jesteśmy po to, by o ich realizację walczyć. To musi wyjść.

Szymon Giżyński – poseł na Sejm RP z PiS
– Jako wojewoda częstochowski doprowadziłem, w maju 1998 roku, do spotkania w Warszawie, w czwórkę, z udziałem: ministra skarbu Emila Wąsacza, ministra gospodarki Janusza Steinhoffa i dyrektora Huty Częstochowa Józefa Wypycha. Po dwugodzinnej rozmowie w “osiem oczu” ministrowie wyrazili zgodę na: dokapitalizowanie Huty kapitałem pasywnym w wysokości 300 mln zł; docelową produkcję przez Hutę stali nierdzewnej do poziomu 100 tys. ton rocznie i szukanie inwestora strategicznego dla zbudowania systemu stalowo – energetycznego typu Corex, wartości rzędu 250 mln dolarów. To był mój polityczny wkład w dzieło ratowania Huty. Na realizację tego planu nie miałem jednakże, bo już nie mogłem mieć, żadnego wpływu. Jako gospodarz województwa robiłem zaś wszystko, w ramach swych kompetencji i uprawnień, by ulżyć Hucie w jej kłopotach bieżących.
Dzisiaj, jako poseł, przeciw polityce rządu wobec Huty Częstochowa, skazującej największy zakład naszego regionu na upadłość, przygotowuję zapytania, interpelację i oświadczenia poselskie. Trzeba zrobić wszystko, by rząd wycofał się ze złowrogich posunięć wobec Huty Częstochowa i dopomógł jej, choćby w przystąpieniu do holdingu Polskie Huty Stali.

Jacek Kasprzyk – poseł RP z SLD
– Daj Panie Boże, żeby parlamentarzyści wszystkich kadencji tylokrotnie występowali w sprawie Huty Częstochowa co ja.
To ja spowodowałem publiczną debatę o problemach Huty. Poprzedni właściciele – Skarb Państwa i Ministerstwo Gospodarki oraz kierownictwo zakładu nie mówili prawdy o stanie Huty. Moje pierwsze wystąpienie w tej kadencji też dotyczyło Huty. Od tej pory położenie zakładu poddano szczegółowej analizie. Pierwszym efektem było odwołanie byłego prezesa Lecha Skrzypczyka, który nic nie zrobił dobrego dla tego przedsiębiorstwa. Z obecnym prezesem Wacławem Korczakiem wspólnie analizowaliśmy wielokrotnie sytuację. Walczyliśmy, by nie zatrzymano produkcji. Po moich interwencjach u ministrów Piechoty i Kaczmarka udało się wstrzymać wiele niekorzystnych decyzji, z ministrem pracy udało się porozumieć w sprawie zaległości zusowskich. Niestety, jak mówili minister Szarawarski i prezes Korczak, stan finansowy huty jest gorszy niż katastrofalny.
Są dwie możliwości ratunku: albo państwo spłaci 110 mln długów i przekaże fundusze na bieżącą produkcję – co jest mało prawdopodobne; albo właściciel podejmie działanie, o którym mówił minister Szarawarski, czyli Huta zakończy swój żywot gospodarczy, ale zostaną utrzymane miejsca pracy i moc produkcyjna. Osobiście dołożę wszelkich starań, jak i na pewno wszyscy parlamentarzyści, aby umożliwić dalsze funkcjonowanie Huty i zachować miejsca pracy. Natomiast oczekuję odpowiedzi od obecnego Rządu: kto dotychczas ponosił odpowiedzialność za wydanie 350 mln dolarów na modernizację Huty i nieudzielenie pomocy finansowej w restrukturyzacji tego przedsiębiorstwa, i doprowadzenie do sytuacji, w której nowocześnie technologiczny zakład pracy, ze względu na swój stan finansowy, zagrożony jest upadłością. Tej odpowiedzi na pewno oczekują wszyscy częstochowianie.

Jarosław Kapsa

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *