MEMORIAŁ W FORMIE SPARINGU


XXXIV Memoriał im. B. Idzikowskiego i M. Czernego
Radson Malma Włókniarz Częstochowa – Atlas Wrocław 35:55

Kiedyś Memoriał żużlowy im. B. Idzikowskiego i M. Czernego był w Częstochowie imprezą sztandarową, organizowaną z wielkim rozmachem. Tak było kiedyś. Tegoroczna edycja memoriału była bladziutka, marniutka, a przede wszystkim toczyła się przy maleńkim zainteresowaniu publiczności. Bo jakie zainteresowanie może wywołać potyczka sparingowa, fatalnie spisującego się w lidze zespołu Radsona Malmy Włókniarza z Atlasem Wrocław? Scenariusz wydarzeń na torze potwierdził, że częstochowianie są wyraźnie słabsi od głównego kandydata do wywalczenia mistrzostwa kraju. Nie może więc dziwić ich porażka (35:55).Mecz Radsona z Atlasem był pomyślany tak, że wyścigami memoriałowymi były biegi nominowane – XIII, XIV i XV. Do momentu ich rozstrzygnięcia na torze dominowali wrocławianie, w barwach których pierwszoplanowymi postaciami byli Sebastian Ułamek i Jacek Krzyżaniak. Podobał się także junior Krzysztof Słaboń, który po przyjściu do Atlasu wyrasta na solidnego młodzieżowca. – Faktycznie, Słaboń zrobił postęp – mówił po zawodach trener przyjezdnych Marek Cieślak. – Ale my cały czas trenujemy na trudnych, przyczepnych nawierzchniach. Zaznaczam, na trudnych, ale nie niebezpiecznych.
Cieślak miał powody do zadowolenia. Co innego menedżer częstochowian Czesław Czernicki, który ma do dyspozycji garnitur zawodników prezentujących dość mizerną formę. Ponad ten stan wybijają się jedynie Tomasz Jędrzejak oraz Artur Pietrzyk. Inni jeżdżą zdecydowanie poniżej oczekiwań trenera. Co z tego wyniknie, trudno na razie wyrokować, ale zazdrościć Czesławowi Czernickiemu nie ma czego.
Wracając do memoriału, w wyścigu XIII dobrze zaprezentował się Zbigniew Czerwiński, który wykorzystał błąd rywali na pierwszym wirażu i wysforował się na czoło. Za nim linię mety minęli Robert Dados i Artur Bogińczuk. Karol Malecha był czwarty. W następnym starcie dobrze pojechał Artur Pietrzyk, który pokazał plecy Krzysztofowi Słaboniowi i Dariuszowi Śledziowi. Zawiódł Słowieniec Matej Ferjan, który nie dojechał do kreski. Dla Ferjana był to pierwszy start w zespole biało-zielonych. Uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix nie zaprezentował nadzwyczajnych umiejętności, ale póki co nie należy stawiać na nim kreski.
Finałowa batalia najpierw przyniosła upadek Tomasza Jędrzejaka. Sędzia Maciej Spychała z Opola wykluczył częstochowianina z powtórki, choć temu ostatniemu nie było to w smak, bo uważał, że to rywale spowodowali jego kraksę. W drugim podejściu najszybszy na pierwszym wirażu był Ułamek. Pogonił za nim Krzyżaniak, który wykorzystał błąd wychowanka Włókniarza i wyszedł na prowadzenie. Tym sposobem to Krzyżaniakowi przypadło główne trofeum zawodów. Na memoriałowym podium obok niego stanęli, wspomniany Ułamek i Grzegorz Walasek. – Dobrze mi się jeździło, ale z reguły się tak dzieje, gdy człowiek ma szybkie motocykle. A dzisiaj miałem je bardzo szybkie. Z Sebastianem wygrać na dystansie jest sztuką nie lada. Mnie się udało, z czego jestem niezmiernie ucieszony – powiedział zwycięzca memoriału.

ANDRZEJ ZAGUŁA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *