O przedsięwzięciu rozmawiamy z wójtem gminy Kłomnice Piotrem Juszczykiem.
Impreza imponuje rozmachem organizacyjnym i frekwencją. Jakie cele osiągacie Państwo poprzez takie przedsięwzięcie?
– Po raz drugi w tej formule zaproponowaliśmy przebieg Jarmarku Bożonarodzeniowego. Poprzez tę imprezę pragniemy pokazać to co mamy najwartościowsze. Najpełniej obrazuje to powiedzenie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Przecież polska tradycja związana ze Świętami Bożego Narodzenia jest niepowtarzalna, bogata pod każdym względem. To nie tylko przystrojenie stołu, mieszkania, zagrody, ale także olbrzymia gama potraw wigilijnych. Mamy czym się chwalić i należy się cieszyć, że wracamy do korzeni. Polska jest pięknym krajem. Mamy swoje zwyczaje i nie powinniśmy sięgać po wzorce z Zachodu.
Bardzo dużo jest współorganizatorów imprezy. Kogo udało się z sukcesem zaprosić do tej grupy?
– To budujące, bardzo włączyła się brać łowiecka, która – co muszę powiedzieć – boryka się z różnymi problemami. Dzisiaj na szczęście mamy ministra, który rozumie polską knieję i mamy nadzieję, że tradycja myśliwska nie upadnie. Oczywiście w czasach komunizm były polowania dla różnych kacyków partyjnych, dzisiaj myślistwo ma inny charakter. To powrót do przedwojennej tradycji. A ogromnymi sponsorami, którzy dostarczyli wkład do bigosu i różnych potraw, są koła łowieckie: „Łoś” i „Jenot” z Częstochowy, „Lis” z Dąbrowy Zielonej, „Łowiec Radomsko”. Mamy też naszych słynnych pszczelarzy: pana Larę, pana Kowalika, pana Śliwakowskiego, które mają dobre pasieki i przepyszny miód. Są też z nami Koła Wędkarskie, panie z Kół Gospodyń Wiejskich, które przygotowały wspaniałe potrawy wigilijne. Potrawy bardzo gościom smakowały.
Czy macie lokalne tradycje, może jakaś potrawa świąteczna?
– Mam nadzieję, że stanie się nią myśliwska zupa gulaszowa, którą dzisiaj serwuje pan Zbigniew Chłopecki.
Dech zapiera frekwencja na Państwa imprezie. Te tłumy są niespotykane?
– Zapewniliśmy wiele atrakcji dla dzieci, w tym cieszące się zainteresowaniem warsztaty robienia ozdób choinkowych. Barwnymi stoiskami przyciągają wystawcy z bożonarodzeniowym akcesoriami. Są to podpowiedzi dla naszych gości, a wiem, że wiele osób poszukuje nowych inspiracji na święta. A przy okazji nawiązuje się wspaniała integracja różnych środowisk.
Co będzie królowało na stole wigilijnym w domu Pana Wójta?
– Oczywiście karp przyrządzony na różne sposoby. Żona jest Ślązaczką i wprowadziła do naszego menu swoje potrawy. Mama przygotowuje własne i w ten sposób mamy bardzo urozmaicone wigilie i święta. Ale nie ma ekstrawagancji, stawiamy na tradycję. Święta dla nas niosą ideę rodzinności. Narodzenie Chrystusa powinno nas łączyć i radować.
Cieszyć z narodzenia Jezusa, o czym wiele osób dzisiaj chyba zapomina?
– Dlatego jeszcze z większym pietyzmem musimy podkreślać naszą, polską tradycję i ją kultywować. Te wszystkie Mikołaje bez akcentów chrześcijańskich, za to z coca-colą w dłoni, to nie jest nasza tradycja. Ale myślę, że jednak Polacy duchowo przeżywają święta.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA