Rozmowa z Witoldem Horwathem autorem powieści ,,Lisica”
Co skłoniło Pana do napisania pierwszej książki?
Miałem jedenaście lat, zaczytywałem się powieściami przygodowymi i postanowiłem, że sam napiszę coś podobnego. Tak powstał cykl o niejakim Johnie Torresie, nawróconym bandycie, który zakłada gdzieś w Afryce własne mini-państwo.
A skąd czerpie Pan pomysły na kolejne powieści? Czy natchnienie stanowią prawdziwe wydarzenia czy zupełnie coś innego?
Z prawdziwych wydarzeń, ale literacko przetworzonych. To samo dotyczy moich postaci. Bywa, że wzorowane są na prawdziwych osobach, nigdy jednak nie są tożsame z nimi.
Jest Pan nie tylko pisarzem, ale i również scenarzystą filmowym – czy w Pana działalności te dwa zawody się dopełniają czy traktuje je Pan zupełnie oddzielnie?
Doświadczenie scenariuszowe bardzo pomaga, zwłaszcza przy pisaniu powieści akcji. W dwóch moich ostatnich książkach, czyli “Pannie Winie” i właśnie “Lisicy”, tekst zapisany jest w zasadzie w formie scenariusza.
Wracając do odległych czasów – jaka była Pana ulubiona książka z dzieciństwa?
Z wczesnego dzieciństwa oczywiście “Kubuś Puchatek”, potem cykl Alfreda Szklarskiego o Tomku. A w piątej klasie podstawówki zafascynował mnie western pod tytułem “Dolina gniewnego potoku”, który przeczytałem chyba z dziesięć razy. Po latach dowiedziałem się, że Autor był enerdowskim komunistą, a wcześniej członkiem NSDAP:(
A czy w Hance, bohaterce najnowszej Pana powieści pt. ”Lisica” dostrzega Pan jakieś cechy, które pokrywałyby się z Pana charakterem?
Z Hanką łączy mnie jedynie bezwzględne potępienie dla zbrodni i zbrodniarzy. Pod innymi względami ona bardziej przypomina te Panie, które niegdyś wywiodły mnie w pole 🙂