22 stycznia br. będziemy obchodzić 159. rocznicę wybuchu powstania styczniowego. W tym wielkim narodowym niepodległościowym zrywie brały udział postacie mocno powiązane z regionem częstochowskim. Do takich zaliczyć należy Wojciecha Korwin Szymanowskiego, który miał niezwykle duży wpływ na rozwój Konopisk, gminy znajdującej nieopodal Częstochowy, w czasach popowstaniowych.
Przyszedł na świat w 1841 r. Miejscem jego narodzin były Młodynie Dolne (wówczas okolice Radomia, obecnie powiat białobrzeski w województwie mazowieckim). Ród Szymanowskich był spod znaku herbowego Ślepowron. Był wychowywany w gorącym duchu patriotycznym. Uzyskał wykształcenie prawnicze oraz rolnicze. Majątek jego rodziny został przejęty przez władze rosyjskie, w związku z czym wraz z rodziną przeniósł się do jednego z warszawskich domów przy ul. Długiej 26. Pod swój dach przyjęli wysokiej rangi oficera carskiego, którego Szymanowscy otaczali szczerą opieką, pomocą i życzliwością.
Gdy w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. rozpoczęło się powstanie styczniowe, Wojciech od razu włączył się w działalność bojową. W tej inicjatywie wsparła go narzeczona, która niestety zginęła w czasie walk. On sam z kolei został schwytany przez wrogie oddziały. Otrzymał wyrok zesłania na Sybir. Za próbę ucieczki groziła mu nawet kara śmierci. Mimo tego uciekł z transportu, wiozącego go głąb w Rosji, po czym kontynuował działalność niepodległościową.
Wojciech Korwin Szymanowski znów został aresztowany przez carskie wojska. Tym razem osadzony został w warszawskiej Cytadeli (w miejscu, gdzie zginął m.in. najsłynniejszy dyktator powstania, Romuald Traugutt). Ponownie groziła mu śmierć. Matka Wojciecha podjęła interwencję, wysyłając po raz trzeci list do osiedlającego się u nich niegdyś carskiego oficera. Ten, wyrażając wdzięczność i szacunek dla ich rodziny, postanowił wesprzeć Szymanowskiego. Działania tegoż oficera sprawiły, że Wojciech został ułaskawiony, czego jednakże warunkiem było zaniechanie przez niego działań irredenckich.
Korwin Szymanowski, nie mając wyboru, zaprzestał niepodległościowych dążeń. Przeniósł się do miejscowości Zielonki pod Warszawą, gdzie zajął się administrowaniem majątku ziemskiego dr. Gliszczyńskiego. Następnie zamieszkał w dworku w Konopiskach na prośbę swojego przyjaciela Bernarda Hantkego, od którego wydzierżawił ziemski majątek. Warto w tym miejscu dodać, że folwark ten został wykupiony przez braci Hantke (Bernarda, Alfreda i Henryka) w celu pozyskiwania rudy żelaza na potrzeby Huty Częstochowa.
Oprócz zarządzania majątkiem, rozpoczął współpracę z Zarządem częstochowskiej Huty i Towarzystwem Braci Hantke. Dzięki temu w Konopiskach dokonano wielu wspaniałych inwestycji oraz inicjatyw. Za namową Wojciecha Towarzystwo Braci Hantke przeznaczyło plac pod budowę miejscowej szkoły z ogrodem (obecne boisko miejscowej drużyny piłkarskiej LOT), a także pierwszej remizy strażackiej, której lokalizacja znajdowała się na przeciwko parafialnego kościoła. Ponadto lokalnej parafii przekazano teren na powiększenie cmentarza grzebalnego.
Z powodów technicznych nie było możliwe odpowiednie wyremontowanie starego modrzewiowego kościoła. W związku z tym podjęto decyzję o postawieniu nowego, a Towarzystwo Hantke ofiarowało plac pod jego budowę. Inwestycję pieniężnie wspierali pracownicy Huty, a w Komitecie Budowy świątyni znaleźli się Bernard i Alfred Hantke oraz Wojciech Korwin Szymanowski.
Pewnego razu ocalił wielu mieszkańców miejscowości przed zesłaniem z dala od ich miejsca zadomowienia. W jedną z Niedziel Wielkanocnych planowana była bowiem procesja rezurekcyjna, którą Rosjanie uznali za demonstrację polityczną. Władze carskie zamierzały zatem ją stłumić. Nie chcąc dopuścić do tragedii, Korwin Szymanowski przekonał organizatorów do odwołania przemarszu.
Szymanowski aktywnie udzielał się również społecznie. Za jego i braci Hantke sprawą organizowano wszelkiego rodzaju festyny, w czasie których rozdawano dzieciom łakocie. Wojciech z kolei sam angażował się w pomoc biednym, czynnie pomagając w powstaniu Komitetów Żywnościowych (jednego w Konopiskach, zaś drugiego obok kopalni „Konopiska”). A po założeniu Ochotniczej Straży Pożarnej w Konopiskach w 1917 r. został członkiem jej Zarządu. W ostatnich latach swojego życia popierał akcje kulturalne, np. utworzenie Orkiestry Dętej czy Teatru Ludowego. Za życia Korwina Szymanowskiego zakładano też instytucje spożywcze, m.in. „Nasz Sklep”.
W wolnej chwili brał udział w polowaniach bądź jeździł tzw. „linijką”, małym jednokonnym powozikiem. Częstym gościem w jego dworku, w latach 1880–1910, był Józef Marian Chełmoński, wybitny malarz, będący jednocześnie mężem młodszej siostry Wojciecha, Marii.
Wojciech Korwin Szymanowski zmarł 25 października 1928 r. Pogrzeb miał miejsce cztery dni później. Jego ciało pochowano na cmentarzu parafialnym w Konopiskach zgodnie z wolą zmarłego. W uroczystościach uczestniczył bratanek Wojciecha, Tadeusz, adwokat z Warszawy. Na nabożeństwie nie zabrakło konnego oddziału Kompanii Honorowej 7. Pułku Artylerii Lekkiej z Częstochowy, orkiestry wojskowej, licznych delegacji oraz miejscowej ludności.
Norbert Giżyński
fot.
Wojciech Korwin Szymanowski na powoziku zwanym „linijką” na tle budynku owczarni
w Konopiskach ze swym ulubionym psem (zdjęcie z1915 r.), „Dzieje Konopisk i okolic”, Barbara Herba