Pierwsze kroki w sporcie żużlowym stawiał w Rybniku, lecz największe sukcesy zaczął uzyskiwać jako jeździec Włókniarza Częstochowa. Mowa o Szymonie Ludwiczaku. Zawodnik ten w sezonie 2022 w klasie 250 cc mógł się pochwalić takimi osiągnięciami jak tryumf w Pucharze Ekstraligi czy Indywidualne Mistrzostwo Polski. W tym okresie reprezentował także nasz kraj na arenie międzynarodowej. Z „Biało-Czerwoną” kadrą wywalczył Puchar Europy na torze w Częstochowie. Startował również w cyklu Speedway Grand Prix 3 we Wrocławiu, gdzie w finałowej fazie zajął wysokie szóste miejsce.
Z kolei w październiku 2022 zdał licencję w „dorosłej” jeździe w lewo. 16 lat ukończy dopiero 15 września br. Tak więc z racji swojego wieku nie może jeszcze brać udziału w rozgrywkach ligowych. W związku z tym stara się jak najwięcej objeżdżać się w zmaganiach młodzieżowych, by w przyszłym sezonie móc się bić o podstawowy skład częstochowskich „Lwów”. Trzeba przyznać, że w zmaganiach juniorskich z zawodów na zawody czyni coraz większe postępy. Udowodnił to choćby podczas zaległej, drugiej rundy ćwierćfinału Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, która miała miejsce w czwartek (10 sierpnia) w Częstochowie. W tym turnieju dla „Biało-Zielonych” zgromadził na swoim koncie 10 punktów. Po zawodach na „Arenie zielona-energia.com” rozmawialiśmy z utalentowanym jeźdźcem.
Szymon, na początek naszej rozmowy chciałbym się zapytać o Twoje początki w żużlu. Zwykle u zawodników zaczyna się to od pierwszego przyjścia na trening albo w ogóle na zawody żużlowe. A jak to było u Ciebie?
– W Rybniku jest klub miniżużlowy MKMŻ Rybki Rybnik, gdzie zaczynałem jeździć. Już od małego chodziłem na żużel z tatą i dziadkiem. W pewnym momencie spytali się mnie czy nie chce spróbować. Uznałem, że spróbuję. I tak się cała przygoda zaczęła.
Czy ktoś poza rodziną zainspirował Cię do tego, żeby uprawiać jazdę w lewo?
– Nie. Wyłącznie z tatą i dziadkiem chodziłem na żużel. I oni zainspirowali mnie do jeżdżenia na żużlu.
Czy jakiś żużlowiec był dla Ciebie wzorem do naśladowania, w taki sposób, że chciałbyś iść śladami tego zawodnika?
– Na pewno są to Bartosz Zmarzlik i Kacper Woryna. Na nich się wzoruje.
Czy masz poza tym jakichś innych idoli? Może z Włókniarza Częstochowa? Wymieniłeś wprawdzie Kacpra Worynę, ale czy jeszcze jest ktoś taki?
– Jeśli chodzi o żużlowców Włókniarza, to głównie staram się wzorować na Kacprze.
Może teraz porozmawiajmy o czwartkowej rundzie ¼ finału DMPJ. Zdecydowanie te zawody zdominowaliście. Na Waszym koncie było 51 punktów. Nad drugim w tej imprezie Falubazem Zielona Góra mieliście przewagę 18-stu „oczek”. Jak ten turniej wyglądał z Twojego punktu widzenia?
– Ogólnie jestem zadowolony z tych zawodów. Szkoda jedynie tych dwóch słabszych biegów (dziesiąty i trzynasty – przyp. red.) w moim wykonaniu. Tor się zmieniał dość mocno. Cieszę się, że wygraliśmy, choć poprzednie rundy nie poszły po naszej myśli. A teraz przygotowuję się do piątkowych zawodów w Rzeszowie (zaległe eliminacje MIMP – przyp. red.).
Co do DMPJ w Częstochowie, chciałbym się jeszcze Ciebie zapytać odnośnie Twojego występu. Na pewno imponowałeś swoją jazdą, zwłaszcza w swoich dwóch pierwszych biegach i ostatnim. Jak zauważyłem, Twoim atutem są przede wszystkim starty, ale na dystansie też już chyba umiesz wyprzedzać. Pokazałeś to właśnie w wyścigu siedemnastym, gdzie już na pierwszym okrążeniu minąłeś Oskara Rumińskiego.
– Cały czas pracuję na treningach. Trenujemy, żeby te starty były coraz lepsze, tak samo jak jazda na trasie. Staram się wyprzedzać, ale cały czas jeszcze wszystkiego się uczę. Co do ostatniego turnieju, z tych trzech – wygranych przeze mnie – biegów jestem zadowolony. Pozostałe dwa nie poszły po mojej myśli. Wkradł się też u mnie upadek. Było parę błędów, ale generalnie jestem zadowolony.
A co się stało w czasie dziesiątego biegu, gdzie właśnie zanotowałeś upadek. To był jakiś Twój błąd, czy może za bardzo Cię wyniosło?
– Po moim drugim wyścigu zrobiliśmy korektę w motocyklu. Wygląda na to, że niekoniecznie była ona dobra. Ja też popełniłem błąd i przez to tak się to wydarzyło.
Ale po upadku wszystko już jest dobrze?
– Tak, oczywiście. Wszystko jest dobrze.
Jak można było w ostatnim czasie zauważyć, z zawodów na zawody prezentujesz się coraz lepiej, bardziej klarownie. Pokazują to zresztą osiągane przez Ciebie wyniki. Powiedz proszę, czy właśnie już w tym momencie walczysz o podstawowy skład Włókniarza Częstochowa w przyszłym sezonie?
– Na pewno się staram. Jeżdżę na treningach, aby wszystko wyglądało lepiej. Trochę mało jazdy mam w tym sezonie. Tak naprawdę startuje głównie w DMPJ i Turniejach Zaplecza Kadry Juniorów, za co dziękuję trenerom, że mnie powołano na te rozgrywki. Będę walczył dalej.
Mówisz, że masz nieco mało jazdy. W związku z tym chyba nie możesz się doczekać aż w końcu zaprezentujesz się w zawodach ligowych…
– Dokładnie. Będę robił wszystko, żeby przedostać się do podstawowego składu. Póki co trenujemy. Dla mnie już jest praktycznie koniec sezonu. Pozostały mi jeszcze w zasadzie dwie lub może trzy imprezy. Tak czy inaczej dalej będę trenował, żeby było lepiej.
Nie obawiasz się tej rywalizacji juniorskiej? Wszak po ukończeniu przez Ciebie 16-ego roku życia ta konkurencja o miejsce młodzieżowe w składzie Włókniarza się zwiększy.
– Tak. Nas juniorów jest tutaj sporo. Ale będę walczył o to, żeby było wszystko dobrze i mieć miejsce w zestawieniu ligowej drużyny.
Co Szymon Ludwiczak chciałby osiągnąć w „dorosłym” żużlu?
– Tak naprawdę chciałbym zdobyć jak najwięcej doświadczenia, objeździć się, żeby osiągać jak najlepsze sportowe wyniki.
Mówiłeś, że wzorujesz się m.in. na Bartoszu Zmarzliku. Czy to oznacza, że w skrycie marzysz o tym, żeby przynajmniej „doścignąć” tego zawodnika?
– Oczywiście, chciałbym tego na pewno. A co się stanie, pokaże czas.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
– Dzięki.
Norbert Giżyński
Foto. Norbert Giżyński