Powtórka z przeszłości


Myślenie nie boli

Niedawno mieliśmy niemal całodniowe transmisje telewizyjne: konferencji MAK, konferencji polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, obrad sejmu wysłuchującego stanowiska Premiera i członków jego rządu w odniesieniu do powyżej wspomnianych oświadczeń. Jeśli ktoś ma wystarczająco zdrowia i czasu, mógł oglądać i słuchać. Przyznam, że dałam radę tylko konferencji min. Jerzego Millera i ekspertów. Transmisji MAK nie oglądałam z założenia a obrady sejmu wyłączyłam po pierwszych słowach marszałka Niesiołowskiego Nie chcę komentować, tego, co wszyscy słyszeli. Nie chcę oceniać w kategoriach, kto i co mówił. Ponieważ ten polityczny maraton przypomniał mi opowieść, którą kiedyś słyszałam, poszukałam i…. .
Zacytuję fragment wspomnień śp. Piotra Proszowskiego, kiedyś redaktora TVP. Poznałam go wiele lat temu. Współpracował wtedy „z doskoku” z rożnymi redakcjami, również z „Gazetą Częstochowską”. Był gorącym patriotą. Prace zawodową zaczynał w Polskim Radio, jako współtworzący audycję Sygnały Dnia. Po kilku latach dostał wielką szansę, miał być jednym z komentatorów I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Niech to, co pisał o szkoleniach poprzedzających transmisje, przez które musieli przejść wszyscy dziennikarze mówiący czy piszący o tym wydarzeniu, zastąpi to, co chciałabym napisać. Wszak nie ma lepszej drogi do świadomości człowieka niż świadectwo drugiego.

„To była bodaj największa próba manipulacji pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Instruktor partyjny wyjaśniał nam wtedy ów temat z leninowską żarliwością i z zachowaniem wobec nas pełnej partyjnej propagandy. Mówił wtedy: << … musicie wreszcie zrozumieć, że – oczywiście – relacje z papieża, relacjami, że papież papieżem, ale, że nas będzie słuchał cały świat. Rozumiecie!!!???>>. Ich megalomania nie miała granic. Była większa i głębsza od Pacyfiku. <<(...) To trzeba wykorzystać. Pokazać osiągnięcia narodu, wiecie, dumę narodową, dumę naszej partii i to jak najmocniej. Oczywiście tę jedność moralno-polityczną narodu. Narodu z partią! Tak, tak! O papieżu też mówić. Ale zapamiętajcie pryncypia>>. Powtórzył to jeszcze trzy razy, jakby sam siebie przekonywał do tego, co głosił.”
To był fragment z cyklu – patrzcie uważnie, słuchajcie…
„Ową okazję wyjścia z ich wizerunkiem Polski na świat podawano tylko na nasz użytek, usiłując nas nakarmić kłamliwą strawą niby-patriotyczną. W rzeczywistości chodziło o coś zupełnie innego, jeszcze bardziej obrzydliwego. Cel był jasny i jeden. By do granic możliwości, w oparach informacyjnego szumu, otoczki niedorzecznych komentarzy publicystycznych, „dywanowych bombardowań” powtarzających się do znudzenia informacji serwisowych, ale tylko protokolarnych o przebiegu „wizyty” Ojca Świętego pomniejszyć, rozmydlić, wyciszyć, prawdziwa głębię i wymiar pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. By, znudzić i zanudzić nią społeczeństwo. Tak, by cała pielgrzymka, nie pozostawiła w życiu duchowym narodu najmniejszego śladu i następstw. Taka była karkołomna koncepcja ich szalonej pychy. Chodziło o zapobieżenie integracji – wtedy jeszcze całego narodu – wokół osoby Jana Pawła II i jego nauczania, jego idei wiary niezłomnej, którą głosił. Stawiali sobie ówcześni prominenci propagandy partyjnej jeden obłąkańczy cel: wywołać w społeczeństwie stan znużenia, znudzenia i zniechęcenia pielgrzymka papieską. Sprawić, by w świadomości zbiorowej pielgrzymka pozostała, jako coś w rodzaju wizyty u rodziny, znajomych, sąsiadów. Ot tak, jakby w ojczystej zagrodzie, by „poklepać stare konie z rozrzewnieniem w starej stajni” (określenie jednego z prelegentów). Osiągnięciu tego celu miał służyć cały arsenał „wypracowanych” w trakcie szkolenia środków taktycznych od obrazu po słowo”.

Autor przytacza ten arsenał – odpowiednio kadrowane obrazy z naciskiem na ludzi starszych, zakonnice, księży. Żadnej młodzieży, robotników, rodzin. Unikać tytułowania papieża – Ojciec Święty, ma być Jan Paweł II, Jego Świątobliwość, Głowa Kościoła, Biskup Rzymu. Najczęściej Papież, ale bez Polak. Itd., itp.
Moje pokolenie zna te „zabawy”. Młodzi, może czytali, może słyszeli. Przypomniałam sobie o tej książce przy okazji wspomnianego na początku maratonu, jaki zafundowała nam telewizja publiczna w ostatnich dniach. Dlaczego akurat w tym momencie? Myślę, że po lekturze wspomnień pana Piotra, już wyjaśniać nie muszę. W końcu telewizja tak bardzo się nie zmieniła a i nazwisk znanych z przeszłości coraz więcej. Przecież muszą pamiętać…

Cytaty pochodzą z książki „Listy Jasnogórskie do Pani Narodu Polskiego” Piotr Proszowski, Wydawnictwo Zakonu Pijarów 2002 r.

ANNA DĄBROWSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *