Nie milkną echa konferencji prasowej, w czasie której ogłoszono nowego sponsora tytularnego klubu Włókniarz Częstochowa. Takowym darczyńcą została firma Zielona-energia.com, która ponadto w dalszym ciągu będzie widnieć w nazwie żużlowego obiektu przy ul. Olsztyńskiej. Tuż po spotkaniu z dziennikarzami poprosiliśmy o krótką rozmowę współwłaściciela przedsiębiorstwa, Michała Klimczyka.
Klub Włókniarz Częstochowa wspieracie Państwo już czwarty sezon. Wcześniej czyniliście to jako sponsor stadionu i sponsor strategiczny klubu. W końcu znaleźliście się w oficjalnej nazwie „Lwów”. Proszę powiedzieć, jak do tego doszło?
– W swojej strategii mieliśmy zaplanowany rozwój współpracy, która w ostatecznym rozwiązaniu miała dać nam przywilej sponsora tytularnego. Pierwotnie to był nasz cel na przyszły sezon, o czym także mówiłem na konferencji prasowej. Natomiast biorąc pod uwagę splot różnych okoliczności, postanowiliśmy usiąść do rozmów z prezesem (Włókniarza, Michałem Świącikiem – przyp. red.). Myślę, że dogadaliśmy się stosunkowo szybko, w związku z czym zdecydowaliśmy powiększyć współpracę o sponsoring tytularny.
W rozmowie z nami prezes Włókniarza, Michał Świącik, na przełomie listopada i grudnia 2021 r., prosił, aby nie martwić się w sprawie sponsora tytularnego. Jak dobrze, rozumiem, już w tamtym czasie rozmowy trwały?
Tak. Zaczęliśmy rozmowy w tej sprawie pod koniec zeszłego roku. Jednakże w międzyczasie wynikły pewne zawirowania. W związku z tym nie było możliwości, ani z naszej strony ani z Włókniarza, wcześniej oficjalnie zakomunikować zmiany sponsora tytularnego. Dlatego ostatecznie wspólnie ogłosiliśmy to właśnie w marcu br.
Na jak długo została podpisana umowa?
Jest to umowa roczna z możliwością przedłużenia.
Przejdźmy teraz do kwestii ligowych. Na konferencji prasowej wspominał Pan – podobnie jak m.in. Pan Łukasz Fonfara (drugi ze współwłaścicieli firmy Zielona-energia.com) oraz Pan prezes Michał Świącik – że macie Panowie nadzieje na medal Włókniarza w tym roku. Biorąc pod uwagę fakt, że z polskich ligowych rozgrywek – z wiadomych przyczyn – zostali zdyskwalifikowani rosyjscy żużlowcy, można przypuszczać, iż nadzieje na upragnione „pudło” są bardziej realne…
Uważam, że w tym wypadku nie ma znaczenia, czy zostali zdyskwalifikowani rosyjscy żużlowcy bądź też nie. Trzeba pamiętać o tym, że – właśnie w związku z tą sytuacją – będzie istniał przepis o „zastępstwie zawodnika”. Tak więc myślę, że drużyny m.in. z Torunia czy Wrocławia, które mają braki kadrowe z powodu tej dyskwalifikacji, w każdym razie jakoś bardzo tego nie odczują. Wyznaję zasadę, że nie patrzy się na innych, a na siebie. Wiem, że w tej drużynie jest ogromny potencjał. I gdy nowy-stary trener go obudzi, możemy się spodziewać naprawdę świetnych wyników.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Fot. Grzegorz Przygodziński