Magdalena Makowska w październiku rozpocznie studia na Akademii Jana Długosza, na kierunku pedagogika. Jej wybór jest uzasadniony – kocha dzieci i chce poświęcić się pracy z nimi. To dzięki niej w II LO. im. R.Traugutta wystawiono dla najmłodszych bajki pt. „Kopciuszek” i „Królewna Śnieżka”. Magdalena w drugiej klasy liceum została laureatką częstochowskiej edycji konkursu „Ośmiu Wspaniałych”. Znalazła sie w gronie młodych ludzie, którzy budują lepszy, bardziej humanitarny świat. Ten tytuł bardzo do niej pasuje. Jest wolontariuszką z wyboru, wiele czasu poświęca pracy charytatywnej i pacjentom hospicjum. Trenuje teakwondo, a na swoim koncie ma wiele sukcesów.
Jak czułaś się, gdy wybrano Cię jedną z „Ośmiu wspaniałych”?
– Czułam się wyróżniona. Pierwszy raz w oficjalny sposób mówiłam o pracy wolontariuszki. Do konkursu jednak podchodziłam z dużym dystansem, nie był dla mnie najważniejszy. Nie dla oklasków pracowałam jako wolontariuszka, ale dla siebie i osób, którym pomagałam. Z konkursem czy bez niego i tak postępowałabym tak samo, aczkolwiek nie zaprzeczę, że miło było poczuć, że ktoś docenia to, co robię.
Rozległa praca na tle charytatywnym, a przede wszystkim pomoc najmłodszym. Dlaczego to robisz?
– Dużo by opowiadać, pomysłów zrealizowanych i niezrealizowanych zawsze było mnóstwo. Wolontariat, który uprawiałam ‘kręcił się’ wokół dzieci z domów dziecka. Najbardziej związana byłam zawsze z Domem Małych Dzieci w Częstochowie, gdzie zaczęłam pracę wolontariuszki. Poza tym starałam się wspierać też inne instytucje, jak na przykład Dom Dziecka we Wrzosowej czy częstochowskie hospicjum. Oprócz pomocy materialnej chciałam dać dzieciom trochę ciepła, okazując im swoje zainteresowanie i miłość. Organizowałam przedstawienia świąteczne, zabierałam je na wycieczki, do centrów zabaw itp. Wszystkie akcje organizowałam zawsze wspólnie, z moją dobrą koleżanką, Anią Waczyńską.
Czy dlatego znalazłaś się wśród ośmiu wyróżnionych?
– Myślę, że zostałam wybrana do ósemki wspaniałych z kilku powodów. Po pierwsze grono pedagogiczne Traugutta uznało, że zasłużyłam na to, żeby mnie do tego konkursu zgłosić. Po drugie praca wolontariuszki nabrała rozpędu akurat w momencie organizacji konkursu. Po trzecie duży wpływ na dostanie się do ósemki finalistów w Częstochowie miało to, że jestem osobą, która posiada dużą łatwość w autoprezentacji, a to było zadanie w I etapie konkursu.
Czy nadal będziesz działać jako wolontariuszka? Może wolontariat studencki?
– Wolontariat w moim wykonaniu na razie ucichł, z wielu różnych przyczyn. Przede wszystkim jednak z powodu braku czasu: szkoła (teraz studia), praca i wiele innych zajęć coraz częściej uniemożliwiają angażowanie się w dodatkowe przedsięwzięcia. Aczkolwiek nie mówię, że to koniec. Znając duet „Ania i Magda” pewnie niedługo usłyszycie o nas na misji w krajach afrykańskich, to takie nasze ciche marzenie.
Twoją pasją jest teakwondo. To dość nietypowe jak na dziewczynę. Jak do tego podchodzisz?
– Taekwondo to sport jak każdy inny, nie patrzę na to, jak na dziedzinę typowo męską. Przez to, że sama ćwiczę, mam kontakt z wieloma dziewczynami uprawiającymi sztuki walki i nie odnoszę takiego wrażenia, jak osoby postronne, że sporty walki są zarezerwowane dla panów.
Lata treningów przynoszą efekty.
– Trenuję 10 lat, przez prawie siedem lat ćwiczeń startowałam w każdych zawodach organizowanych w Polsce przez Polską Unię Taekwondo, zdobywając kilkakrotnie tytuł mistrzyni, wicemistrzyni czy duga wicemistrzyni Polski. Największe z moich osiągnięć do drugie miejsce na Pucharze Świata i zdobycie stopnia mistrzowskiego 2. Dan.
Plany na przyszłość.
– Studia pedagogiczne, na które właśnie się dostałam. Poza tym dalej chcę poświęcać się pracy instruktora taekwondo, którą wykonuję już od roku. Prowadzę treningi przede wszystkim z dziećmi i chcę powiększać grono najmłodszych wojowników. Obecnie zastanawiając się nad przyszłością, myślę tylko o studiach i treningach.
SANDRA SZWEDZIŃSKA