Tauron Włókniarz Częstochowa w dalszym ciągu jest w grze o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Są jednakże takie rozgrywki, w których „Biało-Zieloni” zakończyli już swoją przygodę w sezonie 2023. Do takowych należy choćby Ekstraliga U24, gdzie koniec końców „Lwy” sklasyfikowane zostały na siódmej pozycji. Ostatni mecz w tych zmaganiach częstochowianie rozegrali we wtorek (22 sierpnia), kiedy ulegli na własnym terenie Enea Stali Gorzów 40:50. Po tym spotkaniu rozmawialiśmy z trenerem Tauron U24 Włókniarza, Józefem Kaflem.
Panie trenerze, po poniedziałkowym (21 sierpnia – przyp. red.), zaległym meczu we Wrocławiu, przegranym 44:46, we wtorek sezon 2023 w Ekstralidze U24 z pewnością chcieliście zakończyć z przytupem. Niestety wtedy również przegraliście, tym razem 40:50 z Enea Stalą Gorzów. Jakby Pan skomentował tę końcówkę rozgrywek?
– Poniedziałkowe spotkanie nie poszło po naszej myśli, tym bardziej, że nasz młodzieżowiec (Bartosz Śmigielski – przyp. red.) doznał kontuzji, przez co niestety przegraliśmy. We wtorek ten zawodnik również nie jeździł, a do tego musieliśmy sobie radzić bez kolejnego młodzieżowca. Kacper Halkiewicz bowiem też nie był w pełni sprawny. Drużyna z Gorzowa jest mocna i gratuluję jej wygranej i awansu do kolejnej rundy. Robiliśmy co mogliśmy, żeby ten mecz fajnie przebiegł i został rozstrzygnięty na naszą korzyść, ale niestety nie wyszło.
Punktacja w meczu z Enea Stalą, patrząc na cały zespół „Lwów”, ogólnie na pewno nie wyglądała źle. Jednak brakowało tego, przynajmniej, jednego dobrze punktującego zawodnika. I chyba mógłby nim być właśnie Kacper Halkiewicz, który ostatecznie nie wyjechał ani razu na tor we wtorek…
– Dokładnie tak. Myślę, że postawa Kacpra pomogłaby zniwelować tę różnicę, jaką ostatecznie przegraliśmy. Jeździ on z meczu na mecz, z zawodów na zawody, coraz lepiej. Ale niestety nieco zaniemógł i nie zdołał wyjechać na tor. A pamiętajmy, że w zeszłym tygodniu, na jednym z treningów, miał upadek
Tak czy inaczej poczyniliście Państwo postępy, bo w obecnym sezonie rozgrywki Ekstraligi U24 zakończyliście na wyższym miejscu niż w poprzednim.
– Zgadza się. Patrząc natomiast na całokształt, stawiamy przede wszystkim na naszych, młodych zawodników. Tak więc na pewno jest zadowolenie z tego, że coraz lepiej oni jeżdżą.
Pamiętam, że w jednym z wywiadów mówił Pan, że bolączką dla Państwa, jeśli chodzi o zeszły sezon w Ekstralidze U24, było to, że nie mogliście korzystać z usług juniorów, którzy na co dzień jeździli w „dorosłej” Ekstralidze ze względu na kwestie regulaminowe. W tym roku takich problemów już nie było i efekty przyszły.
– Dokładnie. Jednak należy też pamiętać, że w dalszym ciągu są to bardzo młodzi chłopcy, mają 16-18 lat. Natomiast jestem pewien, że z roku na roku będą robić coraz większe postępy.
Czyli jak dobrze rozumiem, koncepcja stawiania głównie na polskich juniorów pozostanie w sztabie szkoleniowym drużyny Włókniarza U24 Częstochowa na przyszły sezon?
– To jest nasz priorytet. Starodawne przysłowie mówi bowiem: „jak nie posiejesz, to nie pozbierasz”. Tak więc dotychczasowe mecze z udziałem tych młodych zawodników powinni zaprocentować w przyszłym i jeszcze późniejszych sezonach.
W przeciągu całego sezonu 2023 w Ekstralidze U24, na pewno może Pan tutaj wyróżnić trójkę juniorów: Franciszka Karczewskiego, Kajetana Kupca oraz Kacpra Halkiewicza, którzy praktycznie przez całe zmaganie zdobywali regularnie punkty. Ale czy jeszcze do tego grona zaliczyłby Pan kogoś?
– Tak, oczywiście. Mamy w kadrze jeszcze Bartka Śmigielskiego czy Szymona Wolskiego. To też są bardzo młodzi zawodnicy i to jest ich praktycznie drugi sezon jazdy na żużlu w ogóle. Uważam, że należy się spodziewać tego, że będą robić następne kroki ku temu, żeby było coraz lepiej z ich dyspozycjami.
A jeśli chodzi o zagranicznych jeźdźców wyróżniłby Pan kogoś?
– Każdy z nich w zasadzie dobrze punktował, choć, tak jak mówiłem wcześniej, staramy się głównie stawiać na naszych juniorów. Jednak, jeśli któryś z obcokrajowców wystrzeliłby akurat z formą, to stawiając na niego, także byśmy dokonywali inwestycji w przyszłość.
Jak czytam na różnych forach, portalach internetowych, społecznościowych, częstochowskich kibiców martwi postawa tych juniorów, którzy początkowo mieli być podstawową siłą młodzieżową Tauron Włókniarza w tegorocznej PGE Ekstralidze. Mówię tutaj o Franciszku Karczewskim i Kajetanie Kupcu, którzy ostatnio przeżywają spadek formy w najwyższej ligowej klasie rozgrywkowej. Czy, jako osoba mocno współpracująca z młodzieżą w częstochowskim klubie, może Pan zdradzić, w czym tkwi problem u tych żużlowców?
– Myślę, że tutaj trzeba stosować zasadę próbowania wszystkiego po trochu i pójścia powoli do przodu. Obydwaj zawodnicy posiadają bardzo dobre sprzęty. Być może problem tkwi tutaj w ludzkiej słabości. Często jest tak, że dany zawodnik obecny sezon ma gorszy, a przyszły może mieć naprawdę super, zdecydowanie lepszy.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto. Norbert Giżyński