ŻUŻEL.
Można rzec, że zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa pokazał wreszcie kawał dobrego speedway’a. 1 maja w efektownym stylu pokonał na własnym terenie Drużynowego Mistrza Polski, Betard Spartę Wrocław 52:38. W związku z tym pod Jasną Górą mają na pewno choćby małe powody dumy. Tuż po niedzielnym meczu rozmawialiśmy z menadżerem częstochowskiego zespołu, Jarosławem Dymkiem.

Pierwsze dwie startów wskazywały na to, że mogło to być naprawdę ciężkie spotkanie, ale już mniej więcej od trzeciej wynik zaczynał się coraz bardziej klarować na Waszą korzyść. I zakończyło się ono Waszym wyraźnym zwycięstwem.
– Dzisiejsze spotkanie było ciężkie nie tylko przez pierwsze dwie serie. W starciu z mistrzem Polski zawsze trzeba się mieć na baczności. Nie ma mowy o jakimkolwiek opuszczaniu się, lekceważeniu przeciwników. Nawet kiedy było już pewne, że zwycięstwo jest nasze, podczas odprawy z zawodnikami mówiliśmy między sobą, że istnieje jeszcze coś takiego, jak punkt bonusowy (w rewanżowym meczu – przyp. red). Każdy pojedynczy punkt był w tym meczu zatem bardzo istotny.
To był, jak na razie, najlepszy mecz Włókniarza, jeśli chodzi nie tylko o sam wynik, ale też styl, w jakim go osiągnęliście. Proszę powiedzieć, czy to już jest, Państwa zdaniem, jako sztabu szkoleniowego, ta optymalna forma, jakiej oczekiwaliście od swoich podopiecznych?
– Na pewno już jesteśmy na wysokim poziomie, jeśli chodzi o jazdę. Zawodnicy z pewnością robią to, czego się od nich oczekuje. Martwimy się postawą Kuby Miśkowiaka. Liczymy jednakże na to, że wkrótce wspólnie znajdziemy sposób, aby uporać się z jego kłopotami i będzie on punktował tak jak nas wszystkich do tego przyzwyczaił.
Martwicie się też na pewno formą Jonasa Jeppessena. Powszechnie mówiło się, że wiecie, co jest przyczyną jego słabszych występów. A tymczasem dzisiaj wystartował tylko raz i później był zastępowany przez juniorów…
– Tak. Jednak myślę, że nie będzie wielką tajemnicą, jeżeli powiem, że Jonas nie był dzisiaj w 100 % dyspozycyjny. Dopadł go jakiś wirus, więc był mega osłabiony.
Za tydzień wyjazd do Gorzowa, gdzie rok temu wygraliście dwoma punktami po dramatycznym spotkaniu. W tym roku chyba również są nadzieje na zwycięstwo. Tym bardziej, że w obecnym sezonie zespoły zarówno z Lublina jak i Torunia pokazały, że można tam osiągnąć dobry wynik.
– Wszędzie można osiągnąć dobry wynik. Dyspozycja dnia, warunki pogodowe czy torowe zadecydują o tym, kto będzie się cieszył ze zwycięstwa za tydzień. My na pewno pojedziemy z bojowym nastawieniem, jak zresztą wszędzie.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński