IV BIEG KATORŻNIKA
Siedem kilometrów biegu przez bagna, stawy, rowy melioracyjne i inne błotniste tereny, do tego czyhające pod wodą konary drzew, gęste trzciny wodne i inne zaskakujące przeszkody. Tego spodziewali się uczestnicy IV Biegu Katorżnika, który odbył się w dniach 16-17 sierpnia w Kokotku k. Lublińca. Nie zawiedli się. Wręcz przeciwnie – było wszystko, na co czekali, a dodatkowo przyszło im się zmierzyć z deszczem, wiatrem i chłodem, które niektórych doprowadziły do granic wytrzymałości
W zgodnej opinii wszystkich zawodników tegoroczny Bieg Katorżnika śmiało może być uznany za najtrudniejszy w historii. Zadbali o to zarówno organizatorzy, jak i Matka Natura. Ci pierwsi przygotowali prawdziwie katorżniczą, siedmiokilometrową trasę (notabene najdłuższą w tego typu biegach na świecie). Ta druga natomiast sprawiła, że wielu spośród 650 startujących musiało walczyć również z wyziębieniem organizmu i uciążliwymi skurczami.
Wszyscy uczestnicy podkreślają, że w Biegu Katorżnika najważniejszy jest sam udział i fakt dotarcia do mety. Świadczy o tym także zachowanie wielu biegaczy, którzy zatrzymywali się i rezygnowali z walki o jak najlepszą pozycję po to, by pomóc swoim rywalom, zmagającym się z dolegliwościami. Mimo to walka pomiędzy najlepszymi była niezwykle zacięta. Ostatecznie zwyciężył Kamil Mstowski z Częstochowy, a wśród pań triumfowała Agata Bąk z Sobienie-Jeziory.
Bieg Katorżnika nie był jedyną atrakcją, która czekała na kibiców i zawodników. Odbyły się również Festyn Militarny, rywalizacja drużynowa Galernik Team, Bieg Małego Katorżnika oraz biesiada przy muzyce, z tradycyjną, wojskową grochówką.
Podsumowując, katorżnicza trasa biegu, rekord frekwencji, rywalizacja w duchu fair play, a także uśmiechy na twarzach zarówno zawodników, jak i kibiców poświadczają, że organizatorzy mają powody do dumy. Jak zgodnie jednak podkreślają, myślami są już przy kolejnej, piątej edycji Biegu Katorżnika.
PAW