Strzeżmy się dobrodziejów, szczególnie w czasach kryzysu. Tyle się przecież ostatnio mówi i robi (niestety), w kierunku pobudzania głównie zachodnich gospodarek przy pomocy drukowania pieniędzy.
Słowo drukowanie wydaje się być niestosowne, a zastępuje je ładniejsze, to znaczy stymulowanie, a już supereleganckie to kreowanie pieniądza, i chociaż jest to to samo o czym mówił pan Lepper, to jak brzmi.
Gdy w życiu codziennym ktoś zostanie okradziony zwykle podnosi się larum, a tutaj w biały dzień okradają wszystkich i nikt nie protestuje. Są nawet tacy co się cieszą, a przecież gdy ilość dóbr (towaru) pozostaje stała, a ilość pieniądza systematycznie rośnie, to każdy wydrukowany pieniądz powoduje okradanie każdego z obywateli. Widzimy to przecież po utrzymującej się, wysokiej inflacji, a po ostatnich stymulacjach szczególnie w USA i stresie Euro najgorsze dopiero przed nami. Jak chociażby w tym kontekście wygląda troska prezydenta Obamy o los zwykłych Chińczyków, którzy tak bardzo leżą mu na sercu? Mimo to włącza drukarnie uszczuplając rezerwy Państwa Środka, a przecież zdobyli te dolary pracując niejednokrotnie za przysłowiową miskę ryżu dziennie.
Jesteśmy właśnie świeżo po świętach, i niestety z pewnością większość z nas doświadczyła na sobie robienie zakupów po wyższej, lepszej cenie. Szczególnym symbolem tych świąt z racji tradycji, ale też inflacji stało się jajo. Jednym słowem, jak to już ktoś kiedyś powiedział: „Nie ma takiego okrucieństwa do jakiego nie byłoby w stanie posunąć się państwo demokratyczne, gdy zabraknie mu pieniędzy”. Zostawmy chociaż w spokoju tę złotą rybkę, niech przynajmniej dzieci w nią wierzą.
ANNA GAUDY