Częstochowski zielona-energia.com Włókniarz, w rewanżowym meczu o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski, zaprezentował się lepiej niż przypuszczano. Zwłaszcza, że napędzony wygraną, w pierwszym starciu w grodzie Kopernika, toruński For Nature Solutions Apator nie zamierzał tanio skóry sprzedawać. Tymczasem „Biało-Zieloni” rozbili ekipę „Aniołów” aż 59:31.
W „lwim” obozie nie lekceważono potencjału drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego, w której startuje aż czterech zawodników z elitarnego cyklu Speedway Grand Prix. Tym bardziej końcowy rezultat spotkania mógł budzić spore zaskoczenie. – Na pewno nie powiedziałbym przed meczem, że taki wynik mógłby paść, absolutnie. Zaskoczenie jest duże, aczkolwiek był to jednocześnie pokaz naszej tegorocznej siły, jak również mocy. Nie ma co już wracać do tego, co wydarzyło się w półfinale play-off z drużyną Stali Gorzów. Było minęło. Teraz zadowalamy się brązowymi medalami – mówił po drugiej części dwumeczu z Apatorem Jarosław Dymek.
Radość w częstochowskiej ekipie, po wywalczeniu trzeciej lokaty w najlepszej żużlowej lidze świata, była ogromna. – Pokazaliśmy, że jesteśmy mocnym zespołem. Teraz to już nie czas i miejsce na dywagacje odnośnie naszego ewentualnego miejsca w finale. Cieszmy się z pięknych, brązowych medali, które mamy na piersiach – kontynuował menadżer częstochowskiej drużyny.
Sobotnie nie rozpoczęło się najlepiej dla speedway rajderów Włókniarza, bo od przegranej w premierowym wyścigu 1:5. Jednakże nie złamało to ducha walki gospodarzy, wręcz przeciwnie. – Dokładnie tak sobie pomyśleliśmy na samym początku meczu: to pierwszy bieg, następne będą lepszą. Nie było wówczas żadnego zwątpienia. Wszak jakimi byśmy byli menadżerami, trenerami, gdybyśmy zwątpili w naszych chłopaków – zakończył Jarosław Dymek.
Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński