Kronikę otwieramy słowami wikariusza generalnego diecezji częstochowskiej ks. prałata Antoniego Zimniaka, który opisał sytuację społeczną i polityczną w jakże aktualnych słowach i dziś:
,,Grozi nam klęska nie mniejsza niż morowe powietrze, ogień i wojna – klęska bezrobocia i niesłychanego kryzysu. Przyczyny katastrofalnego stanu świata są liczne i różnorodne. Myliłby się jednak ten, który się ich dopatrywał tylko w dziedzinie gospodarczej lub społecznej. Przyczyny dzisiejszego kryzysu sięgają głęboko w dziedzinę religijną i moralną społeczeństw i państw. Do niedawna sądzono, że światem można rządzić samymi dolarami, kredytami, parlamentarnymi perypetiami, polityczno-gospodarczym geszefciarstwem [oszustwami, przekrętami, szwindlami – R.S.] i bezbożnym doktrynerstwem. Dziś te bożki na całej linii zawiodły. Podeptano i sponiewierano w człowieczeństwie pierwiastek Boski i duchowny, a rozbudowano brutalne, ślepe i ordynarne instynkty ciała. Dziś to wszystko się mści i sprowadza przed oczami naszymi sromotną ruinę «szumnego postępu» bez Boga. Nie po raz pierwszy w dziejach ludzkości sprawdza się maksyma, że narody bez Boga i bez religii muszą ulec wewnętrznemu i zewnętrznemu rozkładowi. Światem ludzkim nie rządzą same tylko siły mechaniczne i kultura materialna. Ludzkości potrzeba do bytu istnienia i normalnego rozwoju tego, co stanowi nieśmiertelną wartość ducha. Potrzebny nam jest optymizm owiany chrześcijańską nadzieją, któryby wyrwał z depresji moralnej dzisiejsze społeczeństwa i państwa. Potrzebne są idee i myśli przewodnie religijne i moralne, któryby przywróciły narodom kredyt moralny, czyli ufność wzajemną. Wszak kryzys zaufania objął dziś wszystkie dziedziny życia ludzkiego i odczuwa się nie tylko w stosunkach międzynarodowych, politycznych, ale w sprawach gospodarczych, społecznych a nawet na polu nauki i sztuki”.
Słowa te znalazły swoje potwierdzenie niedaleko, tuż za zachodnią granicą. 13 maja 1932 roku: „Trzej najwyżsi wojskowi, gen. Kurt von Schleicher, gen. piechoty Kurt von Hammerstein (szef Urzędu Wojsk, czyli szef sztabu generalnego) i admirał Erich Raeder (szef sztabu marynarki wojennej Niemiec) zmusili dotychczasowego ministra Reichswehry (w latach 1928–1932) i spraw wewnętrznych (od października 1931 roku do maja 1932 roku) gen. Wilhelma Groenera do ustąpienia. [Należy dodać, że gen. Wilhelm Groener był jednym z nielicznych generałów niemieckiego wojska o poglądach republikańskich – R.S.]. Kanclerz Heinrich Brüning odegrał w tej sprawie rolę dwuznaczną. Nie wystąpił przeciw rokoszanom w obronie swego ministra, jak tego należało się spodziewać. Skargi i ostrzeżenia nie przydadzą się na nic. Wrogowie republiki [weimarskiej – R.S.] są bezwzględni i konsekwentni. Jest ich coraz więcej, gdyż coraz to nowi wychodzą z ukrycia. Ludzie przezorni przestają się obecnie krępować i zrzucają maski. Uważają bowiem, że nadeszła ich chwila, że kończy się era republikańska. Stosunek sił walczących obozów staje się coraz bardziej nierówny. Republika nie może już liczyć w pełni na swych reprezentantów i obrońców. Reichswehra jest po stronie czynników dążących do przewrotu. Prezydent sprzyja antyrepublikańskiej prawicy, a kanclerz Heinrich Brüning zachowuje się wyczekująco. A front republikański zwęża się. Znacząca jego część utraciła widać wiarę w zwycięstwo i nie chce dalszej walki. Już nie tylko centrum katolickie, ale i demokraci południowoniemieccy układają się z narodowymi socjalistami. Jedynie wielki solidarny odruch niemieckiego obozu republikańskiego może oddalić katastrofę i ocalić republikę”. Artykuł kończy pytanie: „Ale czy przyjdzie do tego?”. Jakby w odpowiedzi potoczyły się dalsze wypadki. Zwolnienie ostatniego republikańskiego generała kanclerzowi na nic się nie zdała, 30 maja 1932 roku prezydent Rzeczy Niemieckiej marszałek Paul von Hindenburg zdymisjonował i jego.
Narodowi socjaliści nie kryli swoich poglądów. Na zebraniu organizacji wszechniemieckiej w Gdańsku nazistowski przywódca Arthur Greiser zapowiedział, że: „hitlerowcy w krótkim czasie pochłoną wszystkie partie burżuazyjne. To oświadczenie przywódcy hitlerowców wywołało konsternacje wobec obecnych przedstawicieli innych partii prawicowych i doprowadziło do szybkiego zakończenia wieczoru”. Nacjonaliści poczuli się obrażeni, nikt nie wierzył w to, co mogą zrobić Niemcy i do czego się posunąć.
W Polsce, we Lwowie przed Sądem Okręgowym toczył się proces Rity Gorgonowej. Wzbudzał on żywe zainteresowanie, do tego stopnia, że próbowano ukamieniować więźniarkę przewożącą oskarżoną na salę sądową. Wstrząsająco i dziś brzmi mowa końcowa prokuratora dr Alfreda Laniewskiego: „I kiedy panowie [ława przysięgłych – R.S.] udadzą się do sali obrad, by wydać sąd ostateczny, mimo że tam za wami zaczołga się duch nieszczęśliwego dziewczęcia, nie odwracajcie od niej wzroku. Choć w miejsce jasnych oczu zwrócą się ku wam puste oczodoły, choć dziecięce jej ciało zżarte jest przez ziemię – popatrzcie jednak na nią. Podniesie piszczele swoich rąk, skieruje palec bezmięsny w tą stronę i wyszepce «ona mnie zabiła»”. To samo przekonanie wyrazili przysięgli, Rita Gorgonowa 14 maja 1932 roku o godzinie 21.10 została uznana winną zabicia Elżbiety Zarębianki stosunkiem głosów 9:3. Pięć minut później, o 21.15 trybunał wydał wyrok, na mocy którego Ritę Gorgonową skazano na karę śmierci przez powieszenie. „Mimo spóźnionej pory, ulica Batorego przed gmachem Sądu Okręgowego [we Lwowie – R.S.] wypełniona była tłumami publiczności, wśród której tylko z trudem porządek utrzymywała konna policja i wzmocniony oddział posterunkowych Policji Państwowej”.
Częstochowa miała swoje własne problemy. Zrzeszenie Abonentów Prądu Elektrycznego zaostrzyło strajk odbiorców prądu elektrycznego w Częstochowie. Uchwalono dalsze prowadzenie strajku, zdecydowano rozszerzyć akcję na wszystkich abonentów, powołać do życia komisje kontrolne na każdą ulicę w mieście, członków komitetu zaopatrzyć w legitymacje i kwitariusze do zbierania wpisów i składek członkowskich. Walne zabrania abonentów zdecydowano urządzać co miesiąc.
Regulacje prawne gwarantowały samorządom dochód niezbędny dla kluczowych inwestycji komunalnych. W praktyce na ustawę w tej sprawie czekano do 1923 roku. Ta okazała się niewystarczająca i samorządy zmuszone były szukać dodatkowych źródeł finansowania. Bank Gospodarstwa Krajowego we współpracy ze Związkiem Miast Polskich podpisał w 1925 roku umowę kredytową z amerykańskim koncernem budowlanym Ulen & Co. Pod naciskiem premiera Władysława Grabskiego, z tego kredytu, nazywanego później pożyczkami ulenowskimi, zostały sfinansowane inwestycje infrastrukturalne w dziesięciu miastach, m.in. Częstochowie, Dąbrowie Górniczej, Kielcach, Lublinie, Radomiu, Piotrkowie, Sosnowcu i Białymstoku. Miasta te nie posiadały dotąd właściwej kanalizacji albo infrastruktury komunikacji miejskiej i krajowej, miały dużą liczbę ludności, były wysoce uprzemysłowione, stąd najpilniej potrzebowały tego typu inwestycji. Inwestycje komunalne zapewniały zatrudnienie bezrobotnych, tak jak w Częstochowie, przy budowie wodociągów i kanalizacji. Pożyczka dla Częstochowy wynosiła 2 571 000 dolarów amerykańskich (11 312 400 złotych). Odsetki wynosiły 8% procent rocznie (1 830 552 złote). Już w 1925 roku obsługa pożyczki wynosiła 52,31% dochodu budżetu zwyczajnego miasta, czyli 1 388 000 złotych, przy budżecie miasta Częstochowy wynoszącym 2 653 000 złotych. Pierwsze zaś dochody z inwestycji wpływały dopiero po jej ukończeniu w latach 1928–1929.
W ramach prac inwestycyjnych w Częstochowie wykonano szereg obiektów inżynierskich, np. przejścia pod torami kolejowymi i rzeką Wartą, a także budynki zaplecza technicznego przy ulicy Jaskrowskiej oraz budynek administracji przy ulicy Katedralnej. Wszystkie te prace wykonano w ciągu trzech lat (1925–1928). W październiku 1928 roku osiągnięto sprawność techniczną urządzeń i sieci wodociągowej. Przed świętami Bożego Narodzenia 1928 roku woda została dostarczona jej pierwszym odbiorcom. Władze miasta postanowiły, że od dnia 1 stycznia 1929 roku będzie działać jednostka budżetowa przy Zarządzie Miasta Częstochowy pod nazwą Wodociągi i Kanalizacja. Przedsiębiorstwo to istnieje nieprzerwanie do dziś.
Obciążone pożyczką ulenowską Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości na zebraniu 8 maja 1932 roku w Częstochowie stwierdziły, że ani one same, ani też miasta nie są w stanie spłacać pożyczki. Równocześnie uczestnicy konferencji zaapelowali, by opłaty za korzystanie z wody i kanałów pobierane były przez właścicieli przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, czyli miasta, a nie przez właścicieli domów. Argumentowano, że to miasta są właścicielem przedsiębiorstw dostarczających wodę i to one winny brać opłaty od abonentów. Właściciele domów tłumaczyli niechęć poboru opłat za wodę i kanalizację uniknięciem dalszego obciążania finansowego lokatorów przy i tak zaognionych stosunkach właściciel mieszkania – wynajmujący.
Nie tylko wysokie ceny prądu i wody wpływały na spadek dochodów ludności miasta. Po niecałym miesiącu od obowiązywania poprzedniego cennika (23 kwietnia 1932 roku), od 20 maja 1932 roku wzrosły ceny mięsa i wyrobów wędliniarskich w Częstochowie. Kilogram szynki wzrósł z 4 złotych 20 groszy do 5 złotych (wzrost o 19%), kilogram boczku z 2 złotych 50 groszy do 2 złotych 80 groszy (wzrost o 14%), salceson kilogram z 2 złotych 20 groszy do 2 złotych 60 groszy (wzrost o 18%), kiełbasa krakowska kilogram z 2 złotych 80 groszy do 3 złotych 20 groszy (wzrost o 14,3%), kiełbasa zwyczajna kilogram z 2 złotych 20 groszy do 2 złotych 60 groszy (wzrost o 18%), schab kilogram 1 złoty 80 groszy do 2 złotych 40 groszy (wzrost o 33,3%). Ceny między jednym cennikiem a drugim zmieniły się od 14% do 33,3%. W okresie między 22 kwietnia a 20 maja 1932 roku ceny wzrosły łącznie z 18% do 50%. Przy takim kryzysie, bezrobociu i biedzie dla wielu mięso i wędliny były niedostępne.
Maj to miesiąc obchodów świąt. Obchody pierwszomajowe przebiegły w Częstochowie spokojnie, w zwyczajowym pochodzie wzięło udział kilka tysięcy ludzi. Główny pochód ruszył z Alei Wolności spod siedziby Klasowego Związku Zawodowego Polskiej Partii Socjalistycznej przy dźwiękach kilku orkiestr z licznymi sztandarami na Plac Magistracki. Na transparentach niesiono hasła: „Żądamy pracy i chleba”, „Domagamy się 5-dniowego tygodnia pracy i pełnych zasiłków dla bezrobotnych”, „Niech żyje rząd robotniczo-włościański”, „Niech żyje socjalizm”. Wznoszono okrzyki podobne i śpiewano socjalistyczne pieśni. Przemówienia wygłosili poseł dr Kazimierz Pużak, były poseł Józef Kaźmierczak, Alojzy Dąbrowski i Rafał Federman. Incydentów nie było. Nieco wcześniej w swoim pochodzie z ulicy Warszawskiej i z ulicy Ogrodowej do mostu kolejowego przeszły Polska Partia Syjon Lewica i Niezależna Socjalistyczna Partia Pracy. Poza Częstochową pochód pierwszomajowy z udziałem kilku tysięcy osób odbył się w Krzepicach, zorganizowały go Polska Partia Socjalistyczna i Związek Małorolnych. Odbył się on z udziałem posła dr Kazimierza Pużaka i Józefa Kaźmierczaka.
O wiele bardziej uroczyście obchodzono Święto Narodowe 3 Maja. Obchód ten rozpoczął się już dzień wcześniej (2 maja 1932 roku) wieczornym uroczystym capstrzykiem wojskowym. Miasto przybrało odświętny wygląd, gmachy Magistratu, Starostwa, Dowództwa 7 Dywizji Piechoty były przystrojone i iluminowane, na wszystkich domach zawieszono flagi w barwach państwowych. Obecni byli przedstawiciele władz ze starostą częstochowskim Kazimierzem Kühnem, komisarzem rządowym miasta Częstochowy Józefem Mazurem, wojskowych organizacji Związku Oficerów Rezerwy i Podchorążych, Straży Ogniowej Ochotniczej i innych. O godzinie 20.00 z ratusza rozległ się sygnał odegrany przez trębaczy wojskowych. Zastępca dowódcy 7 Dywizji Piechoty pułkownik dyplomowany Aleksander Zygmunt Myszkowski przyjął raport, następnie wygłosił przemówienie. Po nim swoje wystąpienie wygłosił prezes Komitetu Obchodu 3 Maja notariusz Tadeusz Koss, wręczając artystycznie wykonane adresy hołdownicze (uroczysta forma wyrażenia uznania i szacunku osobie, szczególnie zasłużonej w jakiejś dziedzinie), dla Pana Prezydenta Rzeczpospolitej prof. Ignacego Mościckiego i pana Marszałka Józefa Piłsudskiego. Natychmiast sztafeta czterech motocyklistów z częstochowskiego Towarzystwa Cyklistów i Motocyklistów ruszyła w drogę. Po odjeździe sztafety chór „Pochodnia” odśpiewał pieśń „Witaj majowa jutrzenko”, przy dźwiękach dwóch orkiestr wojskowej i strażackiej, wyruszył capstrzyk z pochodniami, maszerując wokół Alei do Nowego Rynku i z powrotem na Plac Magistracki.
Właściwy obchód rozpoczął się 3 maja. Tłumy udały się na Jasną Górę na uroczyste nabożeństwo. Cały plac do parków zapełnił się szczelnie, pośrodku w czworoboku stanęły szeregi wojska, policji, straży pożarnych, młodzieży szkół średnich. Pogoda dopisała mimo zachmurzenia po nocnym deszczu. Uroczyste nabożeństwo odprawił wikariusz generalny diecezji częstochowskiej ks. prałat Antoni Zimniak. Po mszy odbyła się defilada wojskowa, którą przyjął gen. brygady Mieczysław Dąbkowski, dowódca 7 Dywizji Piechoty, w towarzystwie starosty częstochowskiego Kazimierza Kühna. Wspaniale i bogato zaprezentował się tabor automobilowy Straży Ogniowej Ochotniczej w Częstochowie. Po południu w różnych miejscach miasta koncertowały orkiestry.
26 maja 1932 roku, we czwartek, przypadł obchód Święta Bożego Ciała. Sumę w kościele pod wezwaniem św. Zygmunta w Częstochowie odprawił wikariusz generalny diecezji częstochowskiej ks. prałat Antoni Zimniak w asyście ks. kanclerza Alojzego Jatowtta i ks. Dariusza Kaczmarzyka. Następnie w południe ruszyła majestatyczna procesja celebrowana przez ks. prałata Antoniego Zimniaka. Czoło procesji stanowiły sztandary, feretrony i figury ze wszystkich kościołów otoczone dziewczętami w bieli, dalej niesiono sztandary cechowe, następnie stowarzyszenia i organizacje ze sztandarami i orkiestrą, stowarzyszenie młodzieży żeńskiej i męskiej, harcerze, sokoły, młodzież szkolna, kompania honorowa 27 pułku piechoty ze sztandarem i orkiestrą, Straż Ogniowa Ochotnicza w Częstochowie z orkiestrą, wreszcie w dwóch długich szeregach duchowieństwo z ks. prałatem Franciszkiem Mireckim (proboszczem parafii pod wezwaniem św. Zygmunta w Częstochowie), ks. prałatem Bolesławem Wróblewskim (proboszczem parafii katedralnej pod wezwaniem św. Rodziny w Częstochowie) i Ojcami Paulinami, dalej celebrans z monstrancją pod baldachimem, za nim przedstawiciele władz rządowych i komunalnych z wojewodą kieleckim Jerzym Paciorkowskim na czele, przedstawiciele sądownictwa, nauczyciele, Straż Ogniowa Ochotnicza, policja, kolejarze, urzędy, instytucje, wreszcie wierni, którzy szli mimo padającego deszczu.
Procesja zatrzymywała się przed czterema ołtarzami. Ewangelię odśpiewali przy pierwszym ks. Władysław Grabowski, przy drugim ks. prof. Wojciech Koźlicki, przy trzecim ks. prof. Jan Tomaszewski i przy czwartym ołtarzu ks. proboszcz A. Godziszewski. Do ołtarzy celebransa prowadzili: do pierwszego wojewoda kielecki Jerzy Paciorkowski i dowódca 7 Dywizji Piechoty gen. brygady Mieczysław Dąbkowski, do drugiego ołtarza komisarz Policji Państwowej Mazur i dr Leon Wasilewski, do trzeciego zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach podinspektor Stano i komisarz Grabowski, do czwartego prezes Straży Ogniowej Ochotniczej Jakub Kon i komendant Straży Ogniowej Ochotniczej Serednicki, do kościoła Karol Plucik i Józef Więcławski.
Po powrocie do kościoła ksiądz celebrans udzielił wiernym błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, kończąc uroczystości.
Robert Sikorski
Zdjęcia: https://www.pwik.czest.pl/historia-wodociagow