Zakończyły się wybory do samorządu. Przyniosły one w regionie częstochowskim wyjątkowo dużo zmian – w wielu gminach przyszedł czas na nowe rządy i młodsze spojrzenie. Ale jest też refleksja.
Do dziś analitycy zastanawiają się, co się stało, że już w pierwszej turze z gry o fotel włodarzy odpadli wójtowie, którzy wykazali się szczególnie solidną gospodarnością i zaprezentowali skuteczność w pozyskiwaniu funduszy na rozwój swoich gmin. Zrobili wiele dla swojej ziemi i mieszkańców. I co? I dostali czerwoną kartkę. Czy był to swoisty syndrom mało eleganckiego przysłowia: „murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść”? Niestety, takie wrażenie może pozostać.
Z kolei, w innych gminach, choć niewiele włodarze zrobili na rzecz społeczności, wyborcy dali im kolejną szansę. Czy wykorzystają ją na to, by stworzyć to „lepsze”? Pożyjemy, zobaczymy.
Co trzeba jeszcze dodać, że tegoroczna kampania była naznaczona brudną walką, nienawiścią, kłamstwem, obrażaniem kontrkandydatów. Na tym smutnym tle niewiele było pozytywnego blasku. I tu należy podkreślić, że szczególnie uczciwa, bez agresji, niszczenia materiałów wyborczych, otwarta na drugiego człowieka, uśmiechnięta i pełna optymizmu była kampania częstochowskiej kandydatki Prawa i Sprawiedliwości Moniki Pohoreckiej. Za tę ciężką pracę, szyk i klasę – dziękujemy.
URSZULA GIŻYŃSKA