21 kwietnia 2024 roku, w drugiej turze wyborów do samorządu, częstochowianie zdecydowali, że to Krzysztof Matyjaszczyk – startujący tym razem pod szyldem Nowej Lewicy – po raz czwarty zasiądzie w fotelu prezydenta i będzie rządził Częstochową przez kolejne pięć lat.
Krzysztof Matyjaszczyk osiągnął wynik lepszy niż Monika Pohorecka. Przy frekwencji 48,8 procent na obecnego prezydenta oddano 44.555 ważnych głosów, co przełożyło się na 57,76 procent. Jego kontrkandydatka, Monika Pohorecka z Prawa i Sprawiedliwości, uzyskała poparcie 32.586 częstochowian, co dało jej wynik 42,24 procent.
Monika Pohorecka wykazała się w kampanii ogromną pracowitością, charyzmą i ciepłem. Była niezwykle aktywna, czym w swoisty sposób zdopingowała swojego konkurenta do aktywności. Niestety, była jedna przeciwko sześciu (Lewica, PO, Wspólnie dla Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka, Alternatywa, Polska 2050 i Wybieram Częstochowę). Nie poddawała się, dzielnie stawiła czoła wyzwaniu. Jak skomentowała podczas wieczoru wyborczego, jej wynik powinien dać prezydentowi Matyjaszczykowi wiele do myślenia. – To są głosy ludzi, którzy nie są zadowoleni z obecnych rządów i oczekują zmiany, bo w Częstochowie źle się dzieje. Miasto jest zadłużone, wyludnia się, nie ma pracy dla młodych ludzi, nie realizuje się koniecznych inwestycji. Mieszkańcom żyje się coraz gorzej i smutniej, jesteśmy najbardziej smutnym miastem w Polsce – powiedziała.
Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk w ostatnim rzucie kampanii sporo obiecał. Między innymi, że wybuduje stadion dla Rakowa, poprawi sieć dróg lokalnych, poprawi jakość leczenia w szpitalach, da pieniądze na nowy dom dla Fundacji „Oczami Brata” czy pieniądze na publiczne uczelnie w naszym mieście… Czy za czwartym podejściem Krzysztof Matyjaszczyk wypracuje wreszcie lepszą Częstochowę, zamożniejszą i bardziej przyjazną dla wszystkich jej Mieszkańców…?
URSZULA GIŻYŃSKA