Po wielkim dreszczowcu, spotkanie w Grudziądzu pomiędzy tamtejszym ZOOleszcz GKM-em a Tauron Włókniarzem Częstochowa zakończyło się remisem 45:45. Losy tego starcia rozstrzygnęły dopiero wyścigi nominowane. Po pojedynku rozmawialiśmy z trenerem gości, Lechem Kędziorą.
Panie trenerze, gdy rozmawialiśmy na dwa dni przed sobotnim meczem, mówił Pan, że będziecie chcieli rozpocząć ten mecz z przytupem, następnie kontrolować całe starcie i zakończyć je zwycięstwem. Początkowo mogło się wydawać, że tak właśnie będzie, bo objęliście prowadzenie już po pierwszym biegu. Później dwukrotnie zwiększaliście przewagę do ośmiu „oczek”. Czegoś jednak zabrakło do zdobycia kompletu meczowych punktów i niestety bądź stety ten mecz ostatecznie zakończył się remisem…
– Początek meczu był bardzo obiecujący, tym bardziej, że musieliśmy startować bez Kacpra (Woryny – przyp. red.). Fajny popis dali z pewnością nasi juniorzy, jak na pierwsze starty w Ekstralidze. Ich występy były bardzo pozytywnie odebrane. Punkty młodzieżowców na pewno uchroniły nas przed porażką. Chcieliśmy wygrać. W końcówce spotkania ekipa z Grudziądza się zmobilizowała. Gospodarze wykorzystali nasze błędy w ostatniej fazie meczu. W związku z tym stało się tak, jak się stało…
Jak już Pan wspomniał, w pojedynku w Grudziądzu nie mógł wystąpić Kacper Woryna. Dopiero po próbie toru okazało się, że nie będzie zdolny do jazdy w tej potyczce?
– Tak. Początkowo on się czuł na tyle, że pojedzie w tym spotkania i z tym się liczyliśmy. Niestety ból mu zaczął doskwierać. W związku z tym nie chcieliśmy ryzykować zdrowiem Kacpra przed ważnym pojedynkiem z Platinum Motorem Lublin.
Chciałbym jeszcze chwilkę poświęcić uwagę juniorom Tauron Włókniarza, a więc Franciszkowi Karczewskiemu oraz Kajetanowi Kupcowi, którzy dali świetny popis w Grudziądzu, o czym również Pan wcześniej wspomniał. Już ten mecz pokazał, że mogą stanowić w przyszłości i to może już nawet niedalekiej, bo jeszcze w tym sezonie, znaczącą juniorską parę w PGE Ekstralidze.
– Na pewno. To też jest zasługa mechaników, którzy z nimi współpracują. W sobotę można było odnieść wrażenie, jakby startowali w Ekstralidze od paru lat. Chyba śmiało mogę powiedzieć, że te punkty, które zdobyli w starciu z zespołem z Grudziądza, były na poziomie Jakuba Miśkowiaka i Mateusza Świdnickiego z przeszłości, gdy ci dwaj u nas jeździli jeszcze jako juniorzy.
W niedzielę (16 kwietnia) czeka Was ważne spotkanie z Platinum Motorem Lublin. Nastawienie na pewno bardzo bojowe, tym bardziej, że zapowiada się ciężka potyczka. Ale poniekąd możecie mieć przewagę nad lublinianami w postaci większej ilości przejechanej przedsezonowej jazdy, rozegranych sparingów oraz tego, że w odróżnieniu od Was drużyna Motoru nie odjechała jeszcze potyczki ligowej, gdyż jej spotkanie z Betard Spartą Wrocław zostało odwołane z przyczyn atmosferycznych i torowych.
– Zapewne tak, aczkolwiek uważam, że będzie to następny żużlowy horror. Mam nadzieję, że wykorzystamy atut naszego toru, na którym zresztą czujemy się bardzo dobrze. Z pewnością należy spodziewać się ciekawego widowiska. Będziemy dążyć do wygranej z Motorem.
Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński