Zawodnicy Tauron Włókniarza Częstochowa po raz kolejny musieli przełknąć gorzką pigułkę. W niedzielę (23 lipca) ulegli na wyjeździe mistrzowi Polski z Lublina, Platinum Motorowi, 54:36. Po tym spotkaniu rozmawialiśmy z juniorem gości, Franciszkiem Karczewskim.
Początek pojedynku układał się remisowo dla obu ekip. Po dwóch biegach na tablicy świetlnej widniał rezultat 6:6. Następnie inicjatywę przejęli lublinianie, którzy pewnie zwyciężyli w całym starciu, inkasując komplet trzech meczowych punktów. Co zdaniem 17-latka było przyczyną takiego stanu rzeczy? – Startowaliśmy w niedzielę przeciwko mocnemu rywalowi. Byli od nas po prostu lepsi. Wykorzystali w pełni atut własnego toru. Myślę, że to wszystko zaważyło w tym spotkaniu – mówił nam młodzieżowiec „Lwów”.
W potyczce na Lubelszczyźnie młody żużlowiec wywalczył dla częstochowskiej drużyny 1 „oczko” z bonusem. Czy powodem słabszej dyspozycji mogły być kwestie sprzętowe? – Problemów sprzętowych nie było. Po prostu nie do końca się spasowałem, także na czwarty bieg, gdzie przywiozłem „zero”. Stąd taki, a nie inny mój wynik – wyjaśniał Karczewski.
Zapytaliśmy Franka również o niedzielne przygotowanie toru przy Alejach Zygmuntowskich w Lublinie. – Ten obiekt mi pasuje. Lubię tutaj jeździć. W niedzielę tor dobrze był przygotowany, bez dziur czy kolein. Fajny „owal” do ścigania – ocenił.
Rozgrywki PGE Ekstraligi wznawiane będą 4 sierpnia. W tym dniu do Częstochowy zawita ZOOleszcz GKM Grudziądz. Z pewnością podopieczni Lecha Kędziory zamierzają rozstrzygnąć tę potyczkę na własną korzyść, by z odpowiednio dobrym nastawieniem wejść w fazę play-off. – Na pewno tak byśmy chcieli. Przed nami trochę przerwy w lidze, choć w międzyczasie będą rozgrywane zawody młodzieżowe. Będziemy zatem dalej jeździć, trenować, a także sprawdzać rzeczy, które można jeszcze przetestować przed zawodami ligowymi. Mam nadzieję, że tym samym jak najlepiej przygotujemy się na mecz z drużyną z Grudziądza – zakończył jeździec rodem z Kalisza.
Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński