Według ustaleń części historyków pierwsze strzały II wojny światowej padły nie na Westerplatte, a w odległych od Częstochowy o 30 kilometrów Krzepicach. Tej wersji wydarzeń od lat broni – powołując się na świadków, autorytety naukowe oraz liczne publikacje – historyk Romuald Cieśla. „Myślę, że po latach milczenia o Krzepicach zwycięży prawda – tak potrzebna Polsce. Trzeba to zrobić dla nich, zapomnianych bohaterskich żołnierzy września 1939 roku.” – pisze w liście.
Krzepice zamiast Westerplatte
Narodowe obchody rozpoczęcia II wojny światowej odbywają się na Westerplatte – czy słusznie? Romuald Cieśla poddaje to w wątpliwość i zabiega o przeniesienie głównych uroczystości do Krzepic. Z pozoru, bez wgłębiania się w szczegóły, wydawać by się mogło, że to pomysł absurdalny, jednak jego autor nie pozostaje gołosłowny i spieszy z argumentami.
W dyrektywie Adolfa Hitlera nakazującej uderzenie na Polskę został podany dokładny czas operacyjny rozpoczęcia ataku – godz. 4:45. Nie ulega jednak wątpliwości, że niektóre jednostki niemieckie wkroczyły na terytorium Polski nieco wcześniej. Zdaniem Romualda Cieśli przekroczenie granicy pod Krzepicami nie było drobnym incydentem granicznym, lecz było kluczowe i istotne dla przebiegu dalszych wydarzeń. „Grotem planowanego uderzenia był XVI Korpus Armijny gen. Kaw. Ericha Hoepnera. Zakładał, że 10 Armia przełamie słaby opór nieprzyjaciela, po zdobyciu swobody działania oddziałami szybkimi na przedzie, zajmie Warszawę i zdobędzie przeprawy przez Wisłę między Wieprzem i ujęciem Bzury. Rozkaz wydany 30 sierpnia 1939 roku o godz. 22:45 dla XVI Korpusu Armijnego podawał skład głównego uderzenia w kierunku Warszawy w rejonie Krzepic. Wymieniono 1 i 4 Dywizję Pancerną, 14 i 31 Dywizję Piechoty. Linią uderzenia XVI Korpusu Armijnego było uderzenie w rejonie Krzepic, a potem „Wielka Szosa” – Częstochowa, Piotrków Tomaszów, Rawa, Warszawa. „Wielka Szosa” była główną drogą zaopatrzenia. (…) Żeby dotrzeć do Warszawy w ciągu dwóch, najdalej trzech dni, główne uderzenie XVI Korpusu Armijnego wyszło z rejonu Krzepic, o czym trzeba pamiętać.
Jak zapisał Otto von Knobelsdorff, późniejszy dowódca 19 DP, oddziały 19 DP do wieczora 31 sierpnia 1939 roku miały zająć pozycje wyjściowe na samej granicy. Już 1 września o godzinie 2:15 pułki 59, 73 74 zajęły stanowiska wyjściowe, a o godz. 4:00 podeszły pod samą granicę w okolicach Pieniek i Borka, żeby ją przekroczyć o godz. 4:45 i nacierać w kierunku Julianpola i Parzymiech. Kiedy oddziały niemieckie przekroczyły granice państwa, polski strażnik graniczny na Pieńkach, przed strażnicą graniczną zastrzelił niemieckiego oficera który na czele swojego oddziały wybiegł na łąkę, a było to około godziny 4:30. Zaczęła się strzelanina, w odwecie Niemcy spalili dwie zagrody (relacja ustna świadków Antoniego Kuliga i Edwarda Majchrzaka z Pieniek). Podobne incydenty były na granicy w stronę Praszki (relacja ustna Wacława Ogórka z Wygiełdowa i Seweryna Pisuli z Goniszowa).
Relacje świadków
Romuald Cieśla przez wiele lat zbierał wspomnienia mieszkańców pogranicza po obu stronach byłej granicy w rejonie Krzepic na długości około 20 km. Dotarł do kilkunastu żołnierzy Obrony Narodowej z Krzepic i do żołnierzy biorących udział w bitwie pod Mokrą – wszyscy potwierdzili tę wersję wydarzeń. Według Piotra Wieczorka, który mieszkał w Piaskach, obok niemieckiej strażnicy granicznej, niemieccy saperzy na placu Grunsruh 31 sierpnia 1939 roku skończyli montować drewniane elementy mostu pontonowego, który w nocy przerzucili przez Liswartę. Na łąkach rozwinęli olbrzymie bele z okrąglaków do Podłęża Królewskiego, żeby po nich przedostała się nacierająca pancerna dywizja (15 tys. ludzi wraz ze sprzętem, czołgami). Prace zaczęły się wieczorem i trwały przez całą noc, trzeba było zbudować most na granicznej Liswarcie. Jak wynika z relacji innego świadka – Józefa Korzekwy, wcześnie rano, gdy zaczęło świtać, całe łąki na Podłężu Królewskim zapełniły się żołnierzami, byli wszędzie, wchodzili do zabudowań wioski. Zaczęła się strzelanina, prawdopodobnie Niemcy myśleli, że gdzieś w pobliżu ukryli się żołnierze polscy – nie było nikogo. Za żołnierzami jechały czołgi i zaprzęgi konne. Ciche, senne i spokojne Podłęże Królewskie o świcie zamieniło się w ruchliwą metropolię. W Starokrzepicach już przed godz. 2:00 w nocy od strony Wichrowa i granicy słychać było turkot i warkot silników. Niemcy rozgrzewali silniki czołgów, samochodów i motocykli. Do tego dochodziły odgłosy zrzucanych żelaznych płyt z których przez pola Niemcy zbudowali od Wichrowa do Starokrzepic żelazną drogę dla czołgów i pojazdów. Według relacji świadków przez całą noc na granicy panowało najwyższe napięcie. O godzinie 4:30 od strony Wichrowa rozległ się potężny huk, za chwilę drugi, trzeci i czwarty. Po pierwszej salwie była druga i trzecia, jak się okazało pociski spadły w Krzepicach, w pobliżu magazynku broni Przysposobienia Wojskowego 8 km od granicy. Po ostatniej salwie zwiadowcy otworzyli ogień z karabinów maszynowych umieszczonych na przyczepach motocykli i pędzili w stronę Starokrzepic. Około godz. 4:30 został nadany ostatni meldunek przez podchorążego z punktu obserwacyjnego na gruszy p. Kulawików. Czołgi niemieckie wkroczyły do Starokrzepic. Również kierownik szkoły w Starokrzepicach, kiedy spojrzał na zegarek jak pisze o godz. 4:45 zobaczył na drodze przed szkołą dwa niemieckie czołgi przejeżdżające pędem i strzelające. Szkoła jest oddalona od byłej granicy około 1.600 m.
– Trudno posądzić dziesiątki ludzi, oficerów, że wymyślili sobie godziny: 3:30, 4:20, 4:30 przekroczenia granicy w rejonie Krzepic przez oddziały wchodzące w skład XVI Korpusu Armijnego, który miał za zadanie w ciągu dwóch, trzech dni dotrzeć do Warszawy. Dlaczego ci wszyscy udzie, zarówno Polacy jak i Niemcy wymieniają wcześniejszą godzinę ataku na Polskę w rejonie Krzepic, niż Hitler? Dlaczego wciąż wierzy się tylko Hitlerowi a nie polskim oficerom? – pyta Romuald Cieśla.
Pisanie historii na nowo
Czy zapisanie się Westerplatte na kartach historii jako symbolu miało znaczenie strategiczne? – Niemcy chcieli zdobyć Jasną Górę, aby złamać ducha oporu Polaków. Po wojnie nasze władze przemilczały rozpoczęcie wojny pod Krzepicami, skupiając się na Westerplatte. Chciano w ten sposób podkreślić polskość Gdańska i nie kojarzyć wybuchu II wojny światowej z Jasną Górą. Władze doskonale wiedziały, że Jasna Góra od czasów potopu szwedzkiego jest dla Polaków najwyższą wartością i sercem ojczyzny, dlatego starano się wymazać ten fakt z pamięci. (…) Rozmawiałem z wieloma żołnierzami września m.in. Edmundem Combikiem, Aleksejem Sarmacewem, którzy mówili, że był to cios dla żołnierzy, odbierał im nadzieję, że Polska obroni się przed Hitlerem. Jasna Góra i Warszawa były, są i będą świętością Narodu Polskiego, nawet dla tych, dla których Jasna Góra to tylko zabytek. W ukrywaniu prawdy przez 77 lat niestety zapisało się wielu znanych i utytułowanych historyków, dlatego teraz tak trudno odkręcić to wszystko, czym karmieni byli Polacy. Ofiarą manipulacji Hitlera i powojennej władzy pada Jasna Góra z Cudownym Obrazem. Nie dało się wymienić Krzepic, żeby nie wspomnieć o Jasnej Górze – pisze w liście Romuald Cieśla.
Z udostępnionej przez p. Romualda Cieślę korespondencji między nim a instytucjami, w tym Wojskowym Biurem Badań Historycznych oraz Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wynika, iż nie uzyskał ich przychylności. Adresaci jego listów wśród kontrargumentów przytaczają brak potwierdzenia godziny 3:30 jako godziny ataku w dokumentach, spisanie informacji o incydencie przez polskich uczestników walk na wiele lat po II wojnie światowej (w związku z czym mogą zawierać nieścisłości); wskazanie w dokumentach będących w posiadaniu WBBH na inny przebieg wypadków w rejonie Krzepic oraz brak upublicznionych dokumentów, które potwierdziłyby wersję Romualda Cieśli (WBBH); a także, że choć wydarzenia pod Krzepicami najprawdopodobniej miały miejsce (…) próba zmiany tej sytuacji jest niewskazana, ponieważ rodziłaby zamieszanie i zmuszała do ponownego mozolnego budowania świadomości historycznej, zwłaszcza poza granicami naszego kraju (MIIWŚ).
Gdzie szukać informacji?
Romuald Cieśla odszukał ponad 80 książek, wiele artykułów prasowych, materiałów telewizyjnych oraz nieopublikowanych relacji pisemnych w których mowa o rozpoczęciu II wojny światowej pod Krzepicami. Oto wybrane pozycje, które mogą zainteresować naszych Czytelników: R. Cieśla „Blask Dawnych Krzepic”; ppłk. A. Skiba: „Boje 19. Pułku Ułanów Wołyńskich w kampanii wrześniowej”, Wydawnictwo Przeglądu Kawalerii i Broni Pancernej, 1971; ppłk. J. Kamiński: „Od konia i armaty do spadochronu”, Pax, 1980; por. S. Pokorny: „Czołgi pod Mokrą” MON, 1980 r.; praca zbiorowa: „Mokra Działoszyn”, 2005, A. Wilczkowski: „Anatomia boju” Wydawnictwo Łódzkie; oraz film W. Frąckiewicza i S. Kohlera „Płonąca granica”.
*
Opracowano na podstawie: praca zbiorowa: „Mokra Działoszyn”, 2005; „Czołgi pod Mokrą” MON, 1980 r.; R. Cieśla „Blask Dawnych Krzepic” oraz materiałów własnych R. Cieśli.
AG
KG