W poniedziałek (6 listopada) Exact Systems Hemarpol Częstochowa sprawił niemałą niespodziankę, pokonując na wyjeździe wicemistrza Polski, a zarazem aktualnego zdobywcę Ligi Mistrzów, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, 3:1. Po tym starciu porozmawialiśmy z MVP spotkania, Mateuszem Borkowskim. 21-letni atakujący „Błękitno-Granatowych” zapewnia, że w kolejnych potyczkach, wraz z kolegami z zespołu, również dadzą z siebie wszystko. Najbliższy bój częstochowianie stoczą już w czwartek (9 listopada) w Zawierciu z tamtejszą Aluron CMC Wartą. Będzie to zaległy mecz w ramach 2. kolejki Plus Ligi 2023/2024.
Mateuszu, cóż to było za widowisko w poniedziałkowy wieczór w Kędzierzynie-Koźlu?! Walka o każdą piłkę była praktycznie co chwilę. Na szczęście dla Was, spotkanie zakończyło się zwycięstwem Exact Systems Hemarpol 3:1. Była euforia po meczu?
– Oczywiście, że tak. Po takim meczu, nie pozostaje nic innego, jak tylko cieszyć się z osiągniętego sukcesu. Wygrać z taką drużyną, jaką jest ZAKSA, to coś pięknego. Emocje sięgały zenitu.
Gdy było już jasne, że ZAKSA zagra mocno osłabiona, chodziły Wam po głowach jakieś scenariusze odnośnie ostatecznego rozstrzygnięcia? Czy tak czy inaczej zwycięstwo – w obojętnie jakim stylu – na tak trudnym terenie, jak w Kędzierzynie-Koźlu, braliście przed rozpoczęciem meczu „w ciemno”?
– Byliśmy przygotowani na ciężki bój zwłaszcza, że graliśmy twardym terenie rywali. Nieważne, w jakim zestawieniu wyjdzie przeciwnik, nasza gra musi być na tyle skuteczna, aby przełożyła się na końcowy pozytywny rezultat.
W pierwszym secie ulegliście rywalom przewagi 24:26, by następne trzy wygrać z nimi w bardzo dobry sposób. Czy ta przegrana w premierowej partii dała Wam mocnego „kopa”?
– Na pewno ta przegrana na przewagi w pierwszej partii dała nam „kopa”. Tym samym udowodniliśmy, że byliśmy w stanie wygrać następne sety, eliminując przy tym ilość własnych błędów.
W tym spotkaniu nie grałeś od samego początku. Dopiero pod koniec pierwszego seta wszedłeś na zagrywkę za Bartosza Schmidta, a już w drugim „na stałe” zastąpiłeś w ataku Dawida Dulskiego. Ta zmiana była na pewno strzałem w dziesiątkę. Tym bardziej, że byłeś najbardziej aktywny spośród wszystkich siatkarzy z ekipy Norwida na boisku. Najlepiej o tym świadczy fakt, że wybrano Ciebie MVP meczu. Myślisz, że to sprawi, iż w kolejnej potyczce zostaniesz powołany do „wyjściowej szóstki” już od pierwszych minut gry?
– Z pewnością każda dłuższa chwila na boisku dla młodego zawodnika jest czymś budującym i dającym więcej pewności siebie na przyszłość. Co do samego pytania, jestem do dyspozycji trenera w każdym elemencie; w dłuższym bądź w krótszym wymiarze czasu.
Co czułeś, kiedy po Waszym trzecim meczu w Plus Lidze w ogóle, a zarazem pierwszym przez Was wygranym, zostałeś ogłoszony MVP?
– Czułem wewnątrz niesamowitą radość z tego, co udało się nam wspólnie osiągnąć. Byłem bardzo zadowolony, że swoją grą pomogłem drużynie przy pierwszym, premierowym, zwycięstwie w Plus Lidze.
Teraz nie ma czasu na odpoczynek, bo przed Wami seria ligowych pojedynków. Najpierw w czwartek zagracie zaległy, wyjazdowy mecz z Aluron CMC Wartą Zawiercie, a w niedzielę – już u siebie – PSG Stalą Nysa. Z jakimi nastawieniami podejdziecie do tych batalii? Znowu będziecie starać się o niespodziankę?
– Nastawienie jest takie, jak zawsze: bojowe i gotowe na walkę. Na pewno nie chcemy być chłopcami do bicia i będziemy stawiać jak największy opór przeciwnikom, szukając przy tym kolejnych punktów do ligowej tabeli.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński
Na zdjęciu: Mateusz Borkowski (drugi z lewej) w poniedziałek mógł się poszczycić nie tylko premierowym zwycięstwem swojej drużyny w Plus Lidze, ale przede wszystkim pierwszą w zawodniczej karierze nagrodą MVP w najwyższej klasie rozgrywkowej