W Częstochowie w szybkim tempie powstają kolejne bloki mieszkalne, a nawet duże osiedla. I dobrze, bo na to czekają mieszkańcy. Zastanawia jednak, że jedni deweloperzy mają możliwość inwestycyjnej swobody i rozmachu budowlanego, a inni – napotykają na ciągłe ograniczenia i przeszkody. Ba, nawet stykają się z nagonką medialną.
Dla porównania. Nowe osiedle przy ul. Nowobialskiej obok szpitala na Parkitce zadziwia gęstwiną stawianych domów, które mnożą się jak pączkujące drożdże. Ale jakoś nikogo nie dziwi, że pod budowę wycięto tam potężny obszar zieleni, że nagle w okolicznych szkołach i przedszkolach przybędzie dzieci, a kumulacja aut, gdy wszyscy mieszkańcy tegoż osiedla wyruszą swymi pojazdami do pracy, spowoduje skażenie powietrza i zatory na ulicach. Tę inwestycję przyjmuje się ze spokojem, nie słychać o żadnych sprzeciwach i protestach ani mieszkańców okolicznych domów jednorodzinnych czy sąsiednich osiedli mieszkaniowych, ani co niektórych dziennikarzy jednego z lokalnych dzienników.
Inaczej się ma rzecz w związku z planem budowy przy ul. Wiolinowej na Grabówce osiedla Mieszkanie Plus. Spółka, która podjęła tę inwestycję – i dodajmy, że na własnym terenie – nie ma lekko, choć skrupulatnie wypełniła wszelkie zobowiązania i normy budowlane. Pomysł budowy rodzinnej enklawy nie spodobał się bowiem co niektórym mieszkańcom „elitarnej” części dzielnicy Grabówka. I zaczęły się donosy do władz miejskich i wojewódzkich, protesty, krytyczne publikacje w jednym z lokalnych dzienników, który nota bene zagiął parol właśnie na to przedsięwzięcie. Zaczęto snuć wyssane z palca przeróżne oskarżenia, a merytoryczne argumenty inwestora – wykpiwać, wręcz ośmieszać. I tak, wycięte samosiejki w opinii krytykantów stały się oazą zieleni. W rozpowszechnianych pogłoskach pojawiły się skandaliczne opinie, że na osiedlu zamieszka gorszy (czyli biedny) gatunek częstochowian, który zakłóci spokój grabówczańskiej elicie, a mnożące się dzieci z plebejskiego osiedla uczniom z elitarnych rezydencji zdestabilizują rytm kształcenia w szkole i zabiorą miejsca w przedszkolach. I jeszcze przeciwnicy rodzinnego osiedla już oczami wyobraźni widzą korki na drogach i skażenie powietrza.
Przykre, że w Częstochowie ciągle stosuje się podwójne standardy i jedni mogą więcej, a inni wręcz przeciwnie – mają mocno pod górę.
URSZULA GIŻYŃSKA