Rozmowa z dr. hab. n. med., dr. n. hum (filozofia) Sławomirem Letkiewiczem, prof. UJD, Dziekanem Collegium Medicum (do 1 czerwca 2023 roku Wydziału Nauk o Zdrowiu) Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie
Panie Profesorze, proszę przybliżyć swoją ścieżkę zawodową i wykształcenie, które predestynują Pana do pełnienia funkcji dziekana Wydziału Nauk o Zdrowiu w Uniwersytecie Jana Długosza.
– Z wykształcenia jestem lekarzem, chirurgiem, specjalistą-urologiem, mam doktorat i habilitację z medycyny. Jestem doktorem nauk humanistycznych w zakresie filozofii, a konkretnie etyki. Nasz Wydział Nauk o Zdrowiu prowadzi pięć kierunków: kierunek lekarski, pielęgniarski, fizjoterapię, kosmetologię i wychowanie fizyczne. Od 1 października będzie szósty kierunek: ratownictwo medyczne. Dodatkowo na Wydziale Nauk Ścisłych będzie uruchomiona od 1 października, jako kierunek, farmacja. Z kolegami z tego wydziału prowadzimy bardzo ścisłą współpracę z racji tego, że udostępniamy sobie wzajemnie kadrę medyczną.
Jest Pan absolwentem…
– …Śląskiej Akademii Medycznej kierunku lekarskiego na wydziale zabrzańskim. Skończyłem studia w 1985 roku. Cały okres zawodowy byłem pracownikiem klinicznym, ale podjąłem pracę w dydaktyce ze względu na to, że wywodzę się z rodziny nauczycielskiej i wyszedłem spod ręki Franciszka Miodka, taty profesora Jana Miodka. Również moja mama była nauczycielką. Prowadzenie dydaktyki to dla mnie ogromna przyjemność. Pracowałem wcześniej w Katowicach na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego, uczelni prywatnej. W Uniwersytecie działalność rozpocząłem od „szeregowego wykładowcy”, jako dydaktyk.
I kiedy otrzymał Pan stanowisko dziekana?
– Pięć lat temu. Jak powstał Wydział Nauk o Zdrowiu byłem dziekanem ds. powołania, kierunku lekarskiego. Dwa lata temu otrzymałem propozycję kierowania Wydziałem Nauk o Zdrowiu, jako dziekan odpowiedzialny wtedy jeszcze za cztery kierunki. W wyniku czterech lat pracy ogromnego zespołu ludzi, zaangażowania począwszy od władz uczelni, Pani Rektor, prorektorów i osób innych wydziałów udało się nam uruchomić upragniony kierunek lekarski w Częstochowie. Początkowo obejmowała nas ustawa, która wymagała do otwarcia kierunku lekarskiego praw doktorskich na WNoZ. Uzyskaliśmy takie prawa, ta ustawa została potem zmieniona i kierunek został uwolniony, ale byliśmy pierwsi w Polsce, którzy prawa doktorskie w brzmieniu nowej ustawy uzyskali.
Powstanie kierunku lekarskiego w Częstochowie jest w dużej mierze Pana zasługą, bo był Pan inspiratorem uruchomienia kierunku?
– Dlatego, że do uruchomienia kierunku lekarskiego jest potrzebna nie tylko praca lekarzy, samodzielnych pracowników naukowych, profesorów. Dzięki temu, że mogłem uczestniczyć w tym procesie skończyło się to sukcesem, chociaż sukces ma wielu ojców i wiele matek. W przypadku kierunku lekarskiego głównie Pani Rektor, prof. dr hab. Anna Wypych-Gawrońska była motorem, inicjatorem i osobą, którą przeprowadziła nas przez kręte meandry.
Także polityczne, bo przecież niezbędne były decyzje Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Edukacji i Sejmu.
– Tak, pozytywna decyzja przyszła stosunkowo późno, bo w sierpniu 2022 roku, gdzie 1 października mieliśmy mieć gotowy zespół dydaktyków, pracowni, prosektorium i aparatury do przeprowadzenia dydaktyki na pierwszym roku kierunku lekarskiego. Ministerstwo zadysponowało dla nas 60 miejsc na kierunku lekarskim stacjonarnym i 30 na niestacjonarnym. Niestacjonarny to jest taki, gdzie studenci muszą spełniać pewne kryteria odnośnie punktacji i świadectw maturalnych, ale studia są odpłatne.
Udało się pozyskać taką liczbę studentów?
– Tak, udało nam się uzyskać, chociaż rozmowy trwały jeszcze w październiku z tego względu, że studenci składają dokumenty w kilku uczelniach. Jeżeli np. zostaną przyjęci w innej uczelni, niż UJD w Częstochowie, to nie zawsze nas o tym zawiadamiają, a spełniają kryteria i figurują jako nasi studenci, ale musimy czekać na ich decyzję. Wykonywaliśmy dziesiątki, setki telefonicznych rozmów chcąc uzyskać potwierdzenie, czy ktoś będzie u nas, czy też nie.
To należałoby zmienić, bo faktycznie taki system utrudnia pracę uczelni.
– To utrudnia pracę nie tylko naszej uczelni, ale myślę, że także innym w Polsce, gdzie studenci spełnili kryteria, a zostali przyjęci do nas. W tej chwili, poza pojedynczymi rezygnacjami, mamy wypełnioną pełną pulę miejsc i wszystko bardzo dobrze się toczy.
Jesteśmy teraz u progu podsumowania pierwszego roku kierunku lekarskiego, który dla Państwa, uczelni i studentów jest pewnym novum. Jak Pan jako dziekan podsumowuje ten rok? Czy coś trzeba zmienić, poprawić, czy wszystko jest tak, jak zakładaliście i udało się te założenia wykonać?
– Myślę tak, że studentów przybywa, a mury ciągle są te same. Czekamy na budowę naszej placówki medycznej, bo to ma być nowy budynek, tam gdzie mają być zakłady teoretyczne i badawcze. Ze względów proceduralnych, czyli projektowych, troszeczkę nam się inwestycja opóźnia, dlatego nie za bardzo mamy się, gdzie pomieścić, chociaż jest bardzo duża pomoc okazywana nie tylko ze strony Pani Rektor, ale także kolegów z innych wydziałów. Ostatnio w budynku na ul Armii Krajowej 12/14 udało nam się uzyskać cały parter pod pracownie biochemii i fizjologii – powinny być gotowe do otwarcia drugiego roku. Studenci są bardzo przyjemni i mądrzy. Rozmawiamy z nimi; tłumaczę jako dziekan, że to jest pierwszy rok dla nas wszystkich i spotykamy się ze zrozumieniem i wyrozumiałością. Kadrę pozyskaliśmy na wysokim poziomie, profesorską, szczególnie z przedmiotów węzłowych (anatomia, histologia, biologia molekularna). Z biologii molekularnej pracują u nas wykładowcy zatrudnieni w Instytucie Immunologii Terapii Doświadczalnej we Wrocławiu, Polskiej Akademii Nauk, który jako jeden z nielicznych instytutów ma kategorię A+ w medycynie. Ja też jestem zatrudniony w tej placówce.
Wspaniała karta naukowa Pana Profesora z pewnością przekłada się na współpracę z innymi instytucjami i pomoc dla częstochowskiej uczelni?
– Dzięki życzliwości władz Instytutu Terapii Doświadczalnej we Wrocławiu uzyskaliśmy zakłady antropologii, dysponujemy materiałami antropologicznymi do nauki w przedmiocie anatomia. Z tej współpracy jesteśmy zadowoleni, sam pracuję w Instytucie prawie 20 lat. Prowadzę terapię fagową, czyli leczę wieloantybiotykowo oporne zakażenia bakteriofagami.
Mówi się, że raczej wirusy nie są wrażliwe na antybiotyki, a jednak nie?
– Ostatnim antybiotykiem, który został zsyntetyzowany w 2000 roku był Linezolid. Linezolid jest traktowany jako ratujący życie. W 2016 roku amerykańscy naukowcy wdrożyli antybiotyk o nazwie Tejksobaktyna, a w tej chwili już są szczepy na ten antybiotyk oporne. Leczenie zakażeń przebiega fazowo – przez sulfonamidy (barwniki) i antybiotyki, na które rośnie oporność. Grozi nam w tym momencie faza do medycyny ludowej, dlatego że brytyjscy naukowcy opublikowali raport, że jeżeli nie będzie skutecznych antybiotyków, albo nowej metody leczenia zakażeń wieloantybiotykoopornych to do 2050 roku umrze kilkadziesiąt milionów osób z powodu tego, że nie będzie czym leczyć zakażenia. Jest to problem XXI wieku, a nie za bardzo zdajemy sobie z tego sprawę, ale to fakt i jest to jedno z największych zagrożeń dla ludzkości.
Bakterie mutują się i przez to jest problem…
– Trzeba przyznać, że według oficjalnych danych Polska zajmuje pierwsze miejsce na świecie w zakresie pracy naukowej, nie tylko pod względem ilości publikacji, ale ImpactFactorów w dziedzinie terapii bakterio-fagalnej. Przodujemy w świecie, a profesor Andrzej Górski – immunolog, wiceprezes dwóch kadencji Polskiej Akademii Nauk – ma pierwsze miejsce w świecie. Jest to ocena niezależnego czasopisma, które dokonało podsumowania dorobku naukowego.
Wspomniał Pan Profesor, że studenci są zadowoleni i wyrozumiali, iż dobrze studiuje się im na naszej uczelni. To był pierwszy rok, który nie wymagał badań klinicznych, ale w drugim roku będą potrzebne pracownie naukowo-praktyczne, a niedługo i trzeci rok, gdzie studenci mają obowiązek praktykowania, uczenia się zawodu bezpośrednio przy łóżku pacjenta. Jak wygląda w tym względzie porozumienie z Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym? Nowy dyrektor lecznicy potwierdził wcześniejsze ustalenia o możliwości kształcenia studentów UJD w szpitalu w Częstochowie. Czy ustalenia są respektowane i nic się nie zmieniło?
– Jeśli chodzi o studentów, są zadowoleni, wyrozumiali. Bardzo często z nimi rozmawiam i mówię, że jest mi do nich bliżej, niż do moich pracowników, że cokolwiek ich dręczy, gnębi, czy jest problem, to mają do mnie przychodzić i przychodzą. Kiedy jestem, są zawsze przyjmowani. Nie ma jakichś specjalnych skarg, żyjemy w symbiozie, zgodzie i wzajemnym zrozumieniu. Jeśli chodzi o zajęcia na drugim roku, mamy w tej chwili już skompletowaną kadrę, a pracownie fizjologii i biochemii są na etapie prac projektowych i lada dzień ruszamy już z przygotowaniem pomieszczeń oraz zamawiamy sprzęt do laboratorium biochemicznego i fizjologicznego, który jest niebotycznie drogi, ale Pani Rektor służy nam tutaj pomocą i nie widzi specjalnych ograniczeń. Trzeci rok to zajęcia kliniczne i jest potrzebne miejsce przy łóżku chorego, jak Pani Redaktor wspomniała. W zeszłym tygodniu mieliśmy spotkanie z dyrektorami szpitala na Parkitce, i muszę przyznać, że wszystko jest na plus, korzystnie. Odczytaliśmy umowę, wnieśliśmy obustronne poprawki i w tej chwili projekt jest przesłany do naszych prawników i być może w tym tygodniu podpiszemy z dyrektorami umowę, gdzie z ich strony jest to największa życzliwość. Widać, że chcą pomoc miastu Częstochowa i uniwersytetowi, za co bardzo dziękuję.
Czyli udało się dojść do porozumienia, co jest bardzo istotne, bo była obawa?
– Serca mają otwarte.
Mówiąc o edukacji wspomniał Pan Dziekan, że jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie filozofii etyki. Przy kształceniu lekarzy etyka zawodowa jest podstawowa i bardzo wskazana, bo pacjent potrzebuje zrozumienia, wrażliwości ze strony lekarza. Czy w tym obszarze kształcimy naszych studentów?
– Na pierwszym roku jest przedmiot etyka i antologia lekarska, gdzie ze studentami realizuję program dotyczący podstaw filozofii, etyki i naszego postępowania praktycznego, czyli moralności, deontologii i muszę przyznać, że z dużą powagą ten przedmiot jest traktowany. I bardzo to cenię, bo zdobycie dyplomu lekarskiego, który daje uprawnienia do wykonywania zawodu to jedno, ale wykształcenie określonych postaw moralnych zgodnie z zasadami etycznymi i deontologicznymi to drugie. Człowiek nie jest jakimś mechanizmem i lekarz nie dokonuje przeglądu. Człowiek przychodzi do lekarza z określoną psychiką, lękami, depresją i trzeba umieć wniknąć w psychikę pacjenta. Chcemy tak ukształtować naszych studentów, aby rozumieli że człowiek to ciało i psychika, i tak pracowali z ludźmi. Łatwiej jest mi ten przedmiot prowadzić, ponieważ oprócz wykształcenia medycznego odebrałem wykształcenie filozoficzne. Jestem doktorem filozofii w zakresie etyki; pracę doktorską obroniłem z wyróżnieniem i wydałem książkę, dlatego rozumiem jako praktyk-lekarz, czego chory człowiek wymaga od lekarza. Także to nie tylko jest „następny proszę, następny proszę”, ale trzeba niektórym osobom poświęcić więcej czasu i porozmawiać o ich losach.
Bardzo piękna postawa. Jeśli z naszej uczelni wyjdą lekarze z takim nastawieniem, to będzie bardzo duży sukces. Dzisiaj empatia lekarzy szczególnie jest potrzebna, bo pacjenci czują się traktowani jak numerki.
– Jesteśmy po pierwszym zaliczeniu etyki i muszę przyznać, że studenci wykazali się ogromną znajomością przedmiotu. Praktycznie wszyscy zdali na oceny dobre i bardzo dobre, z czego jestem zadowolony. Myślę, że do przedmiotu wrócimy na szóstym roku, żeby zgodnie z panującymi przepisami i ustawodawstwem można było przygotować studentów do pracy. Kodeks Etyki Lekarskiej w pewnych punktach jest zaakcentowany w ustawie o zawodzie lekarza. W związku z czym Kodeks Etyki Lekarskiej nabiera właściwości prawnych, a lekarz, który łamie zasady Kodeksu, łamie prawo.
1 czerwca, uczelnia ponownie zmienia nazwę i podnosi swój status na Uniwersytet klasyczny. Czy kierunek lekarski był tą wisienką na torcie, żeby ten krok do zmiany nazwy nastąpił? To przecież kierunek bardzo prestiżowy..
–To, że w Sejmie nowa nazwa została przegłosowana jest efektem powstania kierunku lekarskiego, ale również pracy całej uczelni. Dosłownie w ciągu kilku lat nastąpił przecież gwałtowny wzrost praw do habilitacji. Mieliśmy prawa habilitacji na jednym kierunku, a teraz na kilkunastu. W skali Polski jest jedyna taka uczelnia, która o tyle procent powiększyła swoje możliwości kształcenia. Od 1 czerwca mamy już Uniwersytet Jana Długosza w Częstochowie, co jest tożsame z innymi uniwersytetami bezprzymiotnikowymi w Polsce. Dodatkowo uchwałą Senatu na mój wniosek od 1 czerwca Wydział Nauk o Zdrowiu stało się Collegium Medicum, które od 1 października br. będzie kształciło studentów na sześciu kierunkach. Brawa tutaj dla wszystkich pracowników naukowych uczelni, naukowców oraz Pani Rektor.
Czyli ta zmiana nazwy Wydział Nauk o Zdrowiu na Collegium Medicum ma prestiżowe znaczenie?
– Tak, bo w Polsce jest tylko kilka Collegium Medicum na państwowych uczelniach. Nasze będzie chyba czwarte.
Czy to coś zmienia w klasyfikacji studentów, którzy będą kończyć ten kierunek?
– Przede wszystkim na dyplomie będzie, że jest absolwentem Collegium Medicum UJD w Częstochowie, a nie Wydziału Nauk o Zdrowiu. W świecie jest to dobrze odbierane. Collegium Medicum jest nazwą, która bardzo nobilituje i z tego jesteśmy dumni, zadowoleni.
Sześć kierunków Collegium Medicum, to jest ten próg najwyższy, czy jeszcze będziecie do czegoś Państwo dążyć?
– Dążenie do rozwoju mamy wpisane w program, na ten moment zależy nam na dobrym umocowaniu kierunku lekarskiego. Spełniło się także uruchomienie oczekiwanego kierunku ratownictw. Zakupiliśmy nawet, dzięki uprzejmości Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach i pomocy polityków karetkę, która kosztowała blisko 900 000 złotych. Naszym marzeniem jest budowa własnego szpitala uniwersyteckiego. Niestety jest to niemożliwe, ale serdecznie dziękujemy dyrekcjom szpitali częstochowskich za dużą pomoc tych planów kształcenia studentów na kierunku lekarskim. Bardzo dziękujemy.
Jak Pan profesor czuje się w Częstochowie?
– Znakomicie, bo jestem praktykującym urologiem i można powiedzieć, że żyję z urologii, a do Częstochowy przyjeżdżam, gdyż pasjonuję się uniwersytetem i jego rozwojem oraz kształceniem studentów.
Ma Pan jakieś swoje ulubione miejsca w Częstochowie, jak Pan tu spędza czas, czy od razu Pan jedzie do Tarnowskich Gór, bo mieszka Pan tam?
– Nie mam czasu, ale są takie miejsca, gdzie lubię wstąpić. Są one na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej. Częstochowa jest pięknym miastem. Sam spacer daje już dużą satysfakcję.
Jak Panu profesorowi udaje się godzić pracę zawodową na uczelni i jako lekarz praktyk?
– Jest to trudne, dlatego że na samej uczelni pełnię kilka funkcji: jestem dziekanem, wiceprzewodniczącym Rady Dyscypliny, członkiem Senatu, kierownikiem Katedry Nauk Medycznych, przewodniczącym naszej uniwersyteckiej komisji ds. etyki i badań naukowych, członkiem komisji do nadawania stopni naukowych, członkiem szkoły doktorskiej, promotorem doktorantów. Dochodzą do tego zajęcia dydaktyczne ze studentami, urzędowanie jako dziekan. Pracuję też w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk w Polsce we Wrocławiu, jestem też członkiem komitetu etiologii i immunologii zakażeń człowieka w PAN, pełnię funkcję w Towarzystwach Naukowych, jestem przewodniczącym Sądu Koleżeńskiego Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Pełnię tez funkcję przewodniczącego głównej komisji bioetycznej, rewizyjnej w Polskim Towarzystwie Bioetycznym i szereg innych zadań. I dodam, że nie zaniedbuję obowiązków, wszędzie chodzę i udzielam się. Robię to z przyjemnością, pasją.
Jaka sytuacja jest z żoną i dziećmi?
– Sobota i niedziela jest zarezerwowana dla rodziny. Także w tym czasie nie przyjmuję żadnych innych zobowiązań, czy zleceń.
Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA
fot. Archiwum UJD