Jan Paweł II, na którego słowa tak często lubi powoływać się lewica, wyraźnie mówił, że „naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”. Nasz święty Papież był wielkim orędownikiem obrony życia. O tym zapominają ci, którzy tak głośno dopominają się powszechnie dostępnej aborcji.
PR (piaru) nigdy dość. I z tej zasady – jak zawsze – skorzystał prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. W odpowiedzi na ogólnopolski apel strajku kobiet w obronie aborcji, określonego mianem „czarny poniedziałek”, rozesłał maile do wszystkich pracownic magistratu i podległych mu jednostek z przyzwoleniem na strajk, a nawet zachętą dla pań, by wzięły dzień urlopu, by mogły sobie postrajkować. Zastrzegł jednak przy tym, że muszą wcześniej zgłosić swój akces, bo przecież urząd powinien jakoś funkcjonować.
Jak wiadomo, życie nie znosi próżni, więc już od pradawnych czasów ludzie próbowali stworzyć swoją wieżę Babel, i trudno osądzić, jak to się miało do planów Stwórcy. Faktem jest, że wywołało to gniew boży, który ukrócił ludzką pychę.
Król Kazimierz, chociaż był synem Łokietka, został nazwany Wielkim – widocznie wielkość była zawsze bardziej zależna od czynów niż od wzrostu. Gdy przejmował tron w wieku 23 lat mało kto przypuszczał jak bardzo – na lepsze – zmieni się nasz kraj za jego panowania.
Szacunek do miejsc pamięci narodowej winniśmy mieć w genach. Z pewnością taka postawa cechuje częstochowiankę Alicję Potocką, która z potrzeby serca, ba, bezinteresownie, a przede wszystkim poświęcając swój czas i pieniądze, stale dba o porządek na Placu
Katyńskim w Częstochowie, gdzie są tablice poświęcone pamięci ofiar Mordu Katyńskiego i poległych w Katastrofie Smoleńskiej.
„Piłka jest okrągła, a bramki są dwie, albo my wygramy, albo oni” – zwykł mawiać trener Kazimierz Górski, legenda polskiej piłki nożnej. Tym razem w boju o mistrzostwo Europy – a było ono przecież w zasięgu możliwości polskiej drużyny – pokonała nas Portugalia. Zabrakło odrobiny szczęścia, najwięcej Kubie Błaszczykowskiemu, dzięki któremu przecież po trzydziestu latach znaleźliśmy się w pierwszej ósemce najlepszych drużyn w Europie. Ale może dlatego padło na niego, bo jest to chłopak zahartowany w boju życia, zdeterminowany w walce i wrażliwy na drugiego człowieka.
1050 lat to szmat czasu, nawet w historii narodu, więc zbliżająca się rocznica chrztu Polski to dobra okazja, aby spojrzeć wstecz, a i rozejrzeć się na boki. Dzisiejszemu pokoleniu zapewne trudno odnaleźć się w realiach tamtego okresu, jednak polityka była zawsze.
Piarowcy Prezydenta Częstochowy przekroczyli granicę dobrego smaku, akcentując to mocnym, ale mało eleganckim, przytupem. Trzeba jasno powiedzieć, że ulotki wyprodukowane przez magistrat czy MOPS, reklamujące rządowy program „Rodzina 500+”, to nadużycie i manipulacja.
W zamierzchłych czasach średniowiecza przeciętny Europejczyk miał wbrew pozorom około 115 dni wolnych w roku i wydawać by się mogło, że nadchodząca era uprzemysłowienia sprawi, że będzie miał tego czasu jeszcze więcej – wszak po to są maszyny. Jednak paradoksalnie tam, gdzie to uprzemysłowienie jest najwyższe, to ludziom czasu najbardziej brakuje, wszędzie się spieszą i ciągle są zestresowani.
Wyborcze zwycięstwa polskich patriotów – 24 maja i 25 października 2015 roku – stanowiły naturalną i zdrową; przy tym: bezinteresowną, uczciwą i szczerą reakcję narodu przeciw skutkom upokarzania i ubezwłasnowolnienia Ojczyzny przez koalicję PO-PSL.
Idea utworzenia województwa częstochowskiego powinna łączyć, a nie dzielić. Szkoda, że ten aksjomat nie dociera do lewicowych środowisk, z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele. Źle, że swoje działania na rzecz utworzenia województwa (do których mają oczywiste prawo) – upartyjniają.
Polska kinematografia cierpi na brak dobrych scenariuszy do seriali komediowych. Z ekranu telewizora wieje po prostu nudą. A tu w sukurs przyszli częstochowscy KOD-wcy i zaserwowali super produkcję komediową, której nie powstydziłaby się nawet grupa Monty Pythona.
A tę ciągle nam fundują różne gremia. Z najnowszych smutnych doniesień jest wykonywana – po cichu i przez zaskoczenie – likwidacja Szpitala Wewnętrznego przy ul. Kopernika w Częstochowie, podległego Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Jednostki wprawdzie niewielkiej, ale dla pacjentów niezwykle istotnej.
Poprzedni rok przyniósł duże zmiany. Społeczeństwo przestawiło dźwignię zdecydowanie na prawo, na uczciwość i prospołeczność, które zaoferowało Prawo i Sprawiedliwość. Polakom w czasie rządów koalicji PO−PSL zabrakło pierwiastka ludzkiego, zwykłej
z nimi solidarności.
97 lat temu, w listopadzie 1918 roku, Polacy – w tym bardzo licznie młodzież – ochotniczo stanęli w obronie swojej Ojczyzny, swojego pięknego miasta Lwowa. I dzielnie walczyli z oddziałami wojsk ukraińskich.
Były prezydent Bronisław Komorowski, kryształowo czysty człowiek – jak stwierdziła premier Ewa Kopacz – sprytnie wykorzystał zarządzenie Szefa Kancelarii z 1996 roku i przedmiotami z pałacu prezydenckiego wyposażył Instytut własnego imienia.
„Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą!” – powiedział swego czasu Aleksander Kwaśniewski i chociaż sam miał upadki i wzloty, to wydaje się, że rada dla pana Dorna była słuszna. Na ile pan Ludwik przyjął sobie do serca rady byłego prezydenta, trudno ocenić. Faktem jest, że wziął się za pisanie bajek dla dzieci.
Tak się składa, że wybory – czy to samorządowe, czy parlamentarne – dzierżących w danym momencie władzę napędzają do zintensyfikowanego działania. I w czasie kampanii wyborczych, w rekordowym tempie i przy błyskach fleszów, władza – a częstochowska w tym bryluje – otwiera nowo wybudowane drogi, mosty, boiska…
Człowiek jest istotą ułomną pod wieloma względami, a obecne czasy wręcz nierozerwalnie powiązane są ze stałą obecnością różnego rodzaju psychologów oraz podobnym ich osobników, aby ratowali nas z wszelkich opresji życiowych. Na szczęście z odsieczą przybywają także „siły postępu”, na czele z Platformą Obywatelską, przyjmując ustawę antyprzemocową.
Z ostatnich wyczynów posła PO Stefana Niesiołowskiego: „Andrzej Duda wygrał na fali nienawiści, to przez tę nienawiść przegrał Bronisław Komorowski” – wykrzykiwał w telewizji. „Nie zasługują, żeby z nimi rozmawiać, prowadząc wściekłą kampanię propagandową. Co znaczy: »Ratujmy maluchy«? To nietakt, żeby w wolnej Polsce tak mówić” – to o Karolinie i Tomaszu Elbanowskich.
Najmłodszy częstochowski radny SLD – Łukasz Wabnic, który jak wieść niesie ma ambicje poselskie, szuka usilnie sposobów na błyśnięcie w mediach. A co jest chwytliwe? Kontrowersyjna wrzuta. I tego Wabnic się ima.
– tymi słowami Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego szefowa kampanii dr. Andrzeja Dudy – wiceprezes partii Prawo i Sprawiedliwość – Beata Szydło podsumowała batalię o urząd Prezydenta Rzeczypospolitej. Andrzej Duda doskonale znał tę mądrość. W bój szedł z uśmiechem na twarzy i optymizmem. Pod sztandarem: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Wiadomość o krajowym
wiceprezesostwie Sojuszu
Lewicy Demokratycznej dla
posła Marka Balta nikogo nie
powinna dziwić. Ma bowiem – w
ostatnim czasie – Marek Balt,
dla tegoż Sojuszu –
niepospolite zasługi. To on
przecież doprowadził w –
ubiegłorocznych,
listopadowych – wyborach
samorządowych do
współrządzenia przez SLD w
sejmiku wojewódzkim w
Katowicach, a swego
przyjaciela i podwładnego,
Krzysztofa Matyjaszczyka do
ponownej prezydentury w
Częstochowie.
Mamy ostatnie chwile do drugiej tury wyborów, w których zdecydujemy jaką chcemy Polskę. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nadal będziemy się godzić na władzę, która zamiast pracować na rzecz swoich rodaków, poprawiać im warunki życia, dawać szansę na rozwój i zapewniać godne życie zajmuje się jedynie sobą, inicjuje afery, niszczy gospodarkę, lekceważy ludzi i ich potrzeby, i wreszcie, z upodobaniem i bezzasadnie – aż do znudzenia – straszy opozycją, po to, by zrzucić na nią odpowiedzialność za katastrofalny stan państwa, a obywatelom robić sieczkę z mózgów.
Człowiek jest istotą ułomną i nie zawsze potrafi, lub niestety nie chce, wyciągnąć właściwych wniosków z przeszłości. To, że i u nas coraz częściej zaczynają pojawiać się głosy na temat niemieckich odszkodowań wojennych, źle wróży na przyszłość. Do tego, że to Grecy wysuwają podobne żądania, wszyscy już przywykli, a nawet częściowo to rozumieją, wszak tonący brzytwy się chwyta. Ale u nas?