30 kwietnia br. (niedziela) Exact Systems Częstochowa przegrał pierwszy mecz półfinałowy z Chemeko- Systemem Wrocław 0:3 w Hali Sportowej Częstochowa przy ul. Żużlowej 4. Po spotkaniu rozmawialiśmy z przyjmującym Norwida Rafałem Sobańskim.
Spodziewaliśmy się tutaj wyrównanego meczu biorąc pod uwagę potencjał obu drużyn, jednak Chemeko-System Wrocław wygrał dość wyraźnie nie licząc drugiej partii. Dlaczego tak się stało?
– Wydaję mi się przede wszystkim, że Wrocław grał dziś w prawdziwą siatkówkę, a my coś podobnego do siatkówki. Nie wychodziło nam dziś kompletnie, to, co mieliśmy założone i potrafimy grać. Liczyliśmy, że zagrywka będzie naszym wielkim atutem, wydaję mi się, iż za bardzo skupiliśmy się na taktycznej zagrywce, a nie na tym, co potrafimy na niej grać. Dzisiaj na pewno nam to nie pomogło i powielaliśmy błędy w ataku, a jak popełnia się ich za dużo, to podcinają skrzydła.
Przełomowym momentem wydaje się końcówka drugiej partii, bo gdyby została wygrana, mecz mógłby potoczyć się inaczej, a trzecia partia przebiegała zupełnie odmiennie, niż wszyscy się spodziewali?
– Dokładnie, ale wydaję mi się, że przegrana końcówka drugiego seta to była konsekwencja całej partii, bo cały czas goniliśmy. To, że skończyliśmy tego seta na przewagi to duże szczęście, które mogliśmy przełożyć na naszą stronę, ale tego nie zrobiliśmy. Źle weszliśmy w trzeciego seta tak, jak Pan mówi od 1:6, czy 1:7 i jeśli zaczynamy od takiego wyniku potem wrócić do gry jest bardzo trudno.
Teraz jest przerwa, która wypada podczas okresu majówkowego, a biorąc pod uwagę, że mecz jest 4 maja we Wrocławiu. To dużo czasu na przygotowanie się mentalne, fizyczne do tego meczu?
– Wydaję mi się, że ten czas trzeba przygotować na głowy nasze, bo od tego będzie najwięcej zależało, dlatego iż przez trzy dni dużo siatkarsko nie zapracujemy, nie zrobimy czegoś nowego, niespodziewanego. Po prostu musimy się skupić nad powrotem do swojej siatkówki, a po drugie trzeba odważnie wyjść we Wrocławiu z głowami i walczyć, bo jeśli będziemy tam grać swoje to może uda nam się wrócić tutaj.
Wspomniałem właśnie, że jest okres majówkowy w tym momencie. Jak Pan go zamierza spędzać pod kątem regeneracji mentalnej?
– W domu, bo nie będzie czasu gdziekolwiek wyjechać, odpocząć, dlatego że jest mecz za 3-4 dni, a są treningi. Na tym musimy się skupić.
Z jakim nastawieniem, mimo wszystko, po tej porażce jedziecie do Wrocławia?
– Musimy pokazać, że jesteśmy fighterami, bo jeśli tego nie zrobimy, to raczej nie uda nam się powalczyć tam. Musimy być fighterami.
Dziękuję bardzo za rozmowę
– Dziękuję
Foto: Grzegorz Przygodziński
Dawid Gątkowski/ RED