Poprzedni rok pożegnaliśmy wyjątkowo dużymi opadami śniegu. Sypało i sypało, aż zasypało nas całkowicie. 30. grudnia ruch w mieście i w regionie został całkowicie sparaliżowany. Prezydent Tadeusz Wrona natychmiast powołał sztab kryzysowy.
Odśnieżaniem zajęła się firma Sita. – Po mieście bez przerwy jeździ 21 odśnieżarek, po trasie DK-1 4 pługi. Co 15 sekund rejestruję systemem satelitarnym położenie całego taboru. Niestety, przemieszczanie się pojazdów jest utrudnione i uzależnione od ruchu na drodze. Samochody usuwają śnieg z ulicy, ale za moment odcinki są ponownie zasypane – powiedział nam Marek Brzozowski, prezes Sity. Sitę miały wspomóc dwa samochody Ochotniczej Straży Pożarnej oraz tzw. “wyrównywarki” z prywatnych firm drogowych.
Sztab kryzysowy (zaapelował do mieszkańców Częstochowy, aby nie korzystali z samochodów, jeśli nie muszą. Prosił o wyrozumiałość oraz o ułatwienie przejazdu samochodom odśnieżającym ulice. Na wiele się to jednak nie zdało. Ruch był ogromny i w piątek 30. grudnia, i w sylwestra wszyscy przeżywaliśmy gehennę. Zima pokazała co potrafi. Powrót z pracy do domu trwał godzinami. Niejednokrotnie trzeba było przedzierać się przez zaspy na piechotę, bowiem autobusy, zwłaszcza przegubowce, nie mogły ruszyć z miejsca, tiry, których akurat sporo kręciło się po mieście tarasowały ulice. Do takich sytuacji dochodziło w wielu punktach, głównie na wąskich ulicach, jak np. ul. św. Rocha. Z pewnością w tych miejscach zabrakło pomocy policji, która pokierowałaby ruchem. O chodniki miała zadbać Straż Miejska, ale czy ktoś zauważył strażnika z łopatą?
Również ruch tramwajowy był mocno zakłócony. Doszło nawet do zderzenia dwóch tramwajów (przy zajezdni), co w naszym mieście jest z pewnością ewenementem, niestety szefostwo MPK nie zareagowało i nie wysłało dla czekających godzinami na przystankach zastępczych autobusów. Do wyjątków należał też widok dozorcy odśnieżającego osiedlowe chodniki. Co na to zarządy spółdzielni mieszkaniowych. Wystarczyła doba, w końcu normalnej, śnieżnej zimy, przy czym mróz był niewielki, by okazało się, że król jest nagi: obfity śnieg obnażył bezwład miejskich służb. Na szczęście, mimo obaw, nie było zakłóceń z dostawą mediów i w domach mieliśmy ciepło.
Stary rok pożegnaliśmy nawałnicą śnieżną, nowy zaś przywitaliśmy odwilżą. Może będzie to dobra wróżba…
URSZULA GIŻYŃSKA