Oto co po zakończeniu 19.serii spotkań o mistrzostwo PKO Bank Polski Ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Koroną Kielce (1:0) mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn: Dawid Szwarga i Kamil Kuzera.
Dawid Szwarga (trener Rakowa Częstochowa): Uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Okoliczności zdobycia bramki zbudowały napięcie. Byliśmy bliżej zdobycia gola. Ponad 30 spotkań zagraliśmy w jedną rundę. To dla nas wszystkich wielkie doświadczenie. Mogliśmy ocenić, jak to łączyć, jak minimalizować zmęczenie, a zwiększać wydajność. Dziękuję całemu sztabowi. Myślę, że będą ten czas wspominali bardzo długo. Dziękuję też zawodnikom. Część z nich grała z urazami. Ale właśnie tego zaangażowania, oddawanie całego serca było nam trzeba. Dziękuję całemu swojemu sztabowi szkoleniowemu, który pracował praktycznie bez wytchnienia i cały ten okres będzie pamiętał bardzo, bardzo długo i dla nich spectrum tego, co oznacza bardzo ciężka praca się dla nich znacznie poszerzyło.
Dziękuję całemu pionowi organizacyjnemu, dzięki któremu mogliśmy się czuć jak u siebie w Sosnowcu i za to też, że pracowali tutaj na miejscu w Częstochowie i robili wszystko abyśmy trenowali w takich warunkach jakie obecnie mamy. Świetne doświadczenie za nami, ale jesteśmy świadomi tego że nie we wszystkich meczach pokazaliśmy pełnię swoich możliwości.
Jeżeli chodzi o rzuty karne, to na każde spotkanie mamy wyznaczonych trzech zawodników. W tym meczu byli to Piasecki, Tudor i Nowak i oni rozstrzygnęli to między sobą. Ostatecznie ten ciężar na siebie wziął “Piasek” i brawo za decyzyjność i odwagę, ale niestety nie udało mu się wykorzystać jedenastki. Już nie tacy zawodnicy jak Fabian Piasecki nie strzelali karnych, więc szacunek dla niego za próbę wzięcia odpowiedzialności ale finalnie nie była ona skuteczna.
Kamil Kuzera (trener Korony Kielce): Wiedzieliśmy, z jakim zespołem się mierzymy i wiedzieliśmy, jak ten mecz może wyglądać. Mieliśmy plan na ten mecz i realizowaliśmy go dobrze, z pewnymi wyjątkami, co zdarza się przy spotkaniach z takimi drużynami, jak Raków. Czasami jednak nie rozumiem pewnych rzeczy, które się wydarzają. Wszyscy musimy wyciągać wnioski. Przed stratą bramki przeszliśmy na pięciu z tyłu, żeby zabezpieczyć boczną strefę i zapełnić środek. Mój zawodnik został kopnięty bez piłki, a rywal wykorzystał lukę, jaka powstała i zdobył rzut rożny. Co mam powiedzieć chłopakom w szatni, którzy przyjechali, żeby zapunktować? Rozmawialiśmy z sędzią Musiałem, że to się szybko wydarzyło, ale to się dzieje na oczach wszystkich. To niweczy naszą pracę i otwiera sektory przeciwnikowi do gry piłką.
Notował: Przemysław Pindor
Foto: Casandra Miszewska