8 stycznia br. odsłonięta została na ścianie kamienicy przy Aleji NMP nr. 33 tablica poświęcona kpt. Stanisławowi Sojczyńskiemu “Warszycowi” – twórcy i komendantowi Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Miesiąc wcześniej, bo w nr. 49 “Gazety” (z 4 grudnia 2003 r.) poświęciłem temu oficerowi cały odcinek, przypominając na zdjęciach ślady pamięci o nim w miejscu jego urodzenia, tj. Rzejowicach k. Radomska, oraz w miejscu jego pracy, tj. w Borze Zajacińskim k. Przystajni. Przy okazji upamiętniano też na tej nowej tablicy żołnierzy KWP walczących w latach 1945-56 z sowieckim okupantem.
W Translatio tabulae Beatae Mariae Virginis …” z 1474 roku wśród świadków występuje niejaki “pan Wiktor”, mąż, który “świecił prawą drogą szlachetności i prawdy”. Ponieważ okres średniowiecza zbyt mało przekazał nam informacji na temat ludzi tamtej epoki, stąd warto parę słów poświęcić owemu Wiktorowi, wpisanemu w legendy jasnogórskie. Wśród wielu dociekań oprę się o ustalenia Jacka Laberscheka. Według dociekań tego historyka, Wiktor pisał się z Mierzyc i Topora, pozostawał w służbie księcia Władysława Opolczyka i zmarł po 1413 roku.
Na zakręcie szosy z Boru Zapilskiego do Nowin (gm. Wręczyca) znajduje się przydrożny obelisk (na zdjęciu) poświęcony żołnierzom Konspiracyjnego Wojska Polskiego (historię jego powstania podałem w poprzednim odcinku), którzy polegli w tym miejscu 26 sierpnia 1946 r. Był to oddział porucznika Stanisława Lisieckiego ps. “Jaguar”, który był ostatnim dowódcą KWP w powiecie częstochowskim.
Rozmowa z księdzem Wernerem Olejnikiem, proboszczem parafii Matki Boskiej Królowej Różańca Świętego w Boronowie.
– Drewniany kościół w Boronowie to, jak powszechnie się mówi, nie tylko jeden z najstarszych, ale i najpiękniejszych kościołów na Ziemi Lublinieckiej. Czy ksiądz podziela tę opinię?
Pokłosiem zakończonej w maju 1945 r. II wojny światowej było powstanie w tym samym czasie niepodległościowej, zbrojnej struktury podziemnej nazwanej Konspiracyjnym Wojskiem Polskim, która postawiła sobie heroiczne zadanie walki z ukształtowanym przez wielkie mocarstwa nowym podziałem politycznym Europy. Twórcą KWP w naszym regionie był przedwojenny oficer rezerwy 27 Pułku Piechoty z Częstochowy, a następnie niezwykle aktywny przez całą wojnę dowódca partyzancki, najpierw w Związku Walki Zbrojnej, a następnie w Armii Krajowej – Stanisław Sojczyński ps. “Warszyc”.
Kombatanci Konspiracyjnego Wojska Polskiego i harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej przyczynili się do umieszczenia tablicy pamiątkowej ku czci Stanisława Sojczyńskiego “Warszyca” i jego żołnierzy.
W czasie swoich wędrówek po cmentarzach naszego regionu na 9 z nich odszukałem mogiły żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli w czasie styczniowej ofensywy roku 1945. Niemal wszystkie odznaczały się z daleka wysokimi obeliskami, które jeszcze do niedawna zwieńczone były radziecką czerwoną gwiazdą. Nie licząc potężnej kwatery wojennej wokół pomnika wdzięczności na częstochowskim cmentarzu Kule, zbiorowe mogiły pogromców hitleryzmu na naszej ziemi są jeszcze łatwe do zauważenia, na przykład na cmentarzach w: Działoszynie, Kaletach, Lublińcu, Koniecpolu czy Lelowie.
Kończąc sekwencję poniemieckich bunkrów leżących na linii foryfikacyjnej mającej osłaniać Częstochowę od wschodu, trzeba jeszcze wspomnieć o kilku tego typu obiektach leżących na zachód od naszego miasta. Chodzi tu o osłonę strategicznej linii kolejowej, która powstała jako Magistrala Węglowa.
Z dużym zainteresowaniem śledzę dyskusję, która od pewnego czasu toczy się w naszej sprawie, a konkretnie dotyczy przeniesienia amerykańskich baz wojskowych z Niemiec do Polski. Oczywiście moja wiedza, oparta głównie na doniesieniach medialnych, bez podstawowych danych, którymi dysponują ministrowie Szmajdziński i Cimoszewicz, może być bardziej intuicyjna niż rzeczowa. Niemniej, skoro historię traktuje się, w pewnym stopniu, jako dziedzinę analogii i powtarzających się prawidłowości, warto przypomnieć sobie genezę problemu.
Wspomniałem już, że na linii niemieckich bunkrów wojennych, która liczy ponad 80 km, istnieje do dzisiaj 5 gniazd obronnych. Rozmieszczone są one w bardzo przejrzysty sposób. Otóż od południa i północny osłaniają Częstochowę dwa gniazda od-dalone od miasta dokładnie o 25 km. Są one pod Żarkami i w Wólce Prusickiej. Natomiast wschodnią rubież Częstochowy osłania linia trzech gniazd oddalona od jej centrum o 12 km. Tutaj na wygiętym odcinku liczącym ok. 17 km, rozmieszczono w równych odległościach trzy gniazda. Są one: pod Przymiłowicami, pod Mstowem i w Rudnikach. Najpotężniejsze z nich rozpoczyna się w odległości niespełna 2.5 km na południe od stacji PKP Turów (na wzgórzu Mały Kamyk) i ciągnie się niemal do północnego skraju szosy kieleckiej na wysokości Ciecierzyna.
ORLICH GNIAZD SZLAK (Szlak Orlich Gniazd), turystyczny szlak pieszy z Krakowa do Częstochowy, o długości 163 km, który biegnie przez Wyż. Krakowsko-Częstochowską i łączy rozsiane po całej trasie liczne zamki obronne (“Orle Gniazda”) wzniesione na wapiennych wzgórzach, m.in. Kraków (Wawel) – Ojców – Pieskowa Skała – Rabsztyn – Smoleń – Morsko – Mirów – Olsztyn – Częstochowa.
Budowa opisanej w poprzednim odcinku niemieckiej linii fortyfikacyjnej trwała gorączkowo niemal do połowy stycznia 1945 r. Prowadzono ją wykorzystując przymusową pracę ludności polskiej – przede wszystkim do wykopów. Np. każdy mieszkaniec z rejonu tych fortyfikacji musiał przepracować obowiazkowo jeden miesiąc, kwaterując w tym czasie w stodołach. Do prac kwalifikowanych wykorzystywano mieszkańców Śląska, volksdeutschów oraz wziętych do niewoli żołnierzy armii włoskiej – po wycofaniu jej z faszystowskiej koalicji. W pierwszych dniach stycznia 1945 r. linię obrony przedpola Częstochowy obsadziły oddziały niemieckiej 4 Armii Pancernej dowodzonej przez fanatycznego hitlerowca generała Ferdinanda Schönnera, który swój sztab ulokowal w Lublińcu. Gdy 12 stycznia ruszyła znad Wisły radziecka ofensywa, na kierunek naszego regionu parły formacje 3 Armii Pancernej dowodzonej przez generała Pawła Rybałkę. 16 stycznia specjalnie sformowany oddział otrzymał zadanie zaatakowania Częstochowy – natomiast główne siły Czerwonej Armii ominęły od północy nasze miasto, kierując się na Wieluń.
Oprócz mogił, pomników i okolicznościowych tablic, jakie pozostawiła po sobie II wojna światowa, jest jeszcze jeden – i to najbardziej trwały – ślad, czyli betonowe bunkry.
Historia cmentarza żydowskiego sięga 1799 roku. Założono go na gruntach ówczesnej wsi Mirów. Niewiele osób wie, że zalicza się do największych w kraju. Cmentarz ten składa się z 3 kompleksów, dokumentujących – etapy jego powiększania się. W 1907 r. wzniesiono ogrodzenie. “Kierków” zamknięto po ostatnim pochówku w 1970 r. Cechuje go wielka rzadkość wśród Kirkutów. Kwatery podzielone są na żeńską i męską.
– Jaka jest historia cmentarza żydowskiego w Lublińcu?
J.F. – Na przełomie XVIII i XIX wieku, liczba mieszkańców wyznania mojżeszowego w Lublińcu, wzrosła do tego stopnia, że utworzona została gmina wyznaniowa, która w roku 1821 wybudowała bóżnicę i zatrudniła następnie kantora. W roku 1845 gmina ta na mocy umowy z dnia 28 maja, weszła w posiadanie za cenę 20 talarów “placu pogrzebowego o wymiarach 15 x 12 prętów (1 pręt = ok. 3,5 m) wydzielonego z terenu lasu miejskiego”. Do placu tego prowadziła droga wśród lasu. Obecnie jest to ulica 11 listopada. W roku 1865, gmina dokupiła od miasta dalszy teren o powierzchni 118 prętów kwadratowych, płacąc za niego 38 talarów i 20 srebrnych groszy.
Wspominając tydzień temu o leśnych grobach niemieckich żołnierzy rozdzieliłem je na wymienione w oficjalnym Katalogu Miejsc Pamięci oraz na te zapomniane. Te ostatnie można jeszcze podzielić na oznaczone solidnym krzyżem, nieraz nawet z tabliczką, jak np. mogiła leżąca na skraju zagajnika pod Kużnicą-Folwark (gm. Poraj) – zdj.1. Pochowano w niej lekarza i trzech sanitariuszy niemieckich rozstrzelanych przez Rosjan w styczniu ’45.
W katalogu “Miejsc Pamięci Województwa Śląskiego” sporządzonym w r. 2000 przez Urząd Wojewódzki w Katowicach, wykazanych jest 11 miejsc pochówków niemieckich żołnierzy poległych w czasie II w. św. Osiem z nich to zbiorowe mogiły cmentarne, a tylko trzy to groby leśne lub polne. Tymczasem w moim zbiorze liczącym już ponad 70 leśnych i polnych mogił z czasów II w. św., aż 15-ście dotyczy napewno żołnierzy niemieckich. Tydzień temu przedstawiłem pierwszą z nich, w której zakopano przy samej szosie ponad 40-tu Niemców.
29 października w ratuszowych piwnicach miało miejsce otwarcie wystawy fotografii Aleksandra Jaśkiewicza “Kapliczki i krzyże przydrożne Częstochowy i okolic”. Zwiedzający mogli podziwiać ponad pięćdziesiąt fotogramów przedstawiających – w znacznej części już nieistniejące – zabytki ludowej kultury naszego regionu.
1 listopada, jak co roku, w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze odkryta jest XVII – wieczna krypta ze szczątkami i prochami paulinów. W niszach wykutych w skale, w 36 wnękach grobowych spoczywają mnisi paulińscy , którzy jako “wierni słudzy Maryi, chcieli być startymi na proch, tam, gdzie przez całe życie służyli. Ich kości złożono we wspólnym grobie 13 października 1836 roku, po siedmiogodzinnym nabożeństwie żałobnym. W krypcie spoczywają m. in. generałowie Zakonu i przeorzy Jasnej Góry – o. Pius Przeździecki i o. Piotr Markiewicz.
Szesnasty dzień stycznia 1945 r. Przy silnym mrozie rosyjskie czołgi zbliżają się od północnego wschodu do Częstochowy. Między Zawadą a Mstowem mają do pokonania wykopany w poprzek szosy rów przeciwczołgowy, a następnie okopy strzeleckie okalające gniazdo niedokończonych, betonowych bunkrów ulokowanych na szczycie wzgórza Chrapoń (309 m npm). Drogowa przeszkoda zostaje błyskawicznie stratowana przez dwa obracające się na głębokim wykopie T-34 i po chwili następne czołgi mogą się już zbliżać do Mstowa. Po drodze strzelają jak do kaczek do uciekających ze strzeleckich rowów i bunkrów, ubranych w białe kombinezony Niemców.
Tradycyjny Dzień Zaduszny – dzień pamięci o naszych zmarłych celebruję na cmentarzu św. Rocha, zatrzymując się w refleksyjnym skupieniu, przy grobach znanych i bliskich mi postaci, i nie tylko.
Godnym i chwalebnym jest również, aby w tym świątecznym dniu pamięci o spoczywających w cieniu ręki naszego Stwórcy, dostrzec groby opuszczone, chylące się ku ruinie, a zasługujące na ocalenie dla pokrzepienia serc i ducha następnych pokoleń Ojczyzny.
Przedstawiając w odcinku nr. 148 mogiłę partyzantów Gwardii Ludowej – jaką odnalazłem na cmentarzu w Borownie – podałem, że jest to jedyny ślad po tej oganizacji, na jaki natrafiłem w regionie. Tymczasem, dopracowując w końcu września trasę wycieczki rowerowej po Ziemi Szczekocińskiej, znalazłem się w miejscowości Psary (gm. Secemin), leżącej na północno-wschodnim skraju byłego województwa częstochowskiego. Tutaj zostałem zaskoczony betonową tablicą ustawioną w roku 1969 w ogrodzeniu miescowej szkoły podstawowej (na zdjęciu). Zwieńczona białym orłem posiada dość długie i trudno czytelne przesłanie następującej treści: “Dla upamiętnienia miejsca w którym 26 styczna 1944 spotkali się przedstawiciele Komitetu Okręgowego Częstochowa i Komitetu Powiatowego Batalionów Chłopskich celem podpisania wspópracy GL i BCh we Włoszczowej. Na obradujących napadła żandarmeria niemiecka, w wyniku czego zginęły 3 osoby”.
Kiedy Jan Jaworski przed prawie 30. laty opuszczał Polskę, w najśmielszych snach nie przypuszczał, że powróci z dalekiego Chicago tu na Świętą Górę, do stolicy duchowej Polski, do Sanktuarium Jasnogórskiego, po honor i godność najwyższej próby.
Jan Jaworski otrzymał od stróżów Matki Bożej – Paulinów honor najwyższego zaufania i najwyższy zaszczyt – przyjęto go do Konfraterni Zakonu. Stanął w historycznym szeregu najznamienitszych Polaków. Swój ród wywodzi z twardej, trudnej i wiernej ziemi polskiej, Ziemi Tarnowskiej. Godnej, acz ubogiej. Stąd, przez stulecia, z biedy i zgryzoty wiele rodzin emigrowało za Wielką Wodę do Ameryki. Ale z Polska i Matką Boską Jasnogórską w sercu. Od dzieciństwa szukał odpowiedzi, dlaczego tak musiało być. Pytał najbliższych, m.in. jego wuja profesora księdza infułata Eugeniusza Florkowskiego , profesora Karola Wojtyły w czasie tajnego nauczania w okresie okupacji, długoletniego rektora krakowskiego Seminarium Duchownego. Od lat najmłodszych był ministrantem w Dąbrowie Tarnowskiej. Kiedy dziś pytam go o związki z Kościołem i Ojczyzną, odpowiada po prostu: “może to zabrzmi patetycznie, ale kocham Kościół, kocham Polskę i tym dwom Majestatom poświęciłem swoje życie i nadal je poświęcam”.
W kilku wcześniejszych odcinkach tego cyklu przedstawiłem “ślady” po dwóch wspaniałych partyzantach, jacy walczyli w naszym regionie. Byli nimi: kapitan Jerzy Kurpiński ps. “Ponury” i major Mieczysław Tarchalski ps. “Marcin”. Należy jeszcze utrwalić sylwetkę trzeciego, jakim był pedagog i oficer Wojska Polskiego Stanisław Sojczyński ps. “Warszyc”.
W parafii p.w. św. Józefa, przy ul. Okrzei, dobiegają końca prace nad niezwykłą dzwonnicą, budowaną na wzór słynnej wieży w Pizie. Uroczystego poświęcenia budowli dokona 16 października arcybiskup metropolita częstochowski Stanisław Nowak.
Parafii od dawna potrzebna była nowa dzwonnica. Stara – drewniana – nie nadawała się już do użytku. Czas i szkodniki zrobiły swoje – drewniane bele zmurszały i przegniły. Kościelny, w obawie przed zawalaniem, używał tylko najmniejszego dzwonu – sygnaturki.