Leszek, Marek albo Józek
0648 / nr 16 / 2004-04-22
Od patrzenia na karuzelę stanowisk w państwie dostałem już zawrotu głowy. I trudno się dziwić. Przecież każdemu wszystko może się pomieszać, skoro w jednym tylko dzienniku telewizyjnym dowiaduję się o dwóch aferach rządowych, kolejnym bublu legislacyjnym i serii negocjacji parlamentarnych na temat szans poparcia prezydenckiego kandydata na premiera, zakończonych fiaskiem. Mieszają się daty, sprawy, ustalenia, a co gorsza treść rozmów i nazwiska kandydatów. Niewiele brakuje bym zapomniał imion głównych aktorów wydarzeń, a nawet zaczął mylić ich z wyglądu.