Nie mam pojęcia, gdzie można szukać przyczyn i czy w ogóle jest jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie tragedii, która zdarzyła się na początku września w Biesłanie. Każdy, kto ma zwyczajne, ludzkie odruchy i prosty instynkt nakazujący chronić słabsze życie nigdy nie zrozumie, jak można z dzieci zrobić żywe tarcze czy też stawiać na szali nieprzygotowanej akcji ich bezpieczeństwo. Oczywiście historia tamtej części kontynentu euroazjatyckiego nie takie akty bestialstwa widziała. Zresztą nie tylko w tamtych zakamarkach świata mordowano niewinnych. Nie raz przecież zdarzały się rzezie czy też inne akty skrytobójstwa, dokonywane na polecenie zachodnich władców w celach bardziej przyziemnych, a bynajmniej ideowych.
Dzień bez samochodu – na taką propozycję możemy się ostatecznie zgodzić, w imię wyższych racji, takich jak zdrowie, ekologia, usprawnienie komunikacji. Ale życie bez samochodu? To już niemożliwe, niewyobrażalne. I nie chodzi tylko o przemieszczanie się lub czas, są znacznie poważniejsze argumenty przeciw rezygnacji. Chodzi oto, że dla przeważającej większości użytkowników, auto nie jest tylko metalową skrzynką do pokonywania odległości, lecz bóstwem, fetyszem, przedmiotem czci, uwielbienia, miłości.
Powrót polskiej reprezentacji olimpijskiej z zakończonych właśnie igrzysk w Atenach to jedno z najbardziej smętnych wydarzeń mijającego tygodnia. Umykający chyłkiem przed kamerami sportowcy (jeszcze niedawno podobno pretendenci do najwyższych olimpijskich trofeów), niepewne miny trenerów i działaczy to widok, którego nie osłodził nawet promienny uśmiech Roberta Korzeniowskiego. Na koniec jeszcze farsa z plotkami o dymisji szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisława Paszczyka przelała czarę goryczy.
Dyskusje na temat wprowadzenia ograniczeń handlu w niedziele i święta wyłoniły klasyczne podziały w podejściu do problemów gospodarczych. Już w momencie wywołania tematu natychmiast po dwóch stronach sporu usadowili się przeciwnicy ograniczeń, czyli wyznawcy liberalizmu ekonomicznego, a ściślej gospodarczego, po drugiej zaś konserwatyści, których poglądy wywodzą się z nurtu filozofii chrześcijańskiej i preferują klasyczny model tygodnia pracy, w którym niedziela jest dniem wolnym od obowiązków służbowych. Ci pierwsi zawsze przedkładać będą aspekt ekonomiczny i dość luźno pojmowany wymiar wolności jednostki nad interesem pracowniczym, drudzy zaś wykazują się zdecydowanie większą sferą wrażliwości społecznej, co nie oznacza wcale, że dryfują w stronę filozofii marksistowskiej.
Dzieła jej rąk widzimy na wielu elewacjach częstochowskich budynków. Na nic się zdają ostrzeżenia. Na murach bloków wciąż pojawiają się najczęściej wulgarne napisy.
Wtedy Maryja rzekła: “Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię – a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. (Łk 1, 46-50.52-53)
Uroczyste obchody sześćdziesiątej rocznicy Powstania Warszawskiego mimochodem stały się areną kilku istotnych wydarzeń politycznych. Choć zapewne nie było to intencją organizatorów, czyli głównie Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Warszawy to jednak wydarzenia te, jak i komentarze rzucają światło na pewne historyczne fakty i pomagają zrozumieć nam dzisiejsze nasze położenie.
Duże poruszenie wzbudziło lądowanie helikoptera na pl. Pamięci Narodowej 17 lipca. Niektórzy myśleli nawet, że pojawili się terroryści. Okazało się jednak, iż był to śmigłowiec sanitarny, który transportował pacjenta z Zawiercia na operację na oddział kardiologiczny do szpitala przy ul. Mickiewicza.
Piękne są miasta na świecie, znane szeroko ze swych atrakcji: położenia, zabytków, terenów rekreacyjnych, gastronomii, nocnego życia. Niektóre mają w swej architekturze lub atmosferze coś tak niepowtarzalnego, iż obdarzone zostały pięknymi epitetami. Oto w Europie np. jest miasto lilii (Florencja), miasto stu wież (Pawia w Lombardii), – granitowe miasto (Aberdeen), miasto dzwonów (Strasburg), miasto Trzech Króli (Kolonia), miasto fiołkami wieńczone (Ateny), miasto światła (Paryż). Urocze są również niewielkie miasteczka, ciche, spokojne, czyste, ukwiecone. Wystarczy pojechać do Niemiec czy Austrii, by się przekonać, że byle mieścina ma swój urok, zachęca do spacerów, przesiadywania na ławeczce letnią porą, wejścia do kawiarni. Odrestaurowane, zadbane starówki przyciągają nie tylko turystów, są także dumą mieszkańców.
Sprawa, o której dzisiaj napiszę parę zdań może się Szanownym Czytelnikom wydać błaha i śmieszna, ale dla mnie ze względu na swoistą socjologiczną poświatę, że się tak wyrażę, jest wręcz symboliczna. Otóż wyznam, że z ogromną ulgą przyjęły moje zmęczone uszy wiadomość, że zespół “Ich Troje” dał w minioną niedzielę ostatni koncert! Oczywiście wiem, że tak od razu nie zniknie nam z oczu megagwiazdor Michał Wiśniewski i jego średnio uzdolniona muzycznie czereda, że teraz – niestety – nastał najlepszy czas ku temu, by do bólu katować nas ich ostatnią płytą, której zapasy trzeba przecież szybko upłynnić z hurtowni muzycznych. Wiem również, że wizerunek Wiśniewskiego nie zniknie zbyt szybko z ekranów naszych telewizorów, bo to jest wyjątkowo namolne “zwierzę medialne”. Równie dobrze można by było podjąć próbę usunięcia ze sceny politycznej Andrzeja Leppera metodą łagodnej perswazji. Efekt z góry łatwy do przewidzenia…
Częstochowian korzystających z księgozbioru biblioteki miejskiej wita olbrzymia, wyrzeźbiona z czarnoburego tworzywa, głowa szlachetnego dr. Wł. Biegańskiego – chluby medycyny polskiej, dziś patrona tej oświatowej placówki.
Jest wiele powodów, przez które nie podoba mi się rząd Marka Belki. Wśród najważniejszych mogę wymienić choćby ten, że pod względem składu personalnego niewiele różni się od skompromitowanego gabinetu poprzednika, Leszka Millera. Po drugie uważam, że w dobie integracji Polski z Unią Europejską akurat rząd wywodzący się z nurtów postkomunistycznych, a najlepszym wypadku socjaldemokratycznych jest ostatnim, który dla Polski byłby obecnie pożądany. Nie chcę tego tematu specjalnie rozwijać, więc powiem tylko, że na ten czas chyba najlepiej dla nas byłoby, gdyby polskie interesy reprezentowane były przez dyplomację o korzeniach konserwatywnych.
Pierwsze wybory do Parlamentu Europejskiego mamy już za sobą. W przeciwieństwie do wszystkich poprzednich głosowań trudno stwierdzić, żeby ostatnie były zwycięstwem demokracji, choćby ze względu na najniższą frekwencję. Wziąwszy jednak pod uwagę wszystkie okoliczności i tak uważam, że w niedzielę Polacy spisali się nieźle.
W “Żywocie Ezopa”, autorstwa Biernata z Lublina, jest taka oto legenda: Ezop, spełniając rozkaz swego pana, który polecił mu przygotować danie z rzeczy najlepszych, podał do stołu wędzone ozory. To samo uczynił, gdy pan kazał mu przyrządzić posiłek z rzeczy najgorszych. Morał opowiastki jest oczywisty – używając języka można czynić dobrze, kreować rzeczywistość piękną i szlachetną, służyć prawdzie, ale równie skutecznie można czynić chaos, zniszczenie, stwarzać pozór i fałsz.
Aktualny kryzys parlamentarno-rządowy pokazał jak na dłoni polityczne talenta, a właściwie ich brak, prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Jego kolejne spektakularne porażki polityczne unaoczniają coraz lepiej całą prawdę o najbardziej, jak dotąd, “chodliwym” towarze politycznym ostatnich lat, którego nazwa brzmi: Układ Pałacowy.
Zgorszenie i szok to zbyt słabe słowa na określenie wrażenia po obejrzeniu obrazków z irackiego więzienia w Abu Graib. Kolejne tygodnie i dni dostarczają dzięki mediom coraz bardziej bulwersujących zapisów czynów okrucieństwa, jakich dopuszczali się Amerykanie wobec irackich więźniów. Patrząc na poniżenie, jakie zgotowali tubylcom żołnierze zwycięskiej armii, nie wiadomo czy płakać, czy raczej śmiać się, bo ani jedno ani drugie w niczym już nie może pomóc.
Parę dni temu, zupełnie nieoczekiwanie wpada do redakcji mój znajomy. Niby nic wielkiego, jednak już sam jego wygląd – roziskrzone i rozbiegane oczy, zadyszka, budził lekkie zaniepokojenie. Okazało się, że potrzebuje zdjęć o Częstochowie. Rzecz, wydawałoby się całkiem prozaiczna, ale …
Miniony tydzień zapewne na długo zapadnie w pamięci Polaków. Niestety, za sprawą tragicznych wydarzeń. Zabójstwo w Iraku znakomitego dziennikarza Waldemara Milewicza i operatora Mounira Bouamrane oraz śmiertelne wypadki polskich oficerów, pełniących misję pokojową w Iraku stanowiły przyczynek do przemyśleń nad sensem naszego udziału w tym konflikcie. I jeżeli w przypadku żołnierzy można powiedzieć, że śmierć tak jak i zwycięstwo, są wpisane w ich profesję, to koszmarna egzekucja, dokonana na dziennikarzach, nigdy nie może być spokojnie przyjęta do wiadomości, bo przecież dziennikarze nie występują w konfliktach zbrojnych w roli agresorów. Przeciwnie, są tam po to, by pokazać światu niedolę kraju ogarniętego bezsensowną wojną.