Syn i wnuk. Ile kosztowało ich dochodzenie do prawdy? Jaką cenę płacą za kłamstwa i matactwa tych „w” i „bez” mundurów, którzy za wszelką cenę postanowili bronić rosyjskiej wersji smoleńskiego zamachu? A może to jest tak, jak na jednym z portali napisał biograf śp. Anny Walentynowicz, że „…znów od Niej wszystko się zaczyna”?
Wiele znaków wskazuje na to, że nadchodząca jesień może być gorąca, i nie chodzi wcale o ocieplenie klimatu, czy przepowiednie naszych górali. Nawet nasz wzrost gospodarczy przybiera kolory jesieni, a zieleń jakby gdzieś wyparowała.
Z początkiem września Polska straciła dwóch wybitnych Obywateli. Naukowców, patriotów, ludzi nieprzeciętnych charakterem i zdolnościami, którzy swoje talenty oddali w służbie Polsce. Dlatego dziś, zamiast felietonu, krótko o nich. Ze zwykłej potrzeby serca…
Łańcuszek św. Antoniego, czyli wygrywają pierwsi, przegrywają pozostali. Czy ktoś się z tym spotkał? Czy miał okazję w tym uczestniczyć? Otóż mam przykrą wiadomość dla niestety większości z nas, bo to przecież większość przegrywa. Gdy pierwsi odchodzą z pieniędzmi, pozostali zostają z niczym, a już najbardziej boli, gdy przekręt jest legalny.
Dawni ziemianie – gorący polscy patrioci, przywiązani do tradycji przodków – wiedzieliby, jak obronić nasze rolnictwo.
Wywodzący się ze szlacheckiej, ziemiańskiej rodziny, Henryk Sienkiewicz wyłożył – krótkimi słowami swego ulubionego bohatera, Onufrego Zagłoby: „Zjadłbym co dobrego, byle dużo” – cały program dla polskiego rolnictwa. Przecież „zjadłbym co dobrego”, to w dzisiejszych realiach oznacza: precz z GMO i wielkopowierzchniowym tuczem.
Na warszawskich Powązkach Wojskowych trwają wciąż ekshumacje ofiar zbrodni komunistycznych. Z jam grobowych wydobyto kilkanaście szczątków ludzkich, w tym jeden szkielet kobiecy. Czaszki pogrzebanych mają charakterystyczne szczeliny w potylicy…
Lato na półmetku a sezon ogórkowy chyba odwołany. No nie dają politycy rodakom szansy na relaks. Tym razem wina koalicjanta. Panowie z PSL-u, jako chyba jedni z ostatnich w Polsce, wzięli na poważnie słowa Premiera i mamy dymisję.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami (to nie bajka) żyli sobie pośród afrykańskiej sawanny nasi dawni przodkowie. Kto wie, może do dzisiaj jeszcze śmigalibyśmy po drzewach, gdyby nie nieszczęście (jak się ówczesnym wydawało)?
Cóż to za święto, jakież przeżycie, jaka euforia atakuje nas z każdego kierunku! Radio, prasa, telewizja – aż strach otworzyć oczy, czy aby z lodówki coś nie wyskoczy. Wydarzenie jak trąba powietrzna wciągnęło każdego na swej drodze.
Historia uczy, a przynajmniej powinna, tylko czy my chcemy i czy potrafimy wyciągnąć odpowiednie wnioski? Był czas, gdy nasze wojska potrafiły pokonać potęgę krzyżacką, a dzisiaj nawet najwięksi optymiści nie mają złudzeń.
Nieco lepsze wiadomości napływają do nas z klubu AZS Częstochowa. 28 czerwca „Akademicy” otrzymali warunkową licencję na udział w rozgrywkach PlusLigi w nadchodzącym sezonie.
Być albo nie być – oto jest pytanie. Jeszcze niedawno brzmiało: Dokąd zmierzasz? Życie jednak tak przyspiesza, że nie śniło się to do niedawna nawet największym fizjologom, jak to mówią niektórzy żartobliwie.
Kończy się czerwiec, a z nim kolejny rok szkolny. Jaki był – pewnie dla uczniów zbyt długi; dla nauczycieli – pełen niepokoju o przyszłość ich i polskiej szkoły. Wszak od września mają obowiązywać – wbrew głosom najwybitniejszych polskich historyków i pedagogów – nowe podstawy programowe do nauczania w liceach.
Dzień Matki. Piękne święto. Nie uwierzę żadnej z Pań, które będę się zarzekały, że wcale nie oczekują życzeń, bo kochać się nas powinno po prostu a takie świętowanie jest sztuczne. Może i są mamy, co tak myślą, ale nie uwierzę, że tak czują. Ta nasza miłość jest chyba najbardziej wiarygodna, bo bezwarunkowa.
Czy drzewo jest ekologiczne? A czy węgiel jest ekologiczny? Przecież też jest z drzewa… Pytanie może banalne, i chociaż mój stosunek do ekologów, mówiąc delikatnie jest niezbyt gorący, to ich niedawne poczynania, to znaczy opanowanie komina Elektrowni Turów zaprzątnęły z pewnością głowy niejednej osoby.
Osiem dni głodowali w Częstochowie ludzie z tą pierwszo-solidarnościową przeszłością, którym strach o dziś – bo kredyt, bo dzieci do szkoły chodzą, bo mają niezłą pracę – a kto wie, czy to nie zaszkodzi – jest obcy, tak, jak był wtedy. Ewa Kiślak i Witek Korona. Oni zaczęli. Później dołączyli inni – Zbyszek Bojarski, Jan Karandziej, Krzysztof Musialski, Jerzy Zimny, Jola Hajduk i Henryk Wieczorek. Ania Rakocz – przewodnicząca Stowarzyszenia Więzionych, Internowanych i Represjonowanych – nieustannie biegająca, pilnująca, żeby wszystko było, jak trzeba, koordynowała całą częstochowską akcję.
To skandal, że dożyliśmy takich czasów, że rząd doprowadził do takiej sytuacji, iż grupa ludzi podjęła się przeprowadzić protest głodowy w obronie lekcji historii w szkołach średnich. Chodzi o znaczne zmniejszenie ilości godzin nauczania tego przedmiotu i ograniczenie go do jedynie pierwszej klasy, a programowo do historii najnowszej. (Nie mówiąc już o proponowanych podręcznikach, w których wiele ważnych informacji pominięto, a część przekręcono. Ale to temat na oddzielny artykuł). I w żadnym wypadku nie przemawia do mnie argumentowanie, że to po to, aby młodzież nie powtarzała edukacji zdobytej w podstawówkach.