Lato na półmetku a sezon ogórkowy chyba odwołany. No nie dają politycy rodakom szansy na relaks. Tym razem wina koalicjanta. Panowie z PSL-u, jako chyba jedni z ostatnich w Polsce, wzięli na poważnie słowa Premiera i mamy dymisję.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami (to nie bajka) żyli sobie pośród afrykańskiej sawanny nasi dawni przodkowie. Kto wie, może do dzisiaj jeszcze śmigalibyśmy po drzewach, gdyby nie nieszczęście (jak się ówczesnym wydawało)?
Cóż to za święto, jakież przeżycie, jaka euforia atakuje nas z każdego kierunku! Radio, prasa, telewizja – aż strach otworzyć oczy, czy aby z lodówki coś nie wyskoczy. Wydarzenie jak trąba powietrzna wciągnęło każdego na swej drodze.
Historia uczy, a przynajmniej powinna, tylko czy my chcemy i czy potrafimy wyciągnąć odpowiednie wnioski? Był czas, gdy nasze wojska potrafiły pokonać potęgę krzyżacką, a dzisiaj nawet najwięksi optymiści nie mają złudzeń.
Nieco lepsze wiadomości napływają do nas z klubu AZS Częstochowa. 28 czerwca „Akademicy” otrzymali warunkową licencję na udział w rozgrywkach PlusLigi w nadchodzącym sezonie.
Być albo nie być – oto jest pytanie. Jeszcze niedawno brzmiało: Dokąd zmierzasz? Życie jednak tak przyspiesza, że nie śniło się to do niedawna nawet największym fizjologom, jak to mówią niektórzy żartobliwie.
Kończy się czerwiec, a z nim kolejny rok szkolny. Jaki był – pewnie dla uczniów zbyt długi; dla nauczycieli – pełen niepokoju o przyszłość ich i polskiej szkoły. Wszak od września mają obowiązywać – wbrew głosom najwybitniejszych polskich historyków i pedagogów – nowe podstawy programowe do nauczania w liceach.
Dzień Matki. Piękne święto. Nie uwierzę żadnej z Pań, które będę się zarzekały, że wcale nie oczekują życzeń, bo kochać się nas powinno po prostu a takie świętowanie jest sztuczne. Może i są mamy, co tak myślą, ale nie uwierzę, że tak czują. Ta nasza miłość jest chyba najbardziej wiarygodna, bo bezwarunkowa.
Czy drzewo jest ekologiczne? A czy węgiel jest ekologiczny? Przecież też jest z drzewa… Pytanie może banalne, i chociaż mój stosunek do ekologów, mówiąc delikatnie jest niezbyt gorący, to ich niedawne poczynania, to znaczy opanowanie komina Elektrowni Turów zaprzątnęły z pewnością głowy niejednej osoby.
Osiem dni głodowali w Częstochowie ludzie z tą pierwszo-solidarnościową przeszłością, którym strach o dziś – bo kredyt, bo dzieci do szkoły chodzą, bo mają niezłą pracę – a kto wie, czy to nie zaszkodzi – jest obcy, tak, jak był wtedy. Ewa Kiślak i Witek Korona. Oni zaczęli. Później dołączyli inni – Zbyszek Bojarski, Jan Karandziej, Krzysztof Musialski, Jerzy Zimny, Jola Hajduk i Henryk Wieczorek. Ania Rakocz – przewodnicząca Stowarzyszenia Więzionych, Internowanych i Represjonowanych – nieustannie biegająca, pilnująca, żeby wszystko było, jak trzeba, koordynowała całą częstochowską akcję.
To skandal, że dożyliśmy takich czasów, że rząd doprowadził do takiej sytuacji, iż grupa ludzi podjęła się przeprowadzić protest głodowy w obronie lekcji historii w szkołach średnich. Chodzi o znaczne zmniejszenie ilości godzin nauczania tego przedmiotu i ograniczenie go do jedynie pierwszej klasy, a programowo do historii najnowszej. (Nie mówiąc już o proponowanych podręcznikach, w których wiele ważnych informacji pominięto, a część przekręcono. Ale to temat na oddzielny artykuł). I w żadnym wypadku nie przemawia do mnie argumentowanie, że to po to, aby młodzież nie powtarzała edukacji zdobytej w podstawówkach.
Strzeżmy się dobrodziejów, szczególnie w czasach kryzysu. Tyle się przecież ostatnio mówi i robi (niestety), w kierunku pobudzania głównie zachodnich gospodarek przy pomocy drukowania pieniędzy.
Kolejna Wielkanoc za nami. Choć pogoda nie zachęcała do wyjścia z domów, kościoły pełne były wiernych nie tylko w same Święta. Od Wielkiego Czwartku towarzyszyliśmy tłumnie cierpiącemu Zbawicielowi i pewnie jak w żadne inne dni mogliśmy docenić, jak wielką łaską jest dla nas świeckich możliwość korzystania z sakramentu kapłaństwa. Bogu, dzięki, że te ostatnie tygodnie byliśmy razem, bez podziału na partie, klasy społeczne, korporacje zawodowe. Wszyscy razem u grobu Pańskiego w Wielka Sobotę i Dzień Zmartwychwstania.
„Człowieka ringu” (ang.: „Cinderella Man”) w reżyserii Rona Howarda z 2005 roku dane było mi zobaczyć w minione Święta Wielkiej Nocy. Cieszę się, że akurat w te dni zapoznałem się z tym dziełem, bo wspomniany tytuł dziełem niewątpliwie jest.
Nie jestem teologiem, jedynie przeciętnym śmiertelnikiem, który próbuje zrozumieć tajemnicę Boga według swojej miary i wiary. Cieszę się nadzieją, którą daje Zmartwychwstanie, ale staram się pamiętać słowa Wieszcza:
„Panie! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem?
– Prochem i niczem;” Ksiądz Piotr, (scena V – III część „Dziadów”)
Tylko dwie rzeczy są nieograniczone jak mawiał Einstein. Pierwsza to wszechświat, a druga to ludzka głupota, choć co do tej pierwszej to nie miał pewności.
Nie da się złapać oddechu, takie przyspieszenie w polskiej polityce. Premier po 100 dniach reaktywacji spotyka się z ministrami. Dziwne, bo w takim razie wypada wywnioskować, że bez okazji jubileuszowych tego nie robi…