Początek bieżącego roku przynosi tyle tematów do skomentowania, że ciężko wybrać najbardziej ważki. Zbliżają się jakże ważne wybory do Parlamentu Europejskiego i jakże korci ponaigrywać się z celebryckiej listy SLD.
Już słyszę niewybredne komentarze i złośliwe żarciki: „w patriotyczną nutę gra, a z wielką literą się wstrzymał”.
Cóż, zrobiłem to z permanentną premedytacją. Wszak zgodnie z zasadami polskiej gramatyki i ortografii przymiotniki winny być pisane z litery małej.
No i mamy nowoczesność. Seks, tożsamość, emancypacja, równość, uzgadnianie płci… Tyle słów trzeba, aby zakrzyczeć normalność. Polacy wciąż są jednak zacofani. W
Ni z tego ni z owego, jak to w życiu często bywa, w okresie świątecznego nicnierobienia zauważyłam teledysk o swojsko brzmiącym tytule, „My Słowianie”, oczywiście, jak przystało na ostatnie czasy, mocno okraszony pięknymi paniami. A że to okres, kiedy mamy sporo czasu na różnego rodzaju przemyślenia sprawdziłam, czy może jest coś nowego i odkrywczego w temacie naszych przodków. Okazało się, że i owszem.
Ponad trzydziestu pracowników i właścicieli sklepów rejonie pl. Daszyńskiego w Częstochowie zaapelowało do prezydenta Częstochowy o naprawienie niekorzystnych zmian w komunikacji miejskiej, jakie nastąpiły w listopadzie 2013 roku, po oddaniu po remoncie pl. Daszyńskiego.
Dyskutujący w studio programu kulturalnego TVP2, niedzielnym porankiem, na temat ostatnich wydarzeń „wokół” Teatru Narodowego w Krakowie, któremu dyrektoruje pan Klata, stwierdzili, że widz polski jest niewyedukowany. Podsumowując ową debatę, prowadzący program, nazwał ludzi, którzy odważyli się na zdecydowany protest wobec działań pana dyrektora, „oszalałą grupą””.
W kontekście głosowania radnych częstochowskich nad uchwałą obywatelską (czytaj wyżej) najbardziej dziwi zachowanie radnych PO z szyldem: „Obywatelska” na sztandarze. To przecież radni PO dwa lata temu zdecydowali o wejściu w życie uchwały o finansowaniu w Częstochowie metody in vitro. Swoimi głosami pomogli przeforsować projekt prezydenta SLD Krzysztofa Matyjaszczyka.
Kto nie lubi świąt Bożego Narodzenia? Tak już nas Pan Bóg stworzył, że chcemy radością się dzielić, więc Boże Narodzenie zazwyczaj przeżywamy we wspólnocie. I im więcej nas, tym więcej w sercu miłości, którą zachować musimy przynajmniej przez następny rok. Wszystko w te dni jest piękniejsze: stół Wigilijny pachnący siankiem i zupą grzybową. Pasterka – brzmiąca długo oczekiwanym „Bóg się rodzi, moc truchleje…”.
To miał być felieton na
zupełnie inny temat. Jednak
ostatnie wydarzenia w stolicy
i liczne po nich komentarze
skłoniły mnie do kilku
refleksji i włączenia się do
tej debaty.
Wydarzenia na scenie międzynarodowej ciągle wprawiają w konsternację. Choć może już nie powinny, bo degrengolada trwa od dawna. Pierwszy raz szok ogłuszył mnie „kopniakiem z półobrotu”, gdy Barack Obama przed kilku laty otrzymał pokojową Nagrodę Nobla.
Reguły są po to, aby je łamać. Przecież jeszcze niedawno nie kto inny, jak pan Rostowski, chwalił się progami ostrożnościowymi, zapisanymi w konstytucji, a wszystko to na tle rozchwianej strefy euro, szukającej dopiero podobnych rozwiązań.
Od momentu wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej siły antypolskie konsekwentnie niszczą patriotyczną wymowę słowa „Ojczyzna”. Wówczas to zasugerowano nam, że nie mamy tej jednej Ojczyzny – Polski, ale wiele małych ojczyzn. Od tej chwili usiłuje się wpajać Polakom, że to nie Polska jest ważna, ale nasze miejsca zamieszkania.
Kończy się sierpień i wraz z nim czas urlopów. Nie mamy, co narzekać. Tegoroczne lato dało nam wiele okazji odpoczynku w słońcu. I choć nie wszyscy byli zadowoleni, co nie dziwi, kto naprawdę chciał, mógł z lata skorzystać. Nawet.
Szczyt pielgrzymkowy przed nami. I ciągle przed nami milowy krok do ucywilizowania centrum Częstochowy. Bo czego jak czego, ale toalet – dyskretnie usytuowanych i dobrze funkcjonujących – ciągle w naszym mieście brakuje. Problem ten rokrocznie powraca jak bumerang. I niestety, znowu może okazać się bezskutecznym, jałowym tematem, bo w tej materii zapadło już zbyt wiele bzdurnych decyzji.
22 lipca 2013 roku, poseł Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Polskiej Codziennie? powiedział: „Ja z pisowskim szmatławcem nie rozmawiam (…) Jesteście pisowską propagandową szmatą i z wami nie rozmawiam?. Potem wobec dziennikarzy „Gazety Polskiej? poseł Niesiołowski użył jeszcze określenia odnoszącego się do męskiego potomstwa furfulantek i dam kameliowych. Cytaty z posła Niesiołowskiego za „Gazetą Polską Codziennie?.
– teza to znana od wieków, tylko czy z niej coś naprawdę wynika? Przykładów jest mnóstwo, z każdej niemal dziedziny, i jak to mawiali starożytni Rzymianie: „nic nowego pod słońcem”.
O ile w modzie można by usprawiedliwić to co było – przecież w czymś trzeba chodzić – to już na przykład w ekonomii niekoniecznie.
Ostatnie głosowania w Sejmie pokazały, że są dwie moralności – moralność własna i partyjna. Własna powinna odgrywać rolę pierwszoplanową, podczas spektakli politycznych – a znów POdzieliła…
Wakacje. Wypadałoby napisać tekst lekki i przyjemny. Ale obecny tzw. „sezon ogórkowy”, w porównaniu z poprzednimi latami, przynosi wiele tematów do skomentowania. Więc pokrótce.
Mój dom to moja twierdza – jak się okazuje, inną interpretację ma rząd liberałów, ceniących sobie „wolność”, a w tym (nie)naruszalność ogniska domowego.
Pewnie wszyscy znamy zalety tych pożytecznych istot, czy to z racji przysłów, czy z dobrego na wszystko miodu. Pracują już od 150 milionów lat, a więc zaczynały jeszcze w okresie dinozaurów.