Lech Kędziora: „Za wysoko przegraliśmy już w Toruniu”


Tauron Włókniarz Częstochowa musiał obejść się smakiem. „Lwy” przed startem sezonu 2023 typowane były, jako pewniacy przynajmniej do zajęcia miejsca na podium PGE Ekstraligi. Tymczasem rozgrywki zakończyły bez medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. Choć „Biało-zieloni” drugie spotkanie, na „Arenie zielona-energia.com”, wygrali 46:44, nie zniwelowali różnicy punktowej z pierwszego na toruńskiej „Moto Arenie im. Mariana Rosego”.

Przed rewanżem o brąz z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń wiara w końcowy sukces w „lwim” obozie była do końca. By móc jednak ostatecznie cieszyć się z trzeciej lokaty w najwyższej klasie rozgrywkowej, częstochowianie musieli odrobić 10 „oczek” straty z meczu w grodzie Kopernika. Ta sztuka im się jednak nie udała. – Taki jest też sport… Przyczyną takiego stanu rzeczy było na pewno to, że za wysoko przegraliśmy w Toruniu. Pokazał to choćby przebieg niedzielnego meczu u nas. Torunianie mieli za wysoką zaliczkę. Nie sprostaliśmy zadaniu. Nie dogoniliśmy rywali, nie realizując tym samym naszych celów sportowych – mówił nam trener Włókniarza, Lech Kędziora.

W kontekście rozstrzygnięcia dwumeczu częstochowsko-toruńskiego dość spore znaczenie mógł mieć również początek pojedynku w mieście spod Jasnej Góry. Po pierwszej serii startów, a więc czterech biegach, przewaga była po stronie przyjezdnych (11:13) – Były inne plany, żeby wejść w ten mecz od samego początku. Jednak już pierwsze wyścigi pokazały, że będzie to ciężkie spotkanie. I tych strat nie zdołaliśmy odrobić w odpowiednim momencie, by przechylić szalę zwycięstwa w całej rywalizacji o brąz na naszą korzyść – kontynuował szkoleniowiec „Biało-Zielonych”.

Lech Kędziora w rozmowie z nami przyznawał, że w jego teamie zdawano sobie sprawę, że to spotkanie do najłatwiejszych należeć nie będzie. – Byliśmy przygotowani na walkę. Chcieliśmy tak czy inaczej uzyskać dobry wynik sportowy. Staraliśmy się, ale drużyna z Torunia była od nas mocniejsza jeszcze raz… – oznajmił członek sztabu szkoleniowego częstochowskiego zespołu.

W tym roku można było odnieść wrażenie, że częstochowski tor nie był atutem miejscowej ekipy. Dla porównania; w sezonie 2022 na 10 rozegranych potyczek na stadionie przy ul. Olsztyńskiej Włókniarz przegrał tylko dwie. Pozostałe wygrywał i to w bardzo dobrym stylu. Z kolei w niedawno zakończonych ligowych zmaganiach, „Biało-Zielonym” na swoim obiekcie udało się tryumfować zaledwie cztery razy. Dwukrotnie zremisowali i czterokrotnie ulegli rywalom. W czym tkwił problem w kwestii przygotowania nawierzchni? – Uważam, że w przypadku przygotowania toru było wszystko „OK”. Był on powtarzalny. Ci, którzy jeździli na treningach, brali udział w przygotowaniach m.in. właśnie do ostatniego meczu, optymistycznie do tego toru podchodzili. Mam tu na myśli choćby naszych młodzieżowców, którzy w ostatnim niedzielnym spotkaniu zgromadzili łącznie 8 punktów z trzema bonusami. Nasi zawodnicy miewali różne występy przez cały sezon… Generalnie, kiedy wygrywa się mecze, tor jest dobry. Zaś jak się przegrywa, to jest zły. Takie też jest moje spostrzeżenie… – dodaje nasz rozmówca.

Jakie zdaniem szkoleniowca dla niego i jego zespołu były pozytywne momenty w minionej już edycji PGEE? – Pozytywem na pewno było to, że walczyliśmy o rundę play-off i koniec końców udało się do niej wejść. Ale to, co pokazaliśmy w fazie finałowej, było troszkę za mało, żeby zdobyć przynajmniej brązowy medal – stwierdził.

Z pewnością do pozytywów zaliczane też były starcia z FNS KS Apatorem w fazie zasadniczej. Najpierw na własnym terenie – po fantastycznym widowisku – żużlowcy w „biało-zielonych” kevlarach ograli torunian 49:41. Później natomiast, na wyjeździe, reprezentanci częstochowskiego klubu pokonali przeciwników z Pomorza i Kujaw 46:44. – Zgadza się, ale była to zasadnicza część rozgrywek. Tak czy inaczej pokazywaliśmy wtedy dobrą jazdą. Play-offy zaś rządzą się już innymi prawami. No i nasza drużyna nie sprostała, także w niedzielę, 24 września, tym wszystkim wymaganiom… – zaznacza trener.

Tuż przed rewanżową potyczką z toruńskim teamem, na antenie stacji Eleven Sports, Lech Kędziora ogłosił swoje odejście z Włókniarza Częstochowa. Poprosiliśmy byłego jeźdźca m.in. GKM-u Grudziądz o to, by przedstawił swoje stanowisko w tej kwestii. – Coś się zaczyna i się kończy. Myślę, że tak najlepiej można to podsumować. Jeżeli drużyna nie osiąga odpowiednich wyników, to najprostszą sprawą jest wymiana trenera. Tak się dzieje w każdej dyscyplinie sportu – zakończył.

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *