7 Dywizja Piechoty dowodzona przez gen. bryg. Janusza Gąsiorowskiego już od pierwszych minut II wojny światowej stanęła do twardej walki z niemieckim agresorem. Po skutecznych bojach opóźniających prowadzonych 1 i 2 września pod Częstochową przeciwko siłom głównym niemieckiej 10 Armii, w dniach 3 i 4 września 7 DP stoczyła z nieprzyjacielem ciężką i krwawą bitwę pod Janowem (niem. Gefecht bei Janow).
Od świtu do późnego wieczora 3 września pod Dębowcem, Zrębicami, Skowronowem, Piaskiem, Śmiertnym Dębem, Janowem, Złotym Potokiem i Siedlcem częściowo okrążone oddziały dywizji prowadziły zacięte walki z niemiecką 3 Dywizją Lekką i 4 Dywizją Piechoty, a także elementami kilku kolejnych jednostek. Po nieudanej próbie przełamania niemieckiego okrążenia pod Złotym Potokiem, podjęto decyzję o ponownym natarciu w nocy z 3 na 4 września. W jego wyniku znaczna część sił 7 DP przebiła się przez pierścień nieprzyjaciela, rozpoczynając tym samym drugą fazę ciągle trwającej bitwy pod Janowem.
Był wśród nich 25 Pułk Piechoty z Piotrkowa Trybunalskiego, dowodzony przez płk. dypl. Adama Świtalskiego, który po ciężkich bojach pod Zrębicami, Skowronowem i Piaskiem oraz ostatecznym oderwaniu się od przeciwnika, w nocy z 3 na 4 września 25 pp przeszedł lasami z rejonu Sokole Pole – Mełchów w kierunku południowo-wschodnim, docierając po godz. 4.00 na skraj lasu pod Zbyczycami (położonymi na północ od Lelowa). W kolumnie głównej pułku znajdował się I batalion mjr. Stanisława Juszczakiewicza (niepełnym – bez 3 kompanii), pluton z kompanii przeciwpancernej 25 pp, działon z plutonu artylerii 25 pp, działon z 2 baterii 7 Pułku Artylerii Lekkiej por. Stanisława Kurzei oraz pluton ułanów ze szwadronu Kawalerii Dywizyjnej 7 DP. Całością dowodził płk Świtalski. W pewnej odległości za siłami głównymi, w straży tylnej poruszał się niepełny III batalion mjr. Krzesława Krzyżanowskiego, który niebawem także dotarł w rejon Zbyczyc. Według informacji uzyskanych od miejscowej ludności, w Lelowie znajdować się miały oddziały niemieckie. Wysłane patrole rozpoznawcze potwierdziły te wiadomości, stwierdzając także obecność nieprzyjacielskiej broni pancernej i zmotoryzowanej, prawdopodobnie jedynie słabo ubezpieczonej. Chcąc wykorzystać element zaskoczenia, płk Świtalski podjął decyzję o zaatakowaniu przeciwnika o świcie. Zgodnie z otrzymanym rozkazem, na wzgórzu dominującym nad niewielką doliną rzeki Wąwoźny – tzw. Żydowskiej Górze – stanowisko ogniowe zajęła armata 75 mm z 2 baterii 7 pal, której ogniem kierował por. rez. art. Teodor Werbiński. W tym samym czasie spieszony pluton ułanów przeszedł skrycie korytem Wąwoźny pod zabudowania młyna Słomskiego z zadaniem oskrzydlenia przeciwnika, a trzy kompanie strzeleckie z I i III batalionu 25 pp wzmocnione ciężkimi karabinami maszynowymi oraz działami przeciwpancernymi 37 mm wz. 36 Bofors zajęły podstawy do natarcia na Lelów od zachodu i północnego-zachodu. Wsparcie natarcia zapewnić miały także moździerze 81 mm, które zajęły stanowiska na skraju lasu Góreckiego. Ponadto, jedna z kompanii III batalionu zamknęła kierunki z Bystrzanowic i Koniecpola, zabezpieczając tym samym tyły nacierających.
Punktualnie o godz. 4.45 por. Werbiński otworzył ogień z działa 75 mm, za pierwszy cel obierając czołg stojący w pobliżu młyna Pytlewskiego. Na ten sygnał do ataku na Lelów ruszyły także kompanie I i III batalionu 25 pp, dowodzone osobiście przez mjr. Krzyżanowskiego. Okazało się, że na drodze polskiego natarcia znalazła się część oddziałów niemieckiej 2 Dywizji Lekkiej (2. Leichte-Division) – czyli de facto lekkiej dywizji pancernej – w tym jej sztab z dowódcą dywizji gen. por. Georgiem Stumme na czele. Miejsce postoju dowództwa, które kwaterowało w pobliżu kuźni Struskiego, ubezpieczał pododdział czołgów z 66 batalionu pancernego (Panzer-Abteilung 66), 1 szwadron 7 Pułku Strzelców Konnych (Kavallerie-Schützen-Regiment 7) oraz 3 kompania 29 batalionu łączności (Nachrichten-Abteilung 29). Zaskoczenie było całkowite. Już pierwszym strzałem działon por. Werbińskiego zniszczył czołg, który trafiony pociskiem eksplodował i płonąc przewrócił się na bok, kolejny pocisk trafił w młyn, który także zajął się ogniem. Odezwały się polskie karabiny maszynowe, moździerze i broń przeciwpancerna, w tym także karabiny ppanc wz. 35. Niemal w tym samym momencie, na niemogącego jeszcze zorientować się w sytuacji nieprzyjaciela, od strony Zbyczyc z najbliższej odległości na bagnety uderzył niezauważony dotąd pluton ułanów. Część żołnierzy niemieckich, którzy w momencie ataku znajdowali się w czasie posiłku, podjęła chaotyczną próbę obrony, a część zaczęła wykazywać objawy paniki. W walce wręcz ułani szybko zyskali przewagę, opanowując teren w pobliżu młyna Pytlewskiego, gdzie obrzucili granatami sparkowane pojazdy należące do sztabu 2 DL.
W krzyżowym ogniu nacierających polskich kompanii piechoty i plutonu ułanów, walczącego z przeciwnikiem na najbliższą odległość, po stronie niemieckiej padali kolejni zabici i ranni, a do polskiej niewoli dostali się także pierwsi jeńcy. Nieprzyjaciel zaczął się cofać; szala zwycięstwa przechylała się na stronę atakujących. Dowództwo niemieckiej 2 DL rozpaczliwie wzywało na pomoc najbliższe oddziały dywizji, zawracając je z dotychczasowych osi marszu. Sytuację chwilowo uratował przybyły jako pierwszy pluton przeciwlotniczy z 93 lekkiego dywizjonu artylerii plot (przydzielony z Lufwaffe), którego działka kalibru 20 mm otworzyły ogień na wprost. Po godzinie walki, od strony Szczekocin, nadciągnęły z kolei dalsze pododdziały pancerne z 66 bpanc, a od strony Żarek elementy 58 batalionu pionierów. Strona niemiecka przeszła do kontrataku. Przed godz. 7.00 wobec rosnącej przewagi nieprzyjaciela (tak liczebnej, jak i ogniowej), płk Świtalski rozkazał wstrzymać natarcie i wycofać się do lasu po zachodniej stronie Zbyczyc (tzw. las Górecki). Polska piechota zaczęła odrywać się od przeciwnika pod osłoną własnych ckm, moździerzy, dział ppanc i działonu por. Werbińskiego, który unieruchomił kolejny czołg (zniszczony wkrótce przez działo ppanc), by chwilę później samemu ulec zniszczeniu. Jaszcz trafiony serią z karabinu maszynowego eksplodował zabijając obsługę działa i ciężko raniąc w obie nogi por. Werbińskiego. Pomimo wezwań do poddania się, bohaterski oficer do końca ostrzeliwał zbliżajacych się Niemców z pistoletu. Według relacji naocznych świadków, nie chcąc dostać się do niewoli, por. Werbiński ostatnim nabojem odebrał sobie życie. Podobny los spotkał obsługę jednego z polskich dział ppanc, którego płyta czołowa została przebita pociskiem z działka, w wyniku czego poległ celowniczy, a zajmujący przy nim stanowisko dowódca 1 kompanii 25 pp ppor. Benedykt Siegmüller został ranny. Ostatecznie ok. godz. 7.00 Polacy wycofali się z powrotem do lasu, choć część żołnierzy została odcięta i szukała wyjścia na własną rękę. Wobec zaistniałej sytuacji płk Świtalski podzielił skoncentrowane w lesie oddziały 25 pp na 200-osobowe kolumny, które ok. godz. 8.00 ruszyły lasami na Mełchów i dalej w kierunku Koniecpola.
Straty obu stron poniesione w boju pod Lelowem były znaczne. Po polskiej stronie wyniosły one co najmniej 19 poległych żołnierzy, z bohaterskim por. Werbińskim na czele, kilkudziesięciu rannych (w tym ppor. Siegmüller) oraz nieznaną liczbę wziętych do niemieckiej niewoli. Ponadto utracono armatę 75 mm oraz działo ppanc 37 mm, które wpadły w ręce przeciwnika. Poważne straty poniósł także nieprzyjaciel, w tym sztab 2 DL. Wyniosły one łącznie 14 poległych i zmarłych z ran oraz 20 rannych. Wśród poległych byli m.in. trzej oficerowie: rtm. Max Wagner z 1 szwadronu 7 psk oraz por. Günther Heller i por. Hennig Abel ze sztabu 2 DL. W początkowej fazie walki, kilku niemieckich żołnierzy dostało się także do polskiej niewoli. Zniszczeniu uległy dwa czołgi, co najmniej trzy samochody osobowe i kilka motocykli ze sztabu dywizji. Kilkanaście dalszych pojazdów posiadało z kolei mniejsze lub większe uszkodzenia.
Mimo ostatecznego wycofania się z pola walki, bój pod Lelowem bez wątpienia zapisał się jako jedna z chlubnych kart w historii 25 pp. Śmiałym atakiem i twardą walką związano pododdziały niemieckiej 2 DL w Lelowie, zmuszając jej dowództwo do zatrzymania i zawrócenia znacznej części swoich sił z marszu na Szczekociny, przyczyniając się tym samym do opóźnienia działań tej jednoski. Bój pod Lelowem odnotowano w historii 2 DL jako „bezpośrednie zagrożenie dowództwa przez nacierajacą polską kawalerię”, która nieomal nie „zagarnęła sztabu dywizji”, co było jednym z pierwszych tego typu przypadków na froncie polsko-niemieckim. Tak oto to właśnie liczący niespełna 40 żołnierzy pluton ułanów ze szwadronu Kawalerii Dywizyjnej 7 DP na trwałe zapisał się w kronikach późniejszej słynnej niemieckiej 7 Dywizji Pancernej (zwanej Dywizją Duchów, niem. Gespensterdivision).
Warto wspomnieć, że po ustaniu walk, w akcie bezprawnej zemsty za poniesione straty niemieccy żołnierze przeprowadzili akcję odwetową, w wyniku której rozstrzelano przypadkowe ofiary cywilne (łącznie 3 i 4 września Niemcy zamordowali w Lelowie 15 osób – Polaków i Żydów) oraz podpalono zabudowania Lelowa. Ostatecznie spłonęło niemal 80% zabudowy miejscowości, w tym celowo podpalony kościół parafialny. Była to cena jaką mieszkańcy całego regionu częstochowskiego zapłacili za twardy opór Wojska Polskiego wobec niemieckiej agresji.
fot. ze zbiorów Adama Kurusa i Lelowskiego Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego
Adam Kurus
Adam Kurus
Bój pod Lelowem 4 IX 1939
Na wrześniowym szlaku 7 Dywizji Piechoty
OPISY ZDJĘĆ
- Płk dypl. Adam Świtalski, dowódca 25 Pułku Piechoty (fot. ze zbiorów autora)
- Ppor. Benedykt Siegmüller, dówódca 1 kompanii 25 pp, ranny w boju pod Lelowem (fot. ze zbiorów autora)
- Por. rez. art. Teodor Werbiński, oficer ogniowy 2 baterii 7 Pułku Artylerii Lekkiej, poległ w boju pod Lelowem (fot. ze zbiorów Lelowskiego Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego)
- Niemiecka dywizja lekka w marszu we wrześniu 1939 roku. Główne uzbrojenie 2 Dywizji Lekkiej stanowiły czołgi typu Pz.Kpfw. I i II z 66 batalionu pancernego oraz lekkie i ciężkie samochody pancerne z 7 Pułku Rozpoznawczego (fot. ze zbiorów autora)
- Gen. por. Georg Stumme, dowódca 2 Dywizji Lekkiej (fot. ze zbiorów autora)
- Polska armata 75 mm wz. 1897 zdobyta przez Niemców pod Lelowem (fot. ze zbiorów Lelowskiego Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego)
- Ruiny spalonego przez Niemców kościoła pw. Św. Marcina w Lelowie (fot. ze zbiorów Lelowskiego Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego)
- Zbiorowej mogiła żołnierzy Wojska Polskiegi w lesie Góreckim w Lelowie. Obok widoczna tablica historyczno-edukacyjna z opisem boju pod Lelowem ustawiona w 2022 roku (fot. autor)
3 komentarzy
Doskonały artykuł.
Bardzo ciekawy tekst.
Wśród osób cywilnych rpzstrzelanych przez hitlerowców był mój dziadek St. Misztal. Spoczywa obok por. Werbińskiego w mogile pod Lelowem. Cześć jego pamięci.