Owacje na stojąco, a we mnie żal i – niestety – niesmak i rozczarowanie. Bo nową premierę częstochowskiego teatru odbieram jako zemstę na „Zemście” i nie tylko. Doszło bowiem także do profanacji świętej dla polskich patriotów „Roty” i obśmiania narodowych, polskich wieszczów (nie wieszczy – jak to konsekwentnie powtarzała Pani reżyser) – Słowackiego i Mickiewicza.
Na finał roku fredrowskiego w częstochowskim teatrze „zamordowano” Fredrę. I choć aktorsko spektakl był technicznie niezły, a momentami nawet dobry, to sposób realizacji spowodował, że „Zemstę” zmasakrowano. A w tle było: igranie z wartości, profanacja Roty, wyśmiewanie Słowackiego i Mickiewicza, obsceniczność połączona z prymitywizmem i pretensjonalną próbą dydaktyzmu.
Zamysł połączenia klasyki z nowoczesnością – może i do przyjęcia, ale udanie nie wyszło. Dlaczego stało się to kosztem wybitnej sztuki Aleksandra Fredy, pełnej aluzyjnego humoru, wspaniałych scen, świetnego tekstu i oczywiście krytyki polskich wad, ale dobrodusznej i inteligentnej? I co zapamięta się z częstochowskiej inscenizacji? Zapewne śpiewaną na koniec przedstawienia piosenkę z refrenem „Everybody mocium panie”. Słynne sceny z komediodramatu, jak: pisanie listu Cześnika z Dyndalskim do Rejenta czy rozmowa Papkina z Anielą o krokodylu, na które z utęsknieniem się czeka, przytłoczone zostały songami i nadmiernym ruchem scenicznym. Częstochowską „Zemstę” sformatowano do chaotycznego kabaretu.
Pani reżyser wzięła sobie za cel – jak stwierdziła – zdjęcie „Zemsty” z półki ramot i uczynienie z Aleksandra Fredry trzeciego wieszcza, na siłę wtłaczając go do triady Słowacki – Mickiewicz – Norwid, w miejsce tego ostatniego. Kustoszka czy Kostuszka – jak o sobie mówiła narratorka-bibliotekarka – wykrzykiwała, że Fredro wielkim poetą był. Tak był, ale w częstochowskiej inscenizacji „się zbył”.
Była to zemsta. Zemsta na Fredrze, którego pośmiertnie potraktowano fallicznym rekwizytem; zemsta na widzach, którzy być może z tego wszystkiego sobie nie zdają sprawy; zemsta na polskiej literaturze i zemsta na etosie i misji polskiego teatru.
A jeszcze, nie tak dawno, ledwie kilka miesięcy temu, częstochowska publiczność miała okazję przeżywać piękną inscenizację jednoaktówki Aleksandra Fredry – „Obrona Olsztyna” – w służebnej wobec tekstu – reżyserii Teresy Dzielskiej, z wybitnymi kreacjami aktorskimi: Teresy Dzielskiej, Roberta Rutkowskiego i Adama Hutyry.
Twórcy i aktorzy
Reżyser – Joanna Drozda, adaptacja, piosenki, słowa dopisane oraz scenografia: Joanna Drozda i Michał Głaszczka, muzyka i aranże – Daniel Pigoński, kostiumy – Jola Łobacz, choreografia – Alicja Róża, Bartek Dopytalski, światło – Michał Głaszczka, przygotowanie wokalne – Magdalena Syposz, asystentka reżyserki – Agata Ochota-Hutyra.
W spektaklu wystąpią aktorzy częstochowskiego Teatru, aktorzy doangażowani oraz debiutujący na częstochowskiej scenie, absolwenci AST im. St. Wyspiańskiego w Krakowie: Hanna Szurgot i Marcel Opaliński.
OSOBY: Kustoszka – Hanna Zbyryt, Papkin – Marcel Opaliński (gościnnie), Klara Raptusiewiczówna – Hanna Szurgot (gościnnie), Wacław Milczek – Karol Czajkowski (gościnnie), Cześnik Maciej Raptusiewicz – Adam Hutyra,
Rejent Milczek – Marek Ślosarski (gościnnie), Podstolina Hanna Czepiersińska – Agata Ochota-Hutyra, Dyndalski – Antoni Rot, Mur – Iwona Chołuj