6 lutego 1902 roku w Kłobucku koło Częstochowy przyszedł na świat Władysław Sebyła. Poeta o niezwykłej wrażliwości duchowej, jeden z ważniejszych przedstawicieli nurtu religijnego w dwudziestowiecznej poezji polskiej. Patriota. Wzór dla młodego pokolenia. Człowiek, którego dokonania należy ciągle przypominać.
Od 2013 roku, 19 lutego, przy obelisku Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, przy skrzyżowaniu ul. Wręczyckiej i św. Rocha w Częstochowie, delegacje środowisk patriotycznych oddają hołd bohaterowi walki o niepodległą Polskę. W tym dniu, 1947 roku, kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, uczestnik wojny obronnej Polski w 1939 r., zastępca komendanta Obwodu Radomsko Armii Krajowej, szef tamtejszego Kedywu i twórca niepodległościowej organizacji Konspiracyjne Wojsko Polskie, został stracony. Wyrok wydał ubecki Sąd Rejonowy w Łodzi.
Ten człowiek po prostu musiał zostać żołnierzem. On się po to narodził, obdarzony licznymi talentami, które w pełni rozwinąć i wykorzystać mógł w służbie odrodzonej po 123 latach niewoli Rzeczypospolitej. Świetnie radził sobie na każdym szczeblu służby wojskowej: jako szeregowy żołnierz i strzelec, dowódca mniejszego i większego pododdziału, większych oddziałów i zgrupowań (choć jeden z przełożonych w wywiadzie uznał, iż wprawdzie nie ulega wpływom innych ludzi, ale też i niełatwo mu wywrzeć wpływ na swoich podwładnych), jako urzędnik administracji wojskowej, oficer sztabowy, czy wreszcie wywiadowca. W każdych okolicznościach chętny do nauki. Do tego wszystkiego jeszcze dopisywało mu szczęście, które pozwoliło przeżyć wszystkie wojny w jakich brał udział, mimo nieraz odniesionych poważnych ran…
Jego nazwiskiem nazwano ulice w kilkunastu polskich miastach m.in.: w Warszawie, Łodzi, Lublinie, Nowym Sączu, Koninie, a także w Częstochowie. Imię profesora nosi także jeden z lodowców na Alasce. Dorobek naukowy Eugeniusza Romera obejmuje blisko pięćset pozycji ze wszystkich dziedzin geografii, sześćdziesiąt atlasów i sto czterdzieści map ściennych. Nauka stanowiła dla niego istotny cel i sens życia. Był odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta, złotymi medalami Towarzystwa Geograficznego w Paryżu oraz Towarzystwa Geograficznego w Chicago. Dokonania jakimi cieszył się uczony zaowocowały doktoratami honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego (1934) i Uniwersytetu Jagiellońskiego (1947).
Styczeń i luty był czasem zabaw karnawałowych. Urządzano je także w Częstochowie. W hotelu „Polonia” bal karnawałowy zorganizowało stowarzyszenie pracownic wojskowych, zaś zabawę taneczną zorganizowało Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia”. Zabawę taneczną kolejarzy urządzono w lokalu Związku Zawodowego Pracowników Kolejowych przy ul. Piłsudskiego. W sali Straży Ogniowej Ochotniczej zabawę taneczną urządzili pracownicy wytwarzający wędliny. Związek Zawodowy Pracowników Drukarskich zabawę taneczną urządził w Sali „Harmonia” przy ul. Strażackiej 5.
Antoni Petrykiewicz to wielki patriota. W obronie ojczyzny przez ukraińskim najeźdźcą stanął do walki nie zważając na swój dziecięcy wiek. 14 stycznia minęła 102 rocznica jego bohaterskiej śmierci.
Spiesząc się w dniu dzisiejszym nie zauważamy co dzieje się teraz, co nas otacza, co można zobaczyć wokół. Współczesność przechodzi pod palcami, nie powalając zatrzymać się. Tym bardziej budzi zainteresowanie odpowiedź na pytanie jak żyli ludzie, co ich otaczało, jakie mieli problemy, czym się zajmowali, jak spędzali swój czas wolny. Brakuje takich opisów, tym bardziej takie teksty zasługują na zatrzymanie, wnikliwą uwagę.
„Mamy przed sobą dwa lata niepodległego bytu państwowego. Dziś rozpoczyna się trzeci rok gospodarki na własnej ziemi. Rok ubiegły, 1920, ciężki był. Nadludzkim wysiłkiem wywalczył wprawdzie naród pokój na Wschodzie, ale niebezpieczeństwo niezupełnie zostało usunięte. Natomiast ponieśliśmy ciężkie straty na Zachodzie. Przegrany plebiscyt mazurski i warmijski, sprawa gdańska uregulowana z widoczną krzywdą Polski, przegrana w sporze o Śląsk Cieszyński, przewlekanie się sprawy górnośląskiej – oto czarne karty dziejów roku 1920. Dźwignęła się Polska i rosła wszędzie, gdzie decyzję pozostawiono armii polskiej, przegrywała z kretesem, gdzie decydowała o losach jej dyplomacja.
Bohater dzisiejszego wspomnienia to człowiek, o którym niełatwo informację pozyskać, ponieważ nawet swoim najbliższym niewiele opowiadał o wojennych losach. Urodził się w Częstochowie 6 maja 1912 w rodzinie Józefa Banasika i Wiktorii z domu Kuśmierskiej (oprócz niego mieli jeszcze jednego syna). Od najmłodszych lat interesował się mechaniką i matematyką, zdobywał też sprawności i praktyczne umiejętności w harcerstwie (1923–29).
Od lat zajmuję się badaniem historii okresu II wojny światowej na bliskich mi rodzinnie terenach ziemi częstochowsko-radomszczańskiej. Owocem tych poczynań było kilka książek. Najbardziej intrygowały mnie tajemnicze, niewyjaśnione historie z tamtych czasów. Okazuje się, że chociaż już 75 lat minęło od zakończenia wojny, nadal jest wiele niewyjaśnionych wydarzeń i wielu zapomnianych, nieznanych bohaterów tej Ziemi.
Wiele wybitnych postaci historycznych było mocno związanych z Częstochową. Na łamach naszego Magazynu Historycznego „Nad Wartą” niejednokrotnie przedstawialiśmy osoby zasłużone dla odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r., działaczy niepodległościowych oraz wojskowych, mających również swój życiowy epizod związany z Częstochową, m.in., Józefa Piłsudskiego, Mariana Żegotę-Januszajtisa i Gustawa Orlicz-Dreszera. W niniejszym artykule skupimy się na przedstawicielu polskiego Kościoła Katolickiego – Ojcu Augustynie Kordeckim, który zasłynął dzielną postawą i obroną Jasnej Góry przed szwedzkim najazdem w 1655 r. Osobę bohaterskiego Ojca przeora i Jego dokonania należy przypominać. Nieprzypadkowo jedna z ulic, nieopodal klasztoru jasnogórskiego, została nazwana jego imieniem. 27 grudnia br. mija 365. rocznica zakończenia oblężenia Jasnej Góry przez wojska szwedzkie, rozpoczętego 18 listopada 1655 r.
W świecie west burgerów, hot-dogów i pizz uchodzi gdzieś, zanika, przebogata niegdyś tradycja kulinarna poszczególnych regionów, ziem, miejscowości. Coś co było kiedyś codziennym rytuałem, spotkaniem i rozmową przy stole, stało się bezimienną konsumpcją w towarzystwie włączonego telewizora czy komputera. Smaki i zapachy zanikły, pojawiają się tylko w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Być może w kwarantannie spowodowanej „Wielką Zarazą ze Wschodu”, warto spróbować nie pamiętać o czasie teraźniejszym, odbyć kulinarną podróż w przeszłość. Artykuł niniejszy ma na celu przypomnienie dawnej kuchni i chociaż niektórych dawnych smaków Ziemi Częstochowskiej.
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Już za chwilę będziemy głęboko przeżywać te wyjątkowe dni. Przedświąteczny czas kojarzy się nieodzownie m.in. z budowaniem szopek bożonarodzeniowych. Szopki symbolizują jedność rodziny, pokój, miłość, nadzieję. Stanowią one niezwykłą oprawę w czasie świąt. Cieszą oczy do 2 lutego, czyli do święta Ofiarowania Pańskiego (Matki Bożej Gromnicznej). W ich budowę angażują się dorośli, dzieci i młodzież. Szopki powstają przede wszystkim w kościołach, ale zdobią także nasze mieszkania.
W dniach od 11 do 20 listopada 1920 roku, w czasie samodzielnie prowadzonej kampanii wojennej na Ukrainie została rozbita przez Armię Czerwoną, licząca 40 000 żołnierzy, sojusznicza Wojsku Polskiemu, Ukraińska Armia Ludowa. 21 listopada 1920 roku pobici Ukraińcy ewakuowali się do Polski, gdzie zostali internowani.
Siłą i skarbem naszego Narodu są nie tylko odważni mężczyźni, ale i dzielne kobiety, jak Wanda Bzowska, dla której rodzina i Ojczyzna stanowiły motor działania przez całe życie. Ta niezwykła dama przyszła na świat 30 stycznia 1884 w Charsznicy w powiecie miechowskim w rodzinie Leona Bojarskiego oraz Katarzyny ze Skórzewskich.
Historia poszukiwań sztandaru 7 Pułku Artylerii Lekkiej, który zaginął we wrześniu 1939 roku, sięga lat 60-tych ubiegłego wieku i z pewnością mogłaby stanowić materiał na dobrą powieść przygodowo-sensacyjną. Wersji o losach pułkowego symbolu, legend, tajemniczych map było niezwykle wiele. Szukano go pod Janowem, pod Lelowem, a niektóre tropy prowadziły nawet w rejon Skarżyska-Kamiennej.
Od kiedy tylko niemieckie oddziały frontowe Wehrmachtu, Selbschutzu i posuwające się za nimi jednostki Einatzgruppen wkroczyły na polskie terytorium we wrześniu 1939 r., ich szlak znaczyło pasmo zbrodni. Zgodnie z rozkazami i wytycznymi szefa RSHA – Policji Politycznej i Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy – Obergruppenführera SS Reinharda Heidricha coraz częściej przybierały formę planowej i zorganizowanej eksterminacji.