W piątek (8 marca) doszło do długo wyczekiwanej prezentacji Tauron Włókniarza Częstochowa. Uroczyste spotkanie zawodników tej drużyny z kibicami miało miejsce w częstochowskiej Galerii Jurajskiej. Zaraz po zakończeniu imprezy rozmawialiśmy z Kajetanem Kupcem. Niespełna 19-latek nie ukrywa swoich ambicji co do bycia liderem formacji młodzieżowej ekipy „Lwów”.
Kajtku, właśnie jesteśmy po prezentacji Tauron Włókniarza Częstochowa, którego jesteś członkiem. Powiedz proszę, jakie wrażenia odniosłeś po tej imprezie? Czy dla Ciebie to coś nowego?
Prezentacje jak ta właśnie miniona budzą inne odczucia niż te przed meczami ligowymi. To jest fajne, kiedy możemy się spotkać „sam na sam” z zagorzałymi kibicami, którzy przybywają na każdy nasz mecz, czy na tego typu eventy, jak ten piątkowy. Trzeba to docenić, że fani regularnie przychodzą na imprezy z naszym udziałem. Zawsze jest fajna atmosfera, na którą nigdy nie można narzekać. Jest to jak najbardziej pozytywne.
Na prezentacji mieliście okazję bezpośrednio spotkać się z kibicami, porozmawiać czy rozdać im autografy. Jakie w związku z tym przejawiały się u Ciebie emocje? Czy odczuwałeś jakiś mały stres, gdy stawałeś twarzą w twarz z kibicami, którzy na co dzień oglądają cię na torze?
Pamiętam, że to są nasi kibice, którzy nas wspierają. Są to ludzie, będący z nami na dobre i złe. Tym bardziej jest to dobre, że możemy dla nich tutaj być, spotykać się, mieć z nimi interakcję. Na pewno sami kibice zawsze też na to liczą i czekają. Takie sytuacje wpływają na plus, jeśli chodzi o relacje z naszymi sympatykami. Kibice dzięki temu widzą, że my też chcemy z nimi interakcji etc. Z racji tego raczej nie przechodzi przez nas stres przy bezpośredniej obecności kibiców, także na oficjalnej prezentacji. Wręcz przeciwnie, cieszymy się z tego, że przychodzą się z nami spotkać.
Za wami zgrupowanie w hiszpańskim Calpe. Dla Ciebie na pewno było to coś nowego, bo nie miałeś jeszcze okazji udać się na obóz swojej drużyny, w której na co dzień startujesz, za granicę.
Tak. To był mój pierwszy wyjazd na obóz za granicą i w ogóle pierwsze takie zgrupowanie Włókniarza dłuższego czasu. Cieszę się bardzo z tego wyjazdu. Wszyscy na tym obozie mieliśmy cały czas uśmiechy na twarzach. Nie było żadnych spięć. Każdy z nas z tego pobytu w Hiszpanii był zadowolony. Panowała bardzo dobra atmosfera, szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ostatni raz taka była w naszej drużynie. Z pewnością bardzo mocno to zaprocentuje w przyszłości.
Czyli o dalszą atmosferę w drużynie jesteś raczej spokojny?
Tak. Atmosfera w zespole jest bardzo ważna, a obóz w Calpe był po to, aby ją wzmocnić. Myślę, że w pełni udało się to zrealizować. Skutki tego zgrupowania są bardzo dobre. Wszyscy jesteśmy zadowoleni. Uważam, że z każdym kolejnym spotkaniem w PGE Ekstralidze atmosfera w zespole będzie coraz bardziej rozwijać się na płaszczyźnie tzw. „meczowej współpracy”. To jest nasz główny cel. O to właśnie chodzi, żeby drużyna była drużyną nie tylko na obozie, ale zwłaszcza podczas meczów.
Wracając jeszcze na moment do tematu obozu w Calpe, jak już podkreśliłeś, wspominasz go bardzo pozytywnie. Jednak czy mimo wszystko w czasie tego zgrupowania trudności sprawiały Tobie jakieś elementy treningowe, przygotowawcze?
Myślę, że na pewno trudności mogły sprawić mi dogonienie Mikkela (Michelsena – przyp. red.) i Leona (Madsena – przyp. red.) w jeździe na rowerach. Oni w czasie jazd odstawali od reszty grupy. Wiadomo, że treningi w terenach górzystych, do których w zasadzie nie jest się przyzwyczajonym, są później odczuwalne w następnym dniu. Tak czy inaczej plan obozu był ułożony tak, aby każdy mógł się zregenerować i miał czas na zebranie sił. Dlatego z niczym nie było problemu, wszyscy się przygotowaliśmy i daliśmy radę.
Wprawdzie każdy z nas przygotowywał się wcześniej indywidualnie, ale później sprawdziliśmy się w trakcie obozu. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu 2024. Moim zdaniem mijająca zima została przepracowana ciężko, ale zarazem pozytywnie. Teraz pozostaje nam tylko czekać i zobaczymy, jaki przyniesie to skutki w najbliższym sezonie.
Wspomniałeś o tym, że Mikkela Michelsena oraz Leona Madsena ciężko było prześcignąć w jeździe na rowerze w Hiszpani. Czyli jak rozumiem, zamierzasz popracować nie tylko w żużlu, ale i w kwestii jazdy na rowerze, aby w końcu im dorównać (uśmiech)?
Tak jest. Cały czas się nad tym skupiam, aby w przyszłym roku – podczas kolejnego grupowego wyjazdu – im dorównać. Żeby pod tym kątem przygotować się lepiej. Nie ukrywam, że jazdą na rowerze zaraziłem się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To jest fajna zajawka i z całą pewnością będę tę pasję kontynuować także w trakcie sezonu. Zamierzam postawić sobie wyżej poprzeczkę i mam nadzieję, że w przyszłym roku dorównam obydwóm zawodnikom. A jeśli chodzi o żużel, to mam podobne cele.
Za nami już pierwsze treningi na torze żużlowym. Niemal od razu, gdy wróciliście z Hiszpanii, wsiedliście na motocykle. Jakie są Twoje wrażenia po pierwszych próbnych jazdach na częstochowskim owalu po długiej zimowej przerwie?
Bardzo dobre. Myślę, że chyba niczego nie pozapominałem. Nie popełniałem błędów, a już na pewno nie jakichś rażących, podczas żużlowej jazdy. Z tego co widzę i wnioskuję, wszyscy są zadowoleni z obecnego stanu toru. Sam pozytywnie odbieram torowe przygotowania w Częstochowie. Moim zdaniem tor był bardzo dobry, równy, nie sprawiał problemów podczas jazdy. Myślę, że będziemy z niego zadowoleni w nadchodzącym sezonie, przynajmniej takie mam nadzieję. W każdym razie śmiało mogę powiedzieć, że jeździ się na nim dużo lepiej.
Jeszcze w tamtym roku, kilka tygodni po sezonie ligowym 2023 rozpoczęto prace nad częstochowskim torem. Właśnie już wtedy podejmowano działania co do nawierzchni z założeniami, aby była ona waszym atutem. Sądząc i wnioskując po Twoich wypowiedzianych przed chwilą słowach, wygląda na to, że w końcu – bądź też ponownie – ten tor będzie Waszym sprzymierzeńcem…
Myślę, że trener, jak również i cały sztab szkoleniowy, razem toromistrzem pracują mocno i konsekwentnie nad tym, aby częstochowski tor był naszym atutem. Wszyscy głęboko na to liczymy, bo tak według mojej opinii generalnie powinno być. W żużlu jest przyjęta ogólna teza, że drużyna przyjezdna powinna mieć większe problemy z odczytaniem danego, „obcego” toru niż ta, która jest na nim gospodarzem. W zeszłym roku – w przypadku choćby naszego toru – było z tym różnie. Dlatego tym bardziej wszyscy pracujemy; zawodnicy w kwestii sprzętowej, a sztab szkoleniowy m.in. w kwestii torowej. Zmiany na naszym torze były i w nowy sezon będziemy wchodzić z nadzieją.
Z jakimi nadziejami patrzysz na PGE Ekstraligę A.D. 2024. Podejrzewam, że na pewno na zdobycie medalu Drużynowych Mistrzostw Polski przez Włókniarza, ale jakiego kruszcu?
Obserwujemy inne drużyny i rozglądamy się za nimi. Nie ma w tej lidze słabych rywali. Wszyscy równie mocno przygotowują się do sezonu. Na pewno chcemy wywalczyć medal, bez dwóch zdań. Wszyscy jednakże jesteśmy sportowcami. Każdy z nas ma swoje ambicje i chcemy jak najlepiej wypaść, pojechać i zapunktować. Wydaje mi się, że wszystkie zespoły przygotowują się po to, aby koniec końców stanąć na najwyższym stopniu podium. Czy to się nam uda? Zobaczymy. Nie chcę niczego obiecywać, ale na pewno dołożymy wszelkich starań, żeby tak się skończyło.
Wygląda na to – a przynajmniej w tym momencie się tak wydaje – że będziesz stanowić podstawową juniorską parę Tauron Włókniarza w meczach PGE Ekstraligi razem z Kacprem Halkiewiczem. W odwodzie jest jednak chociażby Szymon Ludwiczak, który już w zeszłym sezonie w rozgrywkach młodzieżowych pokazywał na co go stać. W trakcie minionego okresu przygotowawczego również nie odpuszczał i dawał z siebie wszystko. Sądzisz zatem, że szykuje się rywalizacja o miejsce w ligowym składzie pierwszej drużyny wśród juniorów?
Przygotowywałem się, jak tylko mogłem. Robiłem i nadal robię wszystko, by zostać liderem formacji juniorskiej w naszym teamie. Zamierzam nim być. Tym samym chcę mieć pewnie miejsce w składzie i jechać najlepiej, jak tylko można, żeby „pchać” drużynę do przodu. Uczynię wszystko, by tak było.
Przejdźmy teraz do Waszego meczu inauguracyjnego w PGE Ekstralidze 2024 w Lesznie z miejscową Fogo Unią 12 kwietnia. Ty w ubiegłym roku nie miałeś okazji pojeździć na tamtejszym obiekcie w zmaganiach ligowych. Wystawiony byłeś bowiem na rezerwę, a zastępował ciebie Kacper Halkiewicz. Jednak startowałeś w przeszłości na leszczyńskim torze, chociażby w zmaganiach juniorskich. Coś możesz powiedzieć na temat geometrii tej nawierzchni?
Moim zdaniem leszczyński tor to jest taki, gdzie miejscowi mają atut. Z tego co wiem, gospodarze mają tam opanowane ścieżki, wszelakie linie toru, co podczas meczu potrafią wykorzystać. Nie mówię tutaj wyłącznie o seniorach, ale również o juniorach. Jednakże w zeszłym roku udało mi się tam troszkę pościgać, choćby właśnie w zawodach młodzieżowych. Nieco rozgryzłem taktykę jazdy chłopaków z Leszna. Zapamiętałem też tamtejsze ścieżki. Pojedziemy tam na ligową inaugurację oczywiście po zwycięstwo. Zdaję sobie sprawę, że może być to ciężki mecz. Wydaje mi się jednak, że jesteśmy w stanie wywieźć stamtąd dobry wynik.
W tym momencie bilans jest do przodu dla nas. W ostatnich dwóch latach bowiem w Lesznie wygrywaliśmy. Tak więc jak najbardziej jestem dobrej myśli. Mamy mocną drużynę na czele z mistrzami Europy i wicemistrzami świata. Będziemy walczyć.
Co – poza zdobywaniem przyzwoitych punktacji w PGE Ekstralidze – chciałbyś osiągnąć w sezonie 2024? Masz jakieś plany indywidualne?
Jak najwyższe miejsca w indywidualnych zawodach juniorskich. Ponadto chciałbym być w czołówce juniorów, startujących w PGE Ekstralidze w tym roku. Moim celem – jak już wcześniej wspomniałem – jest też stanie liderem formacji młodzieżowej Włókniarza, „pchać” drużynę do przodu. Również chcę solidnie punktować w Zapleczach Kadry Juniorów czy innych młodzieżowych turniejach, zajmować pozycje na podium. To już jest ten czas.
Tak więc, jeśli chodzi o rozgrywki juniorskie, zajmowanie w nich najlepszych lokat, w grę wchodzą także: Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwa Polski, Srebrny Kask i Brązowy Kask?
Każde następne zawody są dla mnie najważniejsze. Do wszystkich podchodzę równie poważnie i staram się w nich dawać 100 % z siebie, żeby później móc się pochwalić dobrymi wynikami.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński
Na zdjęciu: Kajetan Kupiec (z prawej) razem z Tomaszem Lorkiem, znanym dziennikarzem żużlowym, podczas tegorocznej prezentacji zespołu Tauron Włókniarza Częstochowa.