Paulina Jagła, przyjmująca EWDAR KS Silesii Częstochowa po meczu z NTSK AZS Nysa: „Była to dla nas niespodzianka, że fajnie i gładko nam poszło”


EWDAR KS Silesia Częstochowa, pokonując w sobotę (17 lutego) na własnym terenie NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa 3:0, umocniła się na pozycji lidera tabeli 3. grupy 2. Ligi. Jednocześnie podopieczne Urszuli Jędrys-Szynkiel wykonały następny poważny krok w stronę awansu do turnieju półfinałowego całych zmagań. Tuż po spotkaniu z drużyną z województwa opolskiego krótkiego wywiadu udzieliła nam zawodniczka Silesii, Paulina Jagła, grająca na przyjęciu.

Za nami mecz na szczycie 3. grupy 2. Ligi, którego zresztą wygrałyście 3:0. Lepszego scenariusza nie mogłyście chyba sobie wyobrazić ani tym bardziej wymarzyć…

– Tak. Był to dla nas bardzo ważny mecz choćby z tego względu, że mógł i może nam zapewnić dobrą, prostą drogę do półfinałów. Przygotowywałyśmy się do niego bardzo długo. Chciałyśmy pokazać wszystko, co potrafimy i myślę, że jak najbardziej fajnie nam to wyszło.

Czy zakładałyście, że ten mecz może skończyć się po trzech setach? Spodziewałyście się tego?

– Na pewno bardzo tego chciałyśmy. Jednakże powiem szczerze, że była to dla nas niespodzianka, że fajnie i gładko nam to poszło, bez jakichś większych problemów.

W pierwszym oraz trzecim secie pewnie wygrałyście odpowiednio 25:17 i 25:15. Z kolei w drugim zwyciężyłyście na przewagi 28:26. W związku z tym chciałbym zadać pytanie nieco z przymrużeniem oka: czy nie odnosiłyście wrażenia – a przynajmniej Ty sama – że w sobotę grało się Wam lepiej właśnie po lewej stronie boiska, patrząc z punktu widzenia trybun w Hali Politechnik?

– Mogło tak być (uśmiech). Po lewej stronie hali, na trybunach siedzieli bowiem nasi kibice, którzy w sobotę nas mocno wspierali. Było to fajne i przyjemne, a co najważniejsze ich doping mocno nas uskrzydlił, jak zresztą zawsze.

W meczu z nyską drużyną powróciłaś do pierwszej, wyjściowej szóstki drużyny Silesii po dłuższej przerwie. Jakie odniosłaś zatem wrażenia? Co czułaś w czasie powrotu na parkiet po dłuższym rozbracie z boiskiem?

– Przede wszystkim bardzo się cieszę, że wróciłam do gry. Przez dłuższy okres czasu nie mogłam grać z powodu kontuzji palca. Na parkiecie natomiast czuję się coraz bardziej pewnie i wierzę, że w tej kwestii będzie jeszcze lepiej.

A ze swojej sobotniej postawy byłaś zadowolona?

– Myślę, że tak. Nie czuję się co prawda jeszcze w stu procentach pewna, tak jak bym w pełni tego chciała. Wszak moja przerwa była długa. Jednakże uważam, iż moja forma jest na tę chwilę przynajmniej „OK”. Z pewnością jestem na dobrej drodze, by w niedługim czasie moja dyspozycja była optymalna.

W każdym razie najważniejsze były wynik i cała gra drużyny…

– Dokładnie tak. W sobotę – można powiedzieć – praktycznie wszystko nam bardzo dobrze wychodziło. Przede wszystkim panowała bardzo dobra atmosfera, co również zaważyło na końcowym wyniku.

Przed Wami kolejne starcia, tym razem na wyjeździe. Pierwsze – w ramach zaległości – rozegracie 28 lutego w Mysłowicach z tamtejszą Silesią Volley, a drugie – już zgodnie z planem – 2 marca w Jankowie Przygodzkim z Baryczem. Obydwie drużyny są z górnej półki, ale udowodniłyście – choćby właśnie w sobotę – że z takimi ekipami potraficie grać i – co najważniejsze – wygrywać.

Oczywiście. Myślę, że teraz droga do zakończenia fazy zasadniczej będzie bardzo przyjemna. Będziemy dalej trenować i jak najmocniej przygotowywać się do następnych meczów. Uważam, że – przynajmniej jeśli chodzi fazę grupową – może być już tylko lepiej.

Jakie zatem będziecie miały nastawienia co do wyjazdów do Mysłowic i Jankowa Przygodzkiego?

– Jak najbardziej pozytywne. Myślę, że najbliższe treningi pokażą naszą obecną formę i jednocześnie będą ją budować. Mamy nadzieję, że w kolejnych meczach poradzimy równie dobrze jak we wcześniejszych.

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

– Dziękuję.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *