Podczas Konwencji Programowej Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach odbył się również panel, poświęcony kondycji i przyszłości miast, które w reformie administracyjnej w roku 1998 utraciły wojewódzki status.
Studium przypadku stanowiły trzy ośrodki dzisiejszego województwa dolnośląskiego: Jelenia Góra, Legnica, Wałbrzych; „rzucone” jednakowoż na szerokie, ogólnokrajowe, porównawcze tło. W tych zestawieniach, przygotowanych przez pracowników naukowych szkół wyższych Jeleniej Góry, Legnicy, Wałbrzycha i Wrocławia – Częstochowa, przynajmniej trzykrotnie, była głównym bohaterem.
Po pierwsze, spośród wszystkich byłych miast wojewódzkich, ofiar „reformy” 1998 roku, Częstochowa ma bodaj najlepsze położenie komunikacyjne. Wszyscy nam tego zazdroszczą i to jest pierwszy i ostatni częstochowski plus.
Dalej jest już tylko dramatycznie źle. Zajmujemy, spośród wszystkich 33, „wojewódzko zlikwidowanych” w 1998 roku miast – miejsce pierwsze w tabeli ośrodków najszybciej się wyludniających.
W innym zestawieniu, dotyczącym poziomu inwestycji, zwłaszcza tych generujących nowe miejsca pracy, Częstochowa jest w ostatniej trójce (przypominam: spośród tych samych 33 miast), z jawną i samobójczą tendencją, by, podobnie jak w przypadku tempa wyludnienia, osiąść na samym dnie.
Czyż może być inaczej, skoro ponownie wybrany w 2014 roku na prezydenta Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk z SLD, dzisiaj rządzący w koalicji z PO i Mieszkańcami Częstochowy Marcina Marandy, podczas także ubiegłorocznej kampanii samorządowej utrzymywał, że tworzenie nowych miejsc pracy to nie jest obowiązek prezydenta miasta i że nie z tego prezydent powinien być rozliczany. Gdy, w kuluarach katowickiej Konwencji PiS, powiedziałem o tym samorządowcom i pracownikom naukowym z Jeleniej Góry, Legnicy i Wałbrzycha – wybuchli pustym śmiechem. Ich prezydenci – tworzenie nowych miejsc pracy – traktują jako swe pierwszoplanowe zadanie i mają pełną świadomość, że z tego właśnie, w pierwszym rzędzie, są przez samych mieszkańców – skrupulatnie rozliczani.
Jaki z tego wniosek dla Częstochowy i okręgu częstochowskiego?
Tworzeniu nowych miejsc pracy Prawo i Sprawiedliwość w swym programie wyborczym przyznaje kluczowe i wybitnie priorytetowe miejsce. Ma temu służyć, między innymi, realizacja jednego z naszych programowych celów głównych, którym jest: reindustrializacja, czyli powrót przemysłu na polskie ziemie.
Częstochowa musi żądać dla siebie środków centralnych w części odpowiadającej jej pozycji – w dalszym ciągu – 13. po względem ilości mieszkańców miasta w kraju, jak i – mam nadzieję – niewygasłej w Częstochowianach nie tylko – historycznej świadomości, iż nasze miasto było przed I i II wojną światową jednym z najważniejszych polskich ośrodków przemysłowych, a po wojnie – bardzo ważnym.
Prawo i Sprawiedliwość ma dla mieszkańców Częstochowy i okręgu częstochowskiego jeszcze jedną, bardzo istotną propozycję, której wartości nie sposób przecenić: powrót województwa częstochowskiego na administracyjną mapę Polski.
O powrocie województwa częstochowskiego rozstrzygną w praktyce sami jego przyszli mieszkańcy – drogą szeroko zakrojonych konsultacji.
Wolę polityczną Prawa i Sprawiedliwości w tej fundamentalnej dla wszystkich Częstochowian sprawie wielokrotnie potwierdzał sam pan prezes Jarosław Kaczyński, ostatnio w rozmowie ze mną, 29 września 2015 roku.
Dla cywilizacyjnego rozwoju Częstochowy i okręgu będzie to mieć znaczenie przełomowe i kluczowe, także w kontekście powstania kilku tysięcy nowych miejsc pracy.
Poseł SZYMON GIŻYŃSKI