II liga
Zaledwie kilka dni dzieliło w tym roku jesień od… wiosny. Oczywiście wiosny piłkarskiej w II lidze. Po zakończeniu pierwszej, jesiennej, odsłony na drugim froncie piłkarze niemal natychmiast przystąpili do rywalizacji w rundzie rewanżowej. I aniśmy się obejrzeli, a mamy za sobą już dwie wiosenne kolejki. Patrząc na rezultaty obu serii trudno oprzeć się wrażeniu, że wiosna przyszła odrobinę za wcześnie. Drugoligowcy mają już w nogach 21 spotkań ligowych, większość także mecze pucharowe. I to widać na boiskach. Zawodnicy są zmęczeni, a szkoleniowcy nie ukrywają, że teraz, to już tylko odrabianie pańszczyzny. Można zgodzić się z opinią trenerów, choć nie zmienia to faktu, że – pańszczyzna nie pańszczyzna – punkty liczą się dokładnie tak samo, jakby zdobywane były wiosną. O przemęczeniu długim sezonem najlepiej świadczy fakt, że w ostatniej, 21. serii padło zaledwie 15 bramek. W 10 meczach zanotowaliśmy aż 7 remisów. Gospodarze wygrali dwa razy, goście tylko raz. Popatrzmy co wydarzyło się w dwóch wiosennych kolejkach drugiej ligi.
Prawie pierwszoligowcy
Na dwóch pierwszych miejscach od dawna bez żadnych zmian. Prowadzi Lech przed Orlenem i trudno przypuszczać, by jakikolwiek zespół włączył się jeszcze do rywalizacji. Obie jedenastki są już, choć to dopiero trochę więcej niż pół sezonu, jedną nogą w ekstraklasie. Zmęczenie bardziej widać po drużynie z Płocka, która w dwóch ostatnich meczach dwukrotnie bezbramkowo zremisowała. Lepiej spisał się Lech, który raz wygrał i raz podzielił się punktami. Warto przypomnieć, że poznanianie są jedynym zespołem, który nie zaznał jeszcze porażki w tym sezonie. To wzbudzające szacunek osiągnięcie.
Walka o baraże
Za plecami dwójki liderów toczy się niezmiernie ciekawa walka o dwa miejsca premiowane barażami (z dwójką pierwszoligowców z miejsc 14. i 13.) o ekstraklasę. W tej chwili o dwa miejsca rywalizują cztery zespoły: Świt, Hetman, Bełchatów i Garbarnia. Być może do walki włączy się ktoś jeszcze, na przykład Tłoki Gorzyce, w których występuje Piotr Bański. Wspomniana czwórka grała wyjątkowo zgodnie w ostatnich kolejkach, notując po jednej wygranej i jednym remisie. Gorzej powiodło się Tłokom, które jeden mecz wygrały i jeden przegrały.
Złoty środek
Dla wszystkich zespołów, które na pewno nie będą rywalizować o I ligę, a są za silne, by mieć kłopoty z utrzymaniem, celem staje się środek tabeli. To bezpieczna przystań, pod warunkiem jednak, że częściej się wygrywa niż przegrywa. Między zajmującymi 7. miejsce Tłokami (32 pkt.) a 14. Polarem (23) jest zaledwie 9 punktów różnicy. To dużo i mało zarazem. Pewne jest, że cały ten środek będzie starał się utrzymać stan posiadania. A to nie rokuje najlepiej zespołom znajdującym się poniżej kreski, czyli strefy zagrożenia. Ta strefa jest w tym sezonie znacznie poszerzona. Z II ligi spada bowiem aż 6 drużyn, a nie 4, jak było w poprzednich sezonach.
Poniżej kreski
To, niestety, najbardziej zajmująca część tabeli dla kibiców Myszkowa. Zespołu Piotra Piekarczyka nie trzeba jednak długo szukać, bo osunął się właśnie na ostatnie miejsce. Dwa ostatnie występy przyniosły myszkowianom zaledwie jeden punkt. Najpierw przegrali przed własną widownią z Garbarnią 1:2, a w sobotę, 17 listopada, bezbramkowo zremisowali z innym beniaminkiem, Jagiellonią w Białymstoku. Myszków ma w tej chwili na koncie tylko 18 punktów. Do bezpiecznego, na razie, Polaru (23) traci zaledwie 5 punktów. To doprawdy zdumiewające! Po 21 seriach, po beznadziejnie słabej postawie przez całą rundę, Myszków traci tylko 5 punktów do bezpiecznej strefy! No, jeśli z tej lekcji Piotr Piekarczyk i jego podopieczni nie wyciągną odpowiednich wniosków, to nie ma o czym mówić. W sumie, trzeba mieć niebywałe szczęście…
Jeszcze dwa mgnienia wiosny
Czyli dwie wiosenne kolejki tej jesieni. Pierwsza z nich już w najbliższą sobotę, 24 listopada. Ciekawy dla Myszkowa jest układ par, jest szansa, że do ostatniego meczu ligowego w tym roku drużyna Piotra Piekarczyka przystąpi w trochę lepszych nastrojach. Realnie można nawet myśleć o miejscu w bezpiecznej strefie. To powinien być dla myszkowian cel numer jeden. Warunkiem jest jednak zwycięstwo w najbliższym spotkaniu. Rywalem będzie Zagłębie Sosnowiec. To całkiem niezły zespół, choć bez przesady. Można go ograć. Tym bardziej, że stawka jest niebagatelna. Poza tym, zespoły, znajdujące się w tabeli przed Myszkowem mają trudne mecze i równie trudnych przeciwników. Jagiellonia wyjeżdża do Płocka i wróci raczej bez punktów. Ruch Radzionków jedzie z kolei do Wrocławia, a tam miejscowy Polar rzadko jednak traci punkty. ŁKS udaje się do Nowego Dworu. Bardzo prawdopodobne, że wszystkie wymienione zespoły, które wyprzedzają na razie Myszkow nie wzbogacą swojego konta. Dlatego tak ważna jest wygrana ekipy Piekarczyka. Trzy “oczka” przesunęłyby zespół o kilka miejsc w tabeli. Trzeba tylko wygrać.
ANDRZEJ KAWKA