ELEKTRYCZNE GITARY U LEE COOPERA
Niedawno Lee Cooper obchodził 20-lecie obecności w Polsce i Częstochowie. Z tej okazji na oficjalnym przyjęciu w Teatrze S wystąpił Kuba Sienkiewicz z zespołem „Elektryczne gitary”. Następnego dnia formacja spotkała się z fanami w sklepie Lee Coopera w Galerii Jurajskiej. Tam nasz fotoreporter rozmawiał z Kubą Sienkiewiczem.
Jak zaczęła się Państwa sympatia z Lee Cooperem?
– Pamiętam, jak założyłem koszulkę Lee Coopera do zdjęcia na okładkę naszej drugiej płyty „A ty co?” z 1993 roku. Po kilku miesiącach zgłosił się do nas prezes firmy pan Janusz Kania z propozycją ubierania naszego grupy. I tak się to zaczęło. Ruch z naszej strony był zupełnie niezamierzony, przypadkowy, firma odezwała się sama, co było dla nas miłe.
I jak czujecie się tych ubraniach?
– Mnie pasują, kolegów trzeba zapytać.
Jak grało się Panu na koncercie jubileuszowym Lee Coopera?
– Odbył się w niezobowiązującej atmosferze. Lubię takie sytuacje, bo mogłem elastycznie potraktować program i w zależności od reakcji widowni dopasowywać piosenki oraz nawiązywać kontakt z ludźmi. Na takich imprezach dla firm rzadko bywam, stąd występ był dla mnie ciekawym doświadczeniem.
Wykonuję zdjęcia na różnych koncertach zespołów i dawno tak dobrze się nie bawiłem i nie widziałem tak rozbawionej publiczności. Przy waszych wciąż aktualnych przebojach bawiła się doskonale i młodzież i starsi. Chyba i panowie dobrze się bawili?
– Ponieważ nie mamy prób do naszych występów , to co wydarza się na scenie, często nas zaskakuje, stąd bawimy się równie dobrze jak widownia.
Jakie macie Panowie dalsze plany?
– Właśnie zajmujemy się promocją nowej płyty „Nic mnie nie rusza”.
Będziecie częściej wpadać do Częstochowy?
– Bywamy w Częstochowie i jeśli będziemy zapraszani, to będziemy tu przyjeżdżać na każde zawołanie.
Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie i prowadzenie rozmowy
MARCIN SZPĄDROWSKI