Oto co po zakończeniu meczu szesnastej kolejki o mistrzostwo PKO Bank Polski Ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Cracovią, mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn: Dawid Szwarga i Jacek Zieliński.
Jacek Zieliński (trener Cracovii): Punkt zdobyty na terenie aktualnego mistrza Polski, zespołu, który reprezentuje nas w europejskich pucharach, każdy by przyjął z pocałowaniem ręki, natomiast prawda jest taka, że u nas w szatni są różne nastroje.
Twierdzę, że niedużo brakło do tego, żebyśmy sprawili niespodziankę, żebyśmy wygrali ten mecz, ale czegoś nam brakło w końcówce, dlatego mamy punkt, który naprawdę bardzo szanujemy. Ja to powiedziałem chłopakom w szatni. Myśląc o postępie, o kroku w przód, w górę, my musimy umieć takie mecze wygrywać. To dobry zaczyn na końcówkę rundy jesiennej, wszystko fajnie, tylko brakuje nam punktów, dlatego tak bardzo żałujemy,
Można było ten mecz rozwiązać w końcówce inaczej. Nie będziemy teraz dorabiać ideologii, nie udało się… Mamy punkt i po prostu go szanujemy. Wrócimy tu za 10 dni z mocnym postanowieniem, że to, czego nie udało się teraz, postaramy się zrobić w Pucharze Polski.
Dawid Szwarga (trener Rakowa Częstochowa): W zbyt prosty sposób Cracovia w pierwszej połowie meczu, w pierwszych 25-30 minutach, doprowadzała do stałych fragmentów gry i do przebywania na naszej połowie. To właściwie wszystko było spowodowane często długim podaniem, przegraniem pierwszego pojedynku główkowego i dzięki temu byli w stanie przebywać na naszej połowie wystarczająco długo, żeby kreować z tego stałe fragmenty gry, przy których właściwie w większości zachowaliśmy się dobrze. Oprócz tego jednego, który doprowadził do tego, że przegrywaliśmy do przerwy 0:1, więc po tych 25 minutach już lepiej zaczęliśmy kontrolować, co się dzieje na boisku. Potrafiliśmy wejść w trzecią tercję i doprowadzić do dwóch całkiem dobrych sytuacji.
Druga połowa to dobra reakcja. Oczywiście bywały fragmenty w tym meczu, w których mogliśmy zdecydowanie lepiej budować akcje, być bardziej cierpliwym jeszcze zepchnąć przeciwnika i nie decydować się tak szybko na podania kluczowe, na podanie w przestrzeń. I to by pewnie doprowadziło do tego, żebyśmy jeszcze więcej tych sytuacji klarownych stworzyli. Natomiast już dużo lepiej zabezpieczaliśmy się przed szybkim atakiem przeciwnika. Z tego co pamiętam rywal oddał jeden groźny strzał, który był sprowokowany naszym złym wybiciem piłki.
Kontrola meczu była na lepszym poziomie, ale wciąż nie na wystarczającym, żeby te spotkanie wygrać. Walczyliśmy do zwycięstwa do ostatnich minut i myślę, że to było widoczne. I faktycznie to my byliśmy zespołem, który był bliżej odniesienia zwycięstwa. Natomiast statystycznie to jest po prostu trudne, aby w spotkaniu, w którym zaczyna się od 0:1 w plecy, za każdym razem doprowadzać do strzelenia dwóch bądź więcej, większej liczby bramek, nie tracąc żadnej.
Podsumowując, przed nami 6 spotkań. Już dzisiaj dążymy do tego, żeby to spotkanie zamknąć, rozliczyć, jutro zrobić odprawę i już od poniedziałku skupiać się na Sturmie Graz.
Notował: Przemysław Pindor
Foto: Casandra Miszewska