Częstochowskie władze brną w in vitro. W ubiegłym roku 100 tysięcy złotych, w tegorocznym budżecie, głosami radnych PO i SLD, zagwarantowano kolejne 150 tysięcy złotych. A, na przykład w Krakowie stało się inaczej.
W czwartek wieczorem zwykle oglądam „Pospieszalskiego”. Tematyka programu „Bliżej” zapowiadanego na 17 stycznia zaintrygowała mnie w sposób szczególny, chciałem wysłuchać argumentów przedstawicieli organizacji, której się wymarzył „naród” śląski.
Ostatnio wiele mówi się o konieczności jednoczenia partii oraz organizacji prawicowych, konserwatywnych. Słuszny kierunek. Udowodnił to premier Węgier Victor Orbán, który stosując właśnie taką strategię kilka lat temu tryumfalnie powrócił do władzy, obejmując w swoim kraju samodzielne rządy.
Niestety, zupełnie bez większego odzewu obyło się orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 20 grudnia ubiegłego roku, dotyczące zgodności z konstytucją sposobu waloryzacji rent i emerytur. A sprawa przecież dotyczy w jakiś sposób wszystkich obywateli…
Niedawno obejrzałam ostatni odcinek serialu „Czas honoru”. Nie jestem historykiem, nie mam pretensji do komentowania jego wartości od strony rzetelności historycznej właśnie.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czas miłości i rodzinnego ciepła. Wewnętrznego spokoju.
Właściwie cały grudzień nosi w sobie świątecznego bakcyla. Najpierw św. Mikołaj, potem zakupowe szaleństwo z prezentami, sprzątanie, gotowanie i wreszcie Wigilia. Normalny człowiek dzięki tym wszystkim aspektom – niektórym męczącym, ale jednak za każdym razem przyjemnym – osiąga w pewnym sensie stan błogości, samozadowolenia.
Tymczasem w niedzielę, 9 grudnia szaleniec, prowokator, wandal sprofanował jasnogórski obraz Matki Bożej.Taka próba znieważenia Ikony nie miała miejsca od około pięciuset lat.
11 listopada przed godziną 10. Stoimy sporą grupą przed Katedrą Świętej Rodziny w Częstochowie. Za około pół godziny rozpocznie się Msza Święta w intencji Ojczyzny.
Stare powiedzenie mówi, że kto za młodu nie był socjalistą, ten nie ma serca, a kto na starość nie będzie prawicowcem, ten nie ma rozumu. Doświadczenie z panem Palikotem pokazuje, że można i odwrotnie.
11 listopada 2012 roku przeszedł do historii, zgodnie z założeniem zwolenników patriotyzmu bezobjawowego, jako dzień promocji polityki miłości Prezydenta i kolejnej okazji do obnażenia chuligańskiego oblicza polskiej prawicy.
Pewien chiński rolnik (bo to bajka chińska – taki znak czasu) orząc swoje pole nagle zauważył fragment wystający z ziemi. Okazało się, że był to brzeg beczki.
Dla każdego człowieka, który człowiekiem stara się być na co dzień, wobec tego co zobaczył i usłyszał w czasie transmitowanego na żywo, kolejnego posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, żadne już argumenty „oficjalnych czynników” wiarygodnymi być nie mogą.
10 lat – tyle już minęło od dnia zaginięcia Krzysztofa Olewnika- i doczekaliśmy się wizji lokalnej. Czy jest to jakiś kolejny już przełom w śledztwie? – trudno powiedzieć.
„Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”–- jakież emocje i poruszenie wywołał ten słynny list do biskupów niemieckich z połowy lat 60 ubiegłego wieku. Niejedna osoba z pewnością miała wątpliwości, czy to aby nie za wcześnie.
Syn i wnuk. Ile kosztowało ich dochodzenie do prawdy? Jaką cenę płacą za kłamstwa i matactwa tych „w” i „bez” mundurów, którzy za wszelką cenę postanowili bronić rosyjskiej wersji smoleńskiego zamachu? A może to jest tak, jak na jednym z portali napisał biograf śp. Anny Walentynowicz, że „…znów od Niej wszystko się zaczyna”?
Wiele znaków wskazuje na to, że nadchodząca jesień może być gorąca, i nie chodzi wcale o ocieplenie klimatu, czy przepowiednie naszych górali. Nawet nasz wzrost gospodarczy przybiera kolory jesieni, a zieleń jakby gdzieś wyparowała.
Z początkiem września Polska straciła dwóch wybitnych Obywateli. Naukowców, patriotów, ludzi nieprzeciętnych charakterem i zdolnościami, którzy swoje talenty oddali w służbie Polsce. Dlatego dziś, zamiast felietonu, krótko o nich. Ze zwykłej potrzeby serca…
Łańcuszek św. Antoniego, czyli wygrywają pierwsi, przegrywają pozostali. Czy ktoś się z tym spotkał? Czy miał okazję w tym uczestniczyć? Otóż mam przykrą wiadomość dla niestety większości z nas, bo to przecież większość przegrywa. Gdy pierwsi odchodzą z pieniędzmi, pozostali zostają z niczym, a już najbardziej boli, gdy przekręt jest legalny.
Dawni ziemianie – gorący polscy patrioci, przywiązani do tradycji przodków – wiedzieliby, jak obronić nasze rolnictwo.
Wywodzący się ze szlacheckiej, ziemiańskiej rodziny, Henryk Sienkiewicz wyłożył – krótkimi słowami swego ulubionego bohatera, Onufrego Zagłoby: „Zjadłbym co dobrego, byle dużo” – cały program dla polskiego rolnictwa. Przecież „zjadłbym co dobrego”, to w dzisiejszych realiach oznacza: precz z GMO i wielkopowierzchniowym tuczem.
Na warszawskich Powązkach Wojskowych trwają wciąż ekshumacje ofiar zbrodni komunistycznych. Z jam grobowych wydobyto kilkanaście szczątków ludzkich, w tym jeden szkielet kobiecy. Czaszki pogrzebanych mają charakterystyczne szczeliny w potylicy…