Śląska prasa z ekscytacją donosi, iż szef śląskiej Samoobrony i poseł Ziemi Lublinieckiej, Andrzej Grzesik zgłasza dyrektora swojego biura poselskiego na stanowisko wicewojewody śląskiego. Kosztem częstochowianina Artura Warzochy – jak skwapliwie i pośpiesznie sugerują śląscy dziennikarze i niektórzy śląscy politycy.
O komentarz poprosiliśmy lidera częstochowskiego Prawa i Sprawiedliwości, posła Szymona Giżyńskiego, który rekomendował Artura Warzochę na funkcję I Wicewojewody Śląskiego.
– Podczas niedawnej rozmowy poseł Andrzej Grzesik ujął mnie deklaracją, iż nie dopuści, by do przyszłego województwa częstochowskiego został przyłączony powiat lubliniecki – integralna przecież część śląskiej macierzy. Mocą tej, całkowicie przez mnie akceptowanej, logiki faworyt posła Grzesika – dwudziestoośmioletni Rafał Gwóźdź, urodzony i przez dwadzieścia lat mieszkaniec hiperśląskich Siemianowic Śląskich a, po ożenku, od dwu lat obywatel arcyśląskiej Ziemi Lublinieckiej – jest naturalnie ukształtowany i predystynowany do reprezentowania Śląska właściwego, a nie, Boże broń – Częstochowy i Ziemi Częstochowskiej.
Trzeba bowiem pamiętać, że Artur Warzocha został przez najwyższe czynniki Prawa i Sprawiedliwości desygnowany na I Wicewojewodę Śląskiego, po równo: dlatego, że się do tego nadaje i także dlatego, że godnie i bezdyskusyjnie reprezentuje metropolitalną Częstochowę i Ziemię Częstochowską. I zapewniam, że tak pozostanie.
Szanuję i poważam ambicje pana posła Andrzeja Grzesika i uznaję, iż szefując śląskiej Samoobronie dba o jej interesy. Ale ufam, że poseł Andrzej Grzesik dobrze wie, iż jego pomysł na wicewojewodę śląskiego może być zrealizowany tylko w parytecie Ziemi Śląskiej: od Lublińca po Katowice i Rybnik. A nie kosztem Częstochowy i Ziemi Częstochowskiej. Poza wszystkim: o działania przeciw Częstochowie i Ziemi Częstochowskiej – Andrzeja Grzesika, już dwukrotnie wybranego posłem w okręgu częstochowskim – nie śmiem nawet podejrzewać.
R