Czy drzewo jest ekologiczne? A czy węgiel jest ekologiczny? Przecież też jest z drzewa… Pytanie może banalne, i chociaż mój stosunek do ekologów, mówiąc delikatnie jest niezbyt gorący, to ich niedawne poczynania, to znaczy opanowanie komina Elektrowni Turów zaprzątnęły z pewnością głowy niejednej osoby.
Protest miał na celu zwrócenie uwagi na spalanie drzew w naszych elektrowniach, ponieważ jest ono uważane ze źródło odnawialne, a więc nieszkodliwe. Jest to z pewnością błędne przekonanie, ponieważ przy spalaniu do atmosfery wydziela się dwutlenek węgla, co z gospodarczego punktu widzenia jest procesem równie szkodliwym jak i w przypadku ekologii. Elektrownie, póki co monopoliści podnoszą cenę drzewa, o które walczą firmy z otwartego rynku, zarówno meblarskiego, czy budownictwa, a one nie mają już możliwości bezkarnego podnoszenia ceny. Swoją drogą, skoro drzewo jest ekologiczne i odnawialne, to przecież węgiel też, tylko potrzebuje więcej czasu aby powstać. Co na to uczeni z Brukseli? W końcu to od ich interpretacji, a właściwie widzimisię uznano ślimaka za rybę, a marchew za owoc. Czyżby na nic lepszego nie było ich stać? Czy całodzienna jazda (szczególnie w okresie letnim) przy włączonych światłach ma coś wspólnego z ekologią? Gdyby uwzględnić koszy jakie ponosimy w postaci zużycia paliwa, pomijając już ekologię, to za te środki z pewnością można by uratować więcej istnień, niż te, które rzekomo przed wypadkiem ocaliły owe światła. Wypadki, jak potwierdzają statystyki ostatnio wzrosły, a żarówki są przecież coraz sprawniejsze.
Skoro już poruszamy problem oświetlenia, ekologii i gospodarki – wszystko to łączy coroczny problem z przesuwaniem czasu, a gdy popatrzymy na mapę świata, to ku naszemu zdziwieniu okaże się, że zwykle mapa z państwami które dokonują zmiany czasu, pokrywa się z mapą krajów przeżywających stagnację gospodarczą. Nic tu nie pomoże, nawet gdyby przesuwali czas nawet kilka razy w roku, czego potwierdzeniem może być Portugalia, która dodatkowo w ramach walki z kryzysem poszła dalej likwidując niektóre święta kościelne, natomiast inne przesuwając na niedziele. Do walki z kryzysem zaprzęgnięto nawet niebiosa, tylko czy z nieba spadnie im manna? Wątpię, ponieważ już ponad 300 lat temu w tej sprawie wypowiedziała się Francuska Akademia Nauk wydając oświadczenie, że niemożliwe jest, aby kamienie spadały z nieba. No i klops! Bo co prawda nie manna, ale meteoryty to i owszem, czasem spadają, a nawet odnotowano w 1954 roku na terenie USA, co prawda jedyny, ale jednak przypadek bezpośredniego uderzenia w człowieka.
Wracając do oświadczenia paryskich naukowców, widzimy, że już wówczas francuska nauka nie trzymała się zbyt mocno, a największym ich osiągnięciem z tamtego okresu okazała się gilotyna, która niestety celująco zdała egzamin w czasie rewolucji.
ANNA GAUDY