Kolejny cios dla naszej służby zdrowia. Ministerstwo radykalnie obniżyło wielkość przyznawanych w tym roku środków na restrukturyzację lecznictwa zamkniętego. Oznacza to, że zamiast zaakceptowanych w marcu br. 317 projektów w 60 szpitalach województwa śląskiego – środki mogą otrzymać trzy szpitale. Z naszych, częstochowskich, na pomoc ministerstwa liczyć może jedynie Zespół Szpitali Miejskich – otrzyma 390 tys. zł. Środki owe mają umożliwić przeprowadzenie zwolnienia 7% pracowników.
To dramat dla naszych szpitali. Ich sytuacja jest bowiem bardzo trudna. Pisząc już o konieczności restrukturyzacji naszej bazy szpitalnej wskazywaliśmy, iż zmiany następują zbyt późno i zbyt wolno. Wynika to – naszym zdaniem – z rozpiętości między możliwościami finansowania usług przez Kasę Chorych a wielkością bazy leczniczej. Mówiąc najkrócej – mamy przynajmniej o jeden szpital za dużo. Ogólna wielkość kwoty otrzymywanej z KCh na lecznictwo zamknięte nie pozwala na utrzymanie tak dużej bazy. Teoretyczne twierdzenie jest jednakże w wyraźnej kolizji z rzeczywistością. Nie ma takiej placówki, która sama by zdecydowała o swojej zbędności. Każdy szpital walczy o prawo istnienia, każdy próbuje dostosować się do rynku zapotrzebowania na usługi medyczne. I każdy przeżywa trudności finansowe.
Paradoksalnie największe dotyczą naszego największego i najnowocześniejszego szpitala na Parkitce. Wynika to właśnie z wielkości i nowoczesności. Nowoczesność kosztuje – wyższe są odpisy amortyzacyjne, stawki zaś za świadczone usługi podobne jak w innych placówkach. Szpital na Parkitce, według ostrożnych szacunków, może zamknąć rok zadłużeniem przekraczającym 7 mln zł. Na ok. 4,5 mln zł szacowane jest zadłużenie szpitala wojewódzkiego na Tysiącleciu, ok. 1 mln wynoszą długi szpitala hutniczego. Trudna do oszacowania jest sytuacja Zespołu Szpitali Miejskich. Zapytany przez nas prezydent miasta Wiesław Maras nie zna stanu zadłużenia, twierdzi że jest wszystko w porządku, bo szpital na bieżąco wypłaca pensję swoim pracownikom. Wiemy jednak, że na owe pensje Zespół Szpitali zaciągnął kredyt, gwarantowany przez miasto, w wysokości 3,35 mln zł. Ocenia się, że deficyt Zespołu (łączącego trzy szpitale – na Mickiewicza, na Barbary i na Zawodziu) przekracza 5 mln zł.
Niewykluczone, że szpitale częstochowskie zakończą rok z łącznym deficytem sięgającym 20 mln zł. Szpital, zgodnie z ustawą, jest jednostką samodzielną – sam odpowiada za swoje zobowiązania. W teorii więc owe długi nie mogą obciążyć organów założycielskich – województwa, powiatu, miasta. Ustawa nie przewiduje także upadłości szpitala. Dług jest jednak długiem. Może się zdarzyć scenariusz, iż szpitale częstochowskie zostaną “sprywatyzowane”, przejęte przez podmioty obce na mocy konwersji zadłużenia na majątek placówek.
Środki z ministerstwa nie miały być przeznaczone na oddłużenie placówek. Miała to być pomoc w restrukturyzacji. A zatem refundacja kosztów odpraw dla zwalnianych pracowników, dotacja na inwestycje umożliwiające świadczenie nowych usług itd. Ze środków na restrukturyzację, przykładowo, Zespół Szpitali Miejskich przebudował Izbę Przyjęć w szpitalu na Zawodziu tworząc tam oddział ratunkowy. Środki przydzielane były na podstawie zgłoszonych projektów – każdy zawierać musiał obszerne wyjaśnienie i wyliczenia ekonomicznych efektów przedsięwzięcia. Projekty oceniane są przez Komitet Sterujący (w skład jego wchodzą m.in. przedstawiciele samorządów wszystkich szczebli). Komitet opiniuje rozdział kwoty, wcześniej określonej przez Ministerstwo Zdrowia. Ostateczna decyzja o skierowaniu środków należy do ministra. W sierpniu, minister Grzegorz Opala uwzględnił propozycje komitetu sterującego, przyznając środki w wysokości łącznej 28,6 mln zł na 317 projektów w 60 szpitalach. Niestety, kolejny minister zmienił tę decyzję. Niedobór budżetu spowodował konieczność obcięcia wydatków. Uwzględniono więc pomoc dla trzech placówek.
A co z resztą? Ciąg dalszy dramatu. Bo przy tej skali wydatków na ochronę zdrowia, niestety, na optymistyczny scenariusz nas nie stać.
JAROSŁAW KAPSA