Jeśli ktoś, kto był długo poza Polską właśnie wrócił i w celu lepszego rozeznania się w sytuacji społeczno-politycznej, postanowił przejrzeć prasę lub Internet, nie będzie miał wątpliwości, że jednym z najistotniejszych polskich problemów jest sprawa Krzyża.
O Krzyżu w sejmie słyszymy od kilku miesięcy. Krzyż z Krakowskiego przedmieścia bulwersuje tolerancyjnych liberałów drugi rok. Prezydent Warszawy pewną, bodaj wiosenną nocą, rozwiązała ostatecznie kwestię Krzyży przydrożnych, którymi rodziny czciły bliskich, ofiary wypadków drogowych. I Częstochowa nie odbiega „w tym temacie” od normy. W naszym mieście, choć trudno pewnie niejednemu Polakowi uwierzyć, Krzyż również budzi emocje. W roku ubiegłym grzmiały, co bardziej postępowe gazety, ustami swych całkiem postępowych redaktorów, że w Częstochowskim Starostwie Powiatowym, jego Sali sesyjnej wisi Krzyż. O zgrozo został powieszony tuż przed Bożym Narodzeniem, całkiem jawnie i uroczyście. Mało tego, został też poświęcony. Kolejnym „skandalem” było, że inicjatorem powieszenia krzyża w Starostwie okazał się poseł PiS Szymon Giżyński, a pisała o tym właśnie „Gazeta Częstochowska” ( w świadomości Czytelnika miało wybrzmieć stanowczo: „wiadomo, kto jest jej Redaktorem Naczelnym”). Dziś znów wrze w środowisku „poprawnych”, bo znalazł się kolejny niepoprawny Radny. Nie dość, że z PiS-u, to na dodatek pełniący czasowo obowiązki przewodniczącego Rady Miasta. Pan Jerzy Nowakowski urzędowanie w swoim gabinecie rozpoczął powieszeniem, nad jego drzwiami, Krzyża – zdjętego z tego miejsca przez poprzednika. Prasa opiniotwórcza na szczęście wykazał się czujnością i wrażliwością na drastyczne naruszenie praw nie wiadomo czyich. Zrelacjonowano, jak trzeba i zasiano problem, którego tak naprawdę nie ma. O ile jednak prościej pisać z troską o klerykalizmie i nadużywaniu symboli religijnych niż np. bezsensownych inwestycjach, bezrobociu i widmie upadku kolejnych zakładów pracy. To tematy trudne i drażliwe, narazić się można władzy. A Krzyż? Temat zawsze aktualny a jeśli jeszcze można dołożyć PiS-owi… Może grupa moherów się oburzy, ale to żadne ryzyko, żaden problem.
I tylko przykro, że podobnie, jak przed dwoma laty, katoliccy politycy, działacze samorządowi, stający odważnie i zdecydowanie w obronie obecności Krzyża w miejscach publicznych, zgodnie z apelem największego z Polaków, który mówił do nas w Zakopanem, w 1997 r. m.in.: „Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka (…)”* – ciągle nie mogą liczyć na wsparcie tych, którzy w takich momentach winni być przy nich, np. katolickich mediów…
ANNA DĄBROWSKA