Sąsiadujące z województwem śląskim województwo opolskie zadziwia tempem rozwoju. Podczas studyjnej wizyty, zaproszeni przez Lokalną Grupę Działania „Dolina Stobrawy”, dziennikarze poznali uroki Opolszczyzny. Pod swoją opiekę wzięła nas Joanna Leśnierowska, reprezentująca LGD.
Prezentuje zdjęcia wykonane w okresie 30 lat istnienia i działania myszkowskiego Klubu Osiedlowego PTTK „M-2”. W tym okresie klub zorganizował 862 imprezy (wycieczki, biwaki, rajdy, obozy wędrowne), w których udział wzięło 12 066 osób.
1. września, w dniu patrona Parafii św. Idziego w Zrębicach, u podnóża Gór Sokolich w trakcie mszy odpustowej otwarto nowy szlak turystyczny “Dróżki św. Idziego”. Przedsięwzięcie, którego inicjatorami są Jurajskie Stowarzyszenie Turystyki Wiejskiej oraz Grupa Odnowy Wsi Zrębice, zrealizowano przy wsparciu Samorządu Województwa Śląskiego oraz Samorządu Gminy Olsztyn.
Michała Zmysłowskiego nasi Czytelnicy poznali dwa lata temu. Wówczas to wybrał się w swoją pierwszą, wielką podróż wokół Morza Czarnego. Przemierzył ją samotnie, na rowerze, a na naszych łamach opublikowaliśmy opis jego podróży. Teraz proponujemy Państwu kolejną relację Michała, z jego kolejnej wyprawy. Tym razem na rowerze przemierzył Słowację, Czechy, Węgry i Austrię
– Oszukano nas – nie kryły rozgoryczenia salowe, które
w poniedziałek przystąpiły do okupacji budynku dyrekcji Zespołu Szpitali Miejskich przy ul. mirowskiej. A chodzi o dokument,
jaki dyrektor Tomasz Grottel podpisał 29 grudnia 2004 r. jako aneks do umowy kontraktowej z firmą Zajfert, na mocy którego straciły wszelkie gwarancje zatrudnienia i wynagrodzenia
na dotychczasowym poziomie.
Jerzy Zygmunt urodził się w 1955 r. w Dźbowie. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Blachowni, gdzie przeprowadził się wraz z rodzicami. Tam, za sprawą nauczyciela Mieczysława Rydzewskiego, rozwijał swoje zainteresowania przyrodnicze. W liceum, zachęcony przez działaczkę PTTK-u Barbarę Rychlik, uprawiał turystykę pieszą. Szybko jednak zainteresował się jaskiniami i wstąpił do Speleoklubu Częstochowskiego, gdzie w 1972 r. ukończył kurs taternictwa jaskiniowego. Po studiach biologicznych na Uniwersytecie Śląskim kilka lat pracował jako wykładowca. Obecnie utrzymuje się z działalności naukowej, realizując prace zlecone. Uprawia jeździectwo, zajmuje się hodowlą kwiatów. Jego pasją jest także fotografia. Z każdej wyprawy przywozi filmy i zdjęcia. Uczestniczył w ponad 50. międzynarodowych wyprawach eksploracyjnych do jaskiń.
Dziś wstałem trochę później. Postanowiłem odpocząć w Burgas, więc nie musiałem się spieszyć. Do przejechania mam tylko jakieś 30 km . Jazda wzdłuż wybrzeża ma swoje plusy i minusy. Do plusów można zaliczyć przyjemny chłodny wiatr, natomiast minus, którego doświadczyłem osobiście, to zbyt silny wiatr. W pewnej chwili zawiało z taką siła, że zniosło mnie jakieś 1,5 m na środek jezdni. Na szczęście nic za mną nie jechało i wszystko skończyło się na strachu, ale od tego momentu zacząłem trochę mocniej trzymać się roweru.
Żar jest już nie do zniesienia.
Dzień 7. Galati – Babadag – Baia, 128 km
To była ciężka noc. Kolejna nieprzespana. Ponieważ w Gulaczu nie znalazłem noclegu, całą noc spędziłem w kafejce internetowej. Do drugiej nad ranem pisałem sprawozdanie z przebiegu podróży. Mój przydział czasu przy stanowisku pozwalał mi zostać do siódmej rano. Chłopak, który miał akurat nocną zmianę, około czwartej nad ranem zlitował się nade mną i zaproponował, że teraz on popilnuje mojego roweru, a ja mogę się chwilę przespać przy stanowisku. Co prawda spanie na siedząco nie jest zbyt komfortowym zajęciem, ale pozwoliło mi to przynajmniej następnego dnia nie spaść z roweru. O siódmej zamykano kawiarenkę, więc Daniel odprowadził mnie do drogi biegnącej bezpośrednio do punktu przeprawy promowej, czyli jakieś 2 km. Później pozostało już tylko odczekać do ósmej na prom.